- Xsawier przyszły wreszcie moje książki? - zapytałem, a on przez chwile zbladł.
- Wybacz zapomniałem ci napisać. Przyjechały wczoraj - powiedział, a ja skinąłem głową z lekkim uśmiechem.
- Nic nie szkodzi. Po prostu je przynieś i muszę jechać do pracy - rzekłem i zrobiłem głęboki wdech wiedząc, że o będzie ciężki dzień. Podszedłem do kasy i wyjąłem portfel. Zaraz potem przyszedł Xsawier z dużą paczką i położył ją na ladzie. Zeskanował kod i oczywiście od razu powiedział mi jaką kwotę mam zapłacić. Dałem chłopakowi gotówkę, a ten powkładał banknoty ładnie do kasy i wydał mi resztę.
- Dziękuje Xawier. Gdyby były jakieś problemy to dzwoń. Z moimi ojcem ostatnio ciężko się połączyć - powiedziałem, a on skinął jedynie głową.
- Miłego dnia - rzekł tylko gdy wychodziłem. Uśmiechnąłem się na słowa chłopaka i wyszedłem z księgarni wsiadając od razu do samochodu. Położyłem paczkę z książkami na tyle samochodu. Zajmę się nią jak wrócę do domu. Oczywiście niebyły tam tylko książki. Ale cóż Xsawier jak zawsze nic nie zauważył. Szybko wyjechałem spod księgarni i ruszyłem w stronę kolejnego celu.
~~~~**~~~~~ Pięć dni później:
Wszedłem do domu zmęczony. Było grubo po drugiej w nocy. Chciałem tylko coś zjeść, umyć się i iść spać. Wiedziałem jednak, że pierw muszę dokończyć swoją pracę. Oczywiście ojciec wysłał mi coś co powinienem zrobić "natychmiast". Westchnąłem, a Neo przyszła do mnie. Zaczęła ocierać się o moje nogi chcąc bym się nią zainteresował. Uśmiechnąłem się smutno i uklęknąłem tuż obok niej. Podrapałem ją za uchem, a ona zaczęła cicho mruczeć i poruszać ogonem.
- Dobry kot, gdzie twoja siostra? - powiedziałem, mimo iż wiedziałem, że nie dostanę odpowiedzi słownej czekałem na inną. Te koty są mądrzejsze niż można się spodziewać.
- Jena - powiedziałem jedynie by druga samica pojawiła się tuż obok. Pogładziłem ją po pysku i podszedłem do lodówki.
- Chyba czas na kolacje dziewczynki - rzekłem, a Neo przekręciła głowę na bok jakby wiedziała o co chodzi. Uśmiechnąłem się i otworzyłem lodówkę. Wyjąłem stek, który kupiłem wczoraj i rozdzieliłem mięso tak by było po równo. Jedzenie wylądowało w miskach, a koty czekały, aż nie wydam polecenia.
- Dobrze. Jedz - powiedziałem dopiero po chwili. Kocicie od razu zaczęły jeść swoją kolacje. Pora na moją. Wyjąłem szybko wczorajszy obiad. Westchnąłem i wsadziłem talerz do mikrofalówki. Krem z dyni. Niby dobre jednak fakt, że nawet nie mam czasu zrobić sobie jedzenia jest przykry. Kiedy jedzenie już było ciepłe. A raczej talerz gorący, a zupa letnia zasiadłem do swego stołu. Zjadłem posiłek wsłuchując się w huczenie sów. Mieszkało ich tutaj mnóstwo. Chociaż one chcą rozmawiać. Nie jest tutaj tak cicho jak myślałem. Uśmiechnąłem się smutno prychając przy tym.
- Ale byłem naiwny - powiedziałem sam do siebie. W sumie nie wiem czemu. Zamknąłem powieki chcąc chwile wsłuchać się w sowią rozmowę. Ciekawe o czym mówią. Może mówią gdzie najlepiej jest polować? Albo o tym, że tuż przy jeziorze jest cudowna kryjówka. Mój wcześniejszy uśmiech znów wrócił.
- Koniec odpoczynku. Trzeba wziąć się do pracy - rzekłem sam do siebie. Niala przekręciła głowę na lewy bok wsłuchując się w moje słowa. Wstałem i odłożyłem talerz do zmywarki, która ledwie co była zapełniona. Kiedy ostatnio ją wstawiałem? Trzy dni temu. Zdecydowanie za mało bywam w domu. Albo za mało brudzę. Są dwa rozwiązania. Choć... może i trzy? Jakieś dzieci ryżu? Może krasnoludki po mnie sprzątają? Nie... zdecydowanie dzieci ryżu. Prychnąłem i ruszyłem do swojej sypialni. Wziąłem laptopa i zabrałem się za pierwsze zajęcie. Wszedłem na swoją pocztę szukając potrzebnych informacji. Jest. Nim przeczytałem całą wiadomość wiedziałem już o co chodzi. Zapłata. Trzeba opłacić ludzi. Oczywiście wiadomość była od mojej "sekretarki". A raczej jej laptopa. Nie ważne kto to wysłał. Ważne, że z jej konta. Bez podtekstów. Zresztą sekretarka może przypomnieć o zapłacie dla pracowników. Oczywiście, każdy będzie myślał, że pracowników szpitala. Nie będzie w błędzie. Jednak oni nie są jedyni. Wszedłem na konto bankowe i zrobiłem wszystkie potrzebne przelewy. Opłaciłem także rachunki i różne pierdoły. Kolejna wiadomość. Zmarszczyłem czoło. To nie jest wiadomość od moich ludzi. Wszedłem w treść e-mailu. Po przeczytaniu wiedziałem już kto to. Ta dziewczyna. Z księgarni. Huhu. Ma dziewczyna zapłoń. Pyta mnie o imię. Ciekawe. Sama swojego nie podała. Uśmiechnąłem się i odpisałem dziewczynie na wiadomość. Oczywiście podzieliłem się z dziewczyną swoimi wrażeniami i zgodziłem się w niektórych kwestiach. Poleciłem jej też książki w podobnym typie. Podałem swoje imię jednak nic więcej. Żadnego nazwiska. Nie chce by dokładnie dowiedziała się kim jestem. Nie teraz. Jest mi to niepotrzebne. Spytałem także o jej imię i o to czy w wolnej chwili nie chce odwiedzić jedną z księgarni i wypić kawy. Wysłałem wiadomość. Wstałem z łóżka chcąc wyprostować trochę nogi. Ziewnąłem przeciągle. Chciałem spać. Bardzo. Wiedziałem, że jednak czeka mnie jeszcze dużo pracy. Muszę zrobić sobie kiedyś wolne. Na prawdę. Westchnąłem i rozciągnąłem swoje kończyny unosząc dłonie do góry. Westchnąłem zrezygnowany i spojrzałem na wyświetlacz laptopa. Była już 3.49. Zabawne. Same opłaty, zajęły mi tak dużo czasu. Wiedziałem, że posiedzę jeszcze maksymalnie 30 minut. Mogę wypić kawę, a nawet dwie, trzy, ale zmęczenie było tak duże, że muszę przenieść się do biurka inaczej usnę dalej siedząc na łóżku.
~~~~**~~~~
Tym razem nie budził mnie obudził. Nie żadne słońce, które pada prosto w oczy. Telefon wydzwaniał już dobre pięć minut. Albo mi się to zdawało? Kto to wie. Ziewnąłem i otworzyłem swoje oczy. Siedziałem przy biurku. W ubraniach z wczoraj. Moje oczy chciały bym zamknął powieki i poszedł dalej spać jednak wiedziałem, że nie jest to możliwe. Sięgnąłem po telefon i od razu odebrałem.
- Halo - odezwała się moja sekretarka.
- Coś się stało? - powiedziałem ziewając przeciągle i próbując zebrać wszystkie śpiochy z okolic oczu.
- Jest już dziewiąta, a Pana nie ma. Za niecałe dwie godziny ma Pan spotkanie - rzekła, a ja niemal od razu się obudziłem.
- Niedługo będę. Przygotuj wszystko. Dziękuje za telefon - powiedziałem i rozłączyłem się. Spojrzałem jeszcze szybko w laptop. Zero nowych wiadomości.
+10 PD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz