Strony

12 lip 2019

Od Nivana cd Wandy

Gest poczyniony przez kobietę mimowolnie wywindował kąciki moich ust prawie że na szczyt policzków. Zmarszczył delikatnie skórę przy oczach, wspominając momenty, kiedy ten wyraz dążył zastygać na buźce przez długie godziny. Summa summarum kończyłem z piekielnymi bólami mięśni twarzy, które szczególnie mocno się we znaki dawały wieczorami.
Wtedy zazwyczaj przysiadałem, starałem się opanować, uspokoić i zaczynałem masować poliki nieco miększymi niż teraz, opuszkami. Nigdy nie śmiałem na to narzekać. Mówili w końcu, że śmiech to zdrowie. Wierzyłem w to, jak w nic innego i korzystałem do woli, przez co niejednokrotnie obdarowywany zostawałem specyficznym spojrzeniem, najczęściej od nikogo innego, jak od Ake.
Jednak jego oczy były szczególne, zawsze ciepłe, zawsze przychylne mojej osobie. Nie ukrywałem poczucia, że byłem jedynym, który na nie zasłużył. Również nie bałem się zapytać o słuszność moich podejrzeń, jednak odpowiedzi nigdy nie uzyskałem. Na niego nigdy nie naciskałem. Wystarczyło łypnięcie brązowych ślepi, bym zrozumiał, że usta pozostaną przymknięte, a prawda nigdy nie ujrzy światła dziennego. A raczej, nie ujrzy mnie w nim.
Miał wiele tajemnic, przed każdym. Jednak nie każdy był w stanie pojąć istoty jego obycia i podejścia do niektórych kwestii. Nie musieli. I tak nie powinno to stać w ich interesie.
— Spokojnie, jeżeli tobie metabolizm dał w kość, to uderzył i we mnie, i w Nivana. — Miły głos, który jedynie dojrzał od momentu, gdy po raz pierwszy go usłyszałem. Od kiedy pierwszy raz go posmakowałem i pozwoliłem, by leniwie rozbrzmiał w moich uszach, by później szczycił mnie swoją obecnością przez dwa? Trzy? Może nawet i cztery lata. Żeby wybudzał mnie z letargu i przywracał do rzeczywistości. Żeby wrzeszczał. Krzyczał. Za dużo krzyczał i za dużo rozpychał się między spazmami płaczu.

J'adorerais.
...
Jeżeli można zapytać, bo chyba tajemnicą to nie jest, jak się pan nazywa? I przepraszam za użycie francuskiego, wyglądał pan na zdezorientowanego. Po prostu, sądząc po pańskim zwrocie, pomyślałam, że nie jestem tu jedną osobą, która zna ten całkiem ładny język.
Nie przepraszaj, moja droga, mogłem lepiej ważyć słowa... Co do imienia...

— Więc naprawdę, nie masz czym się przyjmować. Po drugie, nie martwcie się, ciastka ze słonecznikiem i miodem znajdą się zawsze, akurat je trzymam właśnie dla takich... niespodzianek.
W chwilę blondynka zawitała tuż przy drzwiach wyjściowych, a jeszcze prędzej obróciła się na pięcie, by ponownie zerknąć w naszym kierunku i przypomnieć nam, że rzeczywiście, przydałoby się ruszyć, inaczej moglibyśmy przylgnąć do podłogi kwiaciarni.
— Idziemy czy będziemy tak stać i nic nie mówić? Macie mi dużo do opowiedzenia. I Yamir, musisz poznać Frytka. Nivan, odwróciłbyś plakietkę na drzwiach? Wolę, żeby żaden nieproszony klient nie przerwał nam naszego spotkania.
Nie musiała powtarzać po dwa razy, za chwilę Yamir poczłapał w jej stronę, podczas gdy ja zająłem się powierzonym mi zadaniem, pozwalając, by dwójka zniknęła gdzieś w drodze na górę. Znajomym byłem beznadziejnym, przyjacielem jeszcze gorszym, o partnerstwie nie miałem nawet ochoty wspominać, bojąc się, że za chwilę za oknem rozpocznie się burza, byle tuż przed moim nosem mógł paść grom z jasnego nieba. Nie to, że nie miałem szczęścia do ludzi, bo powodzenia w tej kwestii miałem po pęczki. Można by rzec, byłem urodzonym magnesem na osoby dobroduszne, doświadczone i przede wszystkim jako tako mądre życiowo. Problem był taki, że nie umiałem wykorzystać tego przywileju dla samego siebie.
I wcale nie z tego powodu starałem się doprowadzić innych do sytuacji, która mi samemu dana zwyczajnie nie była.
Wcale.
— Idziesz? — rzucił Kumar, który zdążył już zleźć na dół, bo najwidoczniej ociąganie się w tej sytuacji nie było wskazane. Przytaknąłem szybko, posyłając mu delikatny uśmiech, przyciskając odwróconą na poprawną stronę tabliczkę i nareszcie ruszając za Yamirem i w przeciwieństwie do niego, przeskakując po dwa schodki, zamiast iść normalnie, jak na prawego, dorosłego obatela przystało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz