~ Trzy dni temu ~
Był środek tygodnia, wróciłam do domu po udanej sesji zdjęciowej z nową firmą, produkującą odzież, a dokładniej ubrania na oficjalne okazje. W drzwiach przywitała mnie Miśka, uradowana moim powrotem jak nikt inny. Po prostu skakała i szczekała, jakby nie widziała mnie pięć lat. Zrobiłam nam kolację. Sobie zrobiłam sałatkę grecką, a suczce dałam suchą karmę z kawałkami piersi kurczaka. Po posiłku usiadłam w salonie, po czym odpaliłam swojego laptopa. Sprawdziłam portale społecznościowe, a potem swojego maila. Ku mojemu zaskoczeniu dostałam wiadomość od jakieś agencji modelowej. Nie byłabym zdziwiona, gdyby nie fakt, że nie kojarzyłam tej nazwy, a właściciela tym bardziej nie znałam. Aż musiałam wpisać go w wyszukiwarkę. Okazało się, że to nowa i rozwijająca się agencja. Uznałam, że skoro tak, to mogłabym jakoś pomóc. Zawsze zarobiłabym jakąś sumkę pieniędzy, jakieś nowe doświadczenia i znajomości. Podobała mi się ta wizja, więc w sumie czemu nie. Aktualnie nie miałam z nikim umowy, więc mogłam ze spokojem coś nowego spróbować. Teraz głównie miałam kontrakty na filmy i seriale. Odpisałam jeszcze tego samego dnia na wiadomość od tej nowej agencji. Wyjątkowo szybko mi odpowiedział właściciel agencji, szczególnie że to nie były godziny, podczas których normalne osoby by pracowały. Zaproponował spotkanie następnego dnia w jego biurze. Nie było nic w tym podejrzanego, więc się szybko zgodziłam, podałam mu godzinę, która mi pasuje. Akurat jutro nie miałam niczego ciekawego do roboty, więc mogłam poświęcić trochę czasu na szukaniu dodatkowej pracy. Na początku planowałam zostać w domu i spotkać się z bratem, który miał wpaść do mnie na obiad i pogaduszki. Musiałam niestety odwołać spotkania, co się okazało, że było mu na rękę, ponieważ Minkyu miał coś do załatwienia. Poszłam do swojego pokoju wraz z książką w ręce. Wieczór był bardzo spokojny. Następnego dnia wstałam przed ósmą. Przed śniadaniem poszłam pobiegać razem z psem. Gdy wróciłyśmy, Miśka była nadal pełna energii, po prostu nie mogła usiedzieć w jednym miejscu na dłużej niż parę minut. Około trzynastej wyszłam z mieszkania. Gdy czekałam na windę, sprawdzałam w telefonie miejsce spotkania. W sumie nie było daleko, jakieś 20 minut spacerkiem. Uznałam, że się przejdę. Oczywiście, mogłam się przejechać na swoim motorze, no ale pogoda była zbyt piękna, aby odmówić sobie spacerku. Po drodze cały czas słuchałam muzyki. Trafiłam pod podany adres. Był to kolejny wieżowiec. Jego biuro było gdzieś na 25 piętrze. Miałam nadzieję, że ten właściciel będzie miłym i porządnym gościem, który nie będzie rzucał w moją stronę jakieś sprośne żarty. Gdy dotarłam na odpowiednie piętro, jakaś kobieta po mnie wyszła. Była to jego sekretarka. Była piękna, w sumie nadawałaby się na modelkę bardziej ode mnie. Zaprowadziła mnie do biura Chase’a Bennet’a. Mężczyzna na mój widok od razu podniósł się z fotelu. Poprosił swoją pracownicę, by przyniosła nam herbaty. Ruchem dłoni wskazał na wygodną kanapę, abym usiadła. Na samym początku poprosił, abym powiedziała mu co nieco o sobie. Skupiłam się głównie na swoich zainteresowaniach. Wspomniałam o jeździe konnej oraz sporcie. Jego oczy od razu się zaświeciły. Po dwudziestominutowej rozmowie o moim hobby zaczął zadawać dosyć osobiste pytania, typu czy planuję założyć rodzinę, czy mam chłopaka. Odpowiedziałam mu jednoznacznie, że nie mam chłopaka i przez najbliższy czas, go nie będę miała. Chyba jemu się ta odpowiedź bardzo spodobało, niepokojąco spodobała. Idąc dalej, to zaczął się mnie pytać, ile na przykład ciała byłabym w stanie odsłonić do sesji. W tym momencie nie byłam pewna czy na pewno trafiłam do dobrej agencji. Nigdy nie chciałam brać udziału w sesjach, gdzie miałabym być niemalże naga. Nie czułam się z tym komfortowo.
- Nigdy nie brałam udział w takich sesjach i nie zupełnie się na nie zgadzam – powiedziałam, patrząc na niego podejrzliwie.
- A co? Dziewicą jesteś? – zapytał nagle aroganckim głosem. Trochę mnie zatkało w tamtym momencie.
- Nie uważam to za potrzebną wiedzę, proszę pana. Nie będę odpowiadała na to pytanie – odpowiedziałam, patrząc na niego niezbyt zadowolona. Nie sądziłam, że spotkam kogoś tak wścibskiego, jak on. Nie lubiłam rozmawiać o tym, a szczególnie z przyszłym pracodawcą.
- Czyli pewnie tak – powiedział, posyłając w moją stronę dosyć nieprzyjemny uśmieszek. Chciał usiąść obok mnie, ale od razu wstałam i zaczęłam się kierować w stronę wyjścia. Zablokował mnie w ostatniej chwili. – Przesadziłem, przepraszam – powiedział, uśmiechając się do mnie. Czułam jednak, że to nie były szczere słowa. Robił to, bo był zdesperowany, aby mnie zatrzymać u siebie.
- Uznajmy, że wybaczam, jaką mi pan praca oferuje? – zapytałam dosyć zniecierpliwiona. Powoli żałowałam, że się zgodziłam na takie spotkanie.
- Skontaktuję się z tobą w tej sprawie – położył dłoń na moim ramieniu, a przez moje ciało przeszły delikatne dreszcze. Nie było to przyjemne uczucie, wręcz chciałam odtrącić jego dłoń, jednak zachowałam spokój.
- Dobrze, będę czekała, a teraz muszę iść odetchnąć świeżym powietrzem – oznajmiłam, po czym wyszłam z gabinetu, nawet nie podpisując kontraktu. Wolałam przemyśleć to wszystko, a szczególnie po dzisiejszych uwagach przyszłego pracodawcy… Bałam się, że zacznie tak częściej to robić. Jeszcze tego samego dnia do mnie maila napisał z przeprosinami. Zignorowałam go i pojechałam na spotkanie z bratem. Następnego dnia po południu dostałam wiadomość na Rivenger… właśnie od Chase’a. Zdziwiłam się. Okazało się, że pisał w prywatnej sprawie. Chciał się zapytać, czy nie chciałabym pojechać z nim na spotkanie z kolegami, którzy mieli spore znajomości. Nie zależało mi aż tak bardzo na pieniądzach, które mi zaproponował. Uznałam, że w sumie mogłabym spróbować… Postanowiłam ubrać czerwoną sukienkę, czarne obcasy, nieco intensywniejszy makijaż.
~ Teraźniejszość ~
Na całe szczęście dojechaliśmy już na miejsce, przez co nie musiałam już dalej słuchać tego bezsensownego gadania. Weszliśmy do środka baru, w którym rzekomo się umówił. Głośna muzyka, głośne rozmowy, tłumy ludzi nas otaczało. Nagle poczułam, jak Chase łapie mnie w pasie i prowadził nas do jakiegoś stolika, gdzie siedzieli jacyś mężczyźni. Odwrócili się w naszą stronę. Podeszliśmy do nich, a Chase uśmiechnął się do nich szeroko, ale trochę szyderczo.
- Witajcie panowie, to moja nowa koleżanka, Hyolyn – powiedział, kładąc dłoń na moim ramieniu.
- Witajcie – przywitałam się, uśmiechając się szeroko, pokazując szereg prostych i białych zębów. Jeden z mężczyzn wstał i podszedł do mnie.
- A znam panią z różnych okładek z gazet i różnych czasopism – oznajmił, całując mnie w dłoń. Miły gest, chociaż nietypowy dla teraźniejszych panów. Spojrzałam na bruneta, który siedział na swoim miejscu i patrzył się na nas.
- Miło pana poznać – odpowiedziałam przyjaznym głosem, delikatnie spinając głową. Tymczasem Chase podszedł do mężczyzny. Coś mu powiedział pod nosem, jednak nie usłyszałam niczego poza swoim imieniem. Trochę mnie to zaniepokoiło, chociaż no on mógłby mi zrobić w miejscu publicznym? Dosiedliśmy się do nich, a po chwili Chase poszedł po piwo dla naszej dwójki. Cały czas uważnie go obserwowałam. Nie ufałam mu w pełni, chociaż nie budził jakiś podejrzeń. Wrócił do nas, podając mi mój napój.
- A w ogóle, prawie bym zapomniał, to mój brat, przyszywany brat, Carney – powiedział, wskazując na bruneta, a ja wyciągnęłam w jego stronę rękę.
- Cała przyjemność po mojej stronie – odpowiedział z delikatnym uśmiechem, ściskając ją. Miał silną dłoń. Na moich policzkach pojawiły się delikatny rumieniec. Siedziałam właśnie obok niego podczas tego spotkania.
Przez chwilę rozmawiali o formalnościach, więc ja tylko sobie siedziałam i słuchałam, co jakiś czas zerkając na nieznajomego mężczyznę. Był niezwykle przystojny. Aż głupio się czułam, gdy patrzyłam na niego. Gdy nieco więcej wypili zeszli na nieco inne tematy niż praca. Nagle poczułam, jak dłoń mojego przyszłego pracodawcy wędruje wzdłuż mojego uda. Delikatnie się od niego odsunęłam, ale od razu przyciągnął mnie do siebie. Chciałam się wydostać z jego objęć, jednak to nic nie dało. Silny był, a do tego wstawiony. Ciągle czułam jego dłoń na moich nogach. Coraz bardziej czułam się niekomfortowo. Jego koledzy nie reagowali. W końcu nie miałam ochoty dłużej siedzieć w taki sposób. Odepchnęłam Chase’a od siebie. Jednak jemu to się bardzo nie spodobało. Spojrzał na mnie ze złością w oczach. Uniósł rękę. A po chwili rozległ się odgłos uderzenia po sali. To działo się tak szybko. Nie wiedziałam, co się dzieje. Ja… Ja tylko go odepchnęłam… Nie chciałam być dotykana… To tylko tyle. A w zamian dostałam z liścia od mężczyzny. Jakby to była gra aktorska, to okay, przeżyłabym, ale to się działo naprawdę. Byłam sparaliżowana, nigdy nie byłam w takiej sytuacji na żywo, więc nie wiedziałam co zrobić. Tak bardzo chciałam, aby ktoś mi pomógł w tamtym momencie…
Carney? Pomożesz jej czy będziesz patrzył?
+10 PD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz