Gdzie on był? To nie w jego stylu tak się spóźniać na próbę w teatrze. Znowu spojrzałem na zegarek, chcąc się upewnić, która godzina i ile już czekam. Dziesięć minut, może mało, ale nie miałem dzisiaj humoru na nic. Dosłownie, na nic.
Na kogo czekałem? Na Kazuomiego, mojego „kumpla” z teatru. Trzymaliśmy się razem i tak dalej… No i przeważnie przypominałem mu o próbach, żeby nie zapominał. Jednak teraz sam nie wiedziałem, czy zapomniał, mimo że do niego pisałem, o której ma być, czy może coś mu się po drodze stało.
Westchnąłem tylko, przymykając na chwilę oczy. Nie czuję się najlepiej, chyba bierze mnie migrena. Wtem usłyszałem czyjeś kroki. Z nadzieją, że to Kazuomi, otworzyłem oczy, jednak zamiast mężczyzny ujrzałem kobietę. Niską, z włosami ni to blond, ni to brąz. Za to miała piegi na całej twarzy. Wydawało się, jakby czegoś szukała. Numeru sali? Chyba mnie zauważyła, zaczęła iść w moją stronę.
– Hej, przepraszam, że przeszkadzam, ale wiesz może gdzie jest sala 81B? – zapytała, odgarniając włosy z twarzy. „Przeszkadzam” w niby czym? Staniu i czekaniu? Poza tym…
- Sala 81B jest zaraz obok wejścia do teatru, wbrew pozorom… - odpowiedziałem, przecierając oczy dłońmi. Jak można tego nie zauważyć?
- N-naprawdę? - wybąkała. Zerknąłem na drzwi naprzeciwko naszej dwójki z widniejącym numerem 309. Daleko zawędrowała, nie powiem.
- Naprawdę – dodałem, delikatnie się uśmiechając. Dostrzegłem u dziewczyny sińce pod oczami. - Ciężka noc? - wypaliłem, nim zdążyłem pomyśleć. Nieznajoma, wcześniej odwrócona do mnie plecami, jakby się rozglądała, znowu przeniosła na wzrok na moją postać. Wydawała się zbita z tropu, jakby nie wiedziała, o co mi chodzi. Wskazałem tylko palcem pod oko, co chyba zrozumiała. Odwróciła się ode mnie, wbijając oczy w podłogę.
- Powiedzmy… - odpowiedziała. Wow, ale jestem dzisiaj subtelnym człowiekiem. I takim delikatnym. A dzień dopiero, co się zaczął.
- Zaprowadzić cię do tamtej sali czy trafisz sama? - zapytałem. W mojej głowie brzmiało to delikatniej i subtelniej, ale jak powiedziałem to na głos… mam nadzieję, że nie wypadłem jako wredny człowiek. To nie był mój zamiar, przysięgam.
- Chyba będę potrzebowała pomocy… - odpowiedziała. I nie wyczułem w jej głosie podirytowanej nuty. Mam nadzieję, że to dobrze.
- To chodź – rzuciłem, ruszając spod filara. Jeśli podczas mojej nieobecności zastanę tu Kazuomiego, to go nie uduszę, na razie. Na razie.
Po jakiś dziesięciu minutach doszliśmy pod szukaną przez dziewczynę salę. Zauważyłem ulgę na jej twarzy. Wtem do teatru ktoś wszedł. Kazuomi! Kiedy mnie dostrzegł, stanął w miejscu i głupio się do mnie uśmiechnął.
- Ken! - zawołał, ruszając z miejsca i wyciągając dłoń w górę na przywitanie. Założyłem dłonie na torsie, przyglądając mu się z góry.
- Gdzie byłeś?
- Spóźniłem się na autobus… - odpowiedział. Odburknąłem mu tylko „Mhm”, po czym ponownie zwróciłem się do dziewczyny.
- Powodzenia – uśmiechnąłem się do niej, odwróciłem i ruszyłem z powrotem do miejsca, gdzie wcześniej czekałem na Kazuomiego.
~*~
- Moi drodzy, proszę o ciszę i o uwagę! - wśród rozmów rozległ się głos pana Franca, naszego „reżysera”. Wszyscy umilkli i zwrócili na niego uwagę.
- Ostatnio wpadłem na pomysł z panią Vibes, tą od baletu, żeby wystawić sztukę właśnie z baletem w tle. Dzisiaj dostaniecie scenariusze, a od jutra próby. Przygotujcie się, to nie będzie takie łatwe, jakbyście myśleli!
Brianne? Wiem, słabe cx
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz