Strony

23 lis 2019

Od Mallory do Carneya

     Matko, jakie to wszystko było nudne.
     Siedziałam na wielkim, nieskazitelnie białym fotelu, który był zarazem niewiarygodnie niewygodny i z udawanym skupieniem przysłuchiwałam się, jak Tyler i kilku jego najbardziej zaufanych ludzi dyskutują o machlojkach finansowych w jego firmie. Moim zadaniem tutaj było jedynie grzać tyłek w miejscu i pięknie wyglądać, co nie sprawiało mi oczywiście żadnych trudności, gdyż niezaprzeczalnie grzeszyłam urodą i potrafiłam to wykorzystać. Przykładowo, właśnie w tym momencie bawiłam się w seksowną wymianę spojrzeń z siedzącym tuż obok Ericiem, któremu od mojej mimiki już dawno zdążył stanąć, co wyczułam, manewrując stopą w okolicach jego krocza. Niebezpiecznie było tak sobie pogrywać w pobliżu Tylera, ale ten obecnie był zbyt zajęty swoim wykładem, więc nie było mowy o wykryciu przez niego potencjalnej zdrady. Życie z tym człowiekiem było tak nudne, że niejednokrotnie miałam ochotę zmyć się od niego jak najprędzej, ale przy mężczyźnie trzymała mnie myśl, jak bardzo się to wszystko opłacało. Każdego dnia na moje drugie konto wpływały kolejne sumy pieniędzy, które sumiennie zbierałam na przyszłość, gdy już złamię Tylerowi serce i zabiorę ze sobą jego odłamki, po czym zmyję się z wielką sumką avarów i zacznę życie na wiele wyższym poziomie niż poprzednio. Przed tym jeszcze postaram się przejąć to, co mężczyzna zaraz po mnie kocha najbardziej. Jego drogocenną firmę. Jedną z istotniejszych w całym Avenley River.

     Poczułam, jak czyjeś chłodne palce suną po moim biodrze i zacisnęłam zęby, nadal podtrzymując uprzejmy uśmiech na swojej twarzy. Ostatnio Tyler miał nawał obowiązków w pracy. Mało kiedy miał czas mnie zaspokoić, a i ja sama w ostatnim okresie skupiłam się na kilku akcjach związanych z przemytem narkotyków i nie miałam czasu myśleć o moich chłopcach. Ten zmysłowy dotyk sprawił, że w moim podbrzuszu zapłonął ogień pożądania, a ja musiałam mocno skupić się na leżącym przede mną tekście, by nie dać się mu ponieść. Raz po raz wczytywałam się w drukowane literki, ale palce mężczyzny powoli sunące w stronę najwrażliwszego punktu w moim ciele skutecznie mnie rozpraszały. Obraz się rozmywał, a ja nie miałam w sobie tyle sił psychicznych, by chociażby odepchnąć od siebie jego dłoń. Pragnęłam tego. Pragnęłam tego dotyku, niosącego ze sobą tyle przyjemności. Poczułam, jak zręczne palce Erica wsuwają się pod moją kusą bieliznę i odnajdują właściwie miejsce, po czym zaczynają je nieśmiało pocierać. Z każdą kolejną sekundą ruchy mężczyzny robiły się coraz bardziej pewne, a moje ciało niemal rozpływało się pod jego palcami. W końcu przymknęłam oczy i wygięłam biodra ku górze, poddając się całkiem temu obezwładniającemu uczuciu. Wszystko wokół mnie zamarło. Nie liczyło się nic więcej, tylko te palce poruszające się odpowiednio pod moimi ubraniami. Zacisnęłam zęby, czując, jak mężczyzna przesuwa dłoń i nakierowuje odpowiednio na moje wilgotne wejście. Chwilę się podroczył, aż wsunął we mnie dwa palce. Gdy poruszał nimi szybko w przód i w tył, musiałam mocno zaciskać wargi, by nie wydać z siebie krzyku rozkoszy. Dołożył trzeci palec, a wtedy, by cudem powstrzymać się od zdemaskowania, jedną dłoń mocno ścisnęłam w pięść, wpijając swoje długie paznokcie w skórę, a drugą zacisnęłam na jego całkowicie twardym kroczu. Chcąc skupić się na czymś innym, niż własnym zbliżającym się orgazmie, zaczęłam masować jego naprężony członek przez materiał czarnych, zapewne drogich i nieskazitelnie czystych spodni. Z wrodzoną złośliwością, która nie opuszczała mnie nawet w takich momentach, pomyślałam, że zaraz już takie czyste nie będą. Zręcznie rozsunęłam mu rozporek, wsunęłam dłoń pod jego bokserki i rozpoczęłam swoją zabawę, chwytając mocno penisa. Właśnie w tym momencie nasze figle postanowił przerwać właśnie Tyler, odzywając się i zwracając tym samym moją uwagę na niego.
     — Myślę, że przyda nam się coś do wypicia, boli mnie już głowa od tego tematu. Mall, kochanie, mogłabyś przynieść nam butelkę czegoś dobrego? Ty się na tym znasz lepiej niż ja. — Ujął moją dłoń w swoje dwie, patrząc na mnie z tak widocznym oddaniem, że aż autentycznie zrobiło mi się niedobrze.
     Co za ironia. Mój partner, którego właśnie zdradzałam tuż obok niego, obejmował moją rękę, podczas gdy moja druga w tym momencie bawiła się członkiem jego współpracownika. Na dodatek, właśnie współpracownik poruszał swoimi palcami w moim wnętrzu. Co za ciekawa sytuacja. Wiedziałam jednak, że Tyler niczego się nie domyślił, inaczej ta scena skończyłaby się zupełnie inaczej. Najprawdopodobniej jego głośnymi szlochami.
     — Oczywiście — powiedziałam słodko, uśmiechając się do niego i wycofując swoją dłoń. Eric zrobił to samo.
     — To ja pomogę w przyniesieniu odpowiedniej liczby kieliszków — zaoferował się, wstając z miejsca tuż po mnie i puszczając mi zadziornie oczko, tak, bym tylko ja dostrzegła ten gest. Niczego nie podejrzewający Tyler posłał naszej dwójce ufny uśmiech i jedynie kiwnął głową w odpowiedzi. Wyszłam z sali pierwsza, a tuż za mną podążał mężczyzna, który przed chwilą przyniósł mi tyle rozkoszy. Nie musiałam się długo zastanawiać. Skręciłam w najbliższy korytarz i wślizgnęłam się do dużej łazienki, zaś chwilę później próg przekroczył również Eric. Zamknął drzwi na klucz, a parę momentów później nie miałam już na sobie ani sukienki, ani bielizny, a spragniony drugiego ciała równie mocno co ja mężczyzna klęczał między moimi udami, popisując się swoimi zdolnościami językowymi. Brakowało mi tego tak bardzo.


     To był szybki numerek. Eric nie był długodystansowcem, ale z racji wcześniejszego porządnego zajęcia się moimi narządami płciowymi za pomocą jego języka, nie mogłam mieć mu tego za złe. Wróciliśmy do sali z butelką porządnej szkockiej whisky i gromadą kieliszków. Towarzystwo natychmiast ochoczo zajęło się opróżnianiem szkła. Ja również nie wylewałam za kołnierz. Niewiele czasu później całe męskie grono było już podchmielone. Z racji mojej mocnej głowy, ja jedynie patrzyłam z pogardą na tych niby dorosłych mężczyzn, przekrzykujących się niczym małe dzieci i rozprawiających o tak banalnych tematach, że aż miałam ochotę stamtąd wyjść. Zabawne, zdawałoby się, iż Tyler zdążył zapomnieć o tym, że niebawem czeka go wyprawa do prokuratury, na ważną rozmowę odnośnie właśnie oszustw finansowych w jego firmie, które jeszcze dwadzieścia minut temu tak żywo tu omawiał. Przewróciłam oczami. Jego słaba głowa była tak żenująca.
     — Tyler — zaczęłam delikatnie, kładąc na jego ramieniu dłoń, która jeszcze niedawno owinięta była wokół członka innego kolesia. Cóż, o tym wiedzieć nie musi.
     — Hmm... Mall... T-tak? — Niemal wyjąkał, próbując utrzymać swój wzrok na jednym punkcie mojej twarzy, co niezbyt mu wychodziło. Powstrzymałam w sobie warknięcie pełne irytacji.
     — Za pół godziny masz te ważne spotkanie z prokuratorem, o którym ostatnio tyle mówiłeś — kontynuowałam spokojnie.
     — Taak... Em... Może pójdziesz za mnie, co, skarbie? — wymamrotał niewyraźnie, opierając twarz na swojej dłoni. Pokręciłam głową z niedowierzaniem. Pierwszy raz zauważyłam u niego taki pokład nieodpowiedzialności. Od całej tej sprawy zależała przyszłość jego drogocennej firmy, o którą na co dzień tak dba, a on olewa to i wysyła tam osobę, która guzik wie o tym wszystkim, ba, nawet nie interesuje się tą głupią firmą? Naprawdę? Wypił tak niewiele, a całkowicie już zatracił w sobie logiczne myślenie. Prawdopodobnie dlatego na co dzień nie pił. Wzorowa dziewczyna zauważyłaby fakt, że coś jest nie tak, jeśli jej partner nagle sięga po kieliszek po raz pierwszy od... nigdy i w dodatku tak szybko się upija, ale do mnie to określenie ani trochę nie pasowało, więc i miałam gdzieś, co ze sobą robi. Zabrałam mu jednak tuż sprzed palców kolejny kieliszek i sama go opróżniłam. Trunek wybrany przeze mnie nie mógł być zły, więc oblizałam usta ze smakiem.
     — Nie wiem prawie nic o tej sprawie — przypomniałam mu.
     — Poradzisz sobie... — mruknął i ułożył głowę na stole.
     Tak, to nie było do niego podobne. Wiedziałam jednak, że on już odpłynął, a jeśli po przebudzeniu dowie się, że opuścił tak ważne spotkanie i jego kochana dziewczyna nijak temu nie zapobiegła, może być słabo. Zacisnęłam wściekle pięści. Odczekałam tak kilka sekund, po czym odrzuciłam włosy do tyłu i ruszyłam w stronę wyjścia. Trzasnęłam drzwiami tak głośno, że kilka osób ciekawie wyjrzało ze swoich gabinetów, po czym pomknęłam na dół. Miałam gdzieś, jak przebiegnie te spotkanie, ja jedynie je odhaczę i później będę mogła pochwalić się swoją obecnością na nim, a o resztę niech się dalej martwi Tyler. To on, pan idealny, właśnie nawalił i jutro będzie sobie za to pluł w brodę, bo ta sprawa była dla niego bardzo ważna. Jeszcze będzie mnie na kolanach przepraszał za to, że wysłużył się mną.
     Zabrałam jego samochód. Dobrze wiedziałam, gdzie się udać i teoretycznie powinnam poradzić sobie ze znalezieniem odpowiedniej osoby. Na miejsce dojechałam w dziesięć minut, zaparkowałam, wysiadłam, poprawiłam swoją kiecę i przywdziałam na twarz pewny siebie uśmiech. Co może pójść nie tak, gdy chodzi o mnie? Nic.
     Pchnęłam drzwi kancelarii i nawet nie rozglądając się na boki skierowałam swoje kroki ku recepcji. Lekceważąco podałam nazwisko Tylera i zostałam skierowana do odpowiedniego pokoju. Nie trudząc się zachowaniem żadnych manier, bez pukania wparowałam do środka i dopiero po zamknięciu za sobą drzwi uniosłam wzrok, mierząc nim osobę stojącą przy oknie.
     Na moje usta wdarł się szeroki, kpiący uśmiech.
     Ależ ja doskonale znałam tego człowieka, choć może on nie znał mnie. Zajmując się paroma ciekawymi akcjami w półświatku nasłuchałam się co nieco o nim i jego karuzeli VAT. Nabawił się u nas kilku wrogów, nawet, jeśli nie zdawał sobie z tego sprawy. Nigdy się tym jednak mocniej nie interesowałam, jedynie słuchałam pieprzenia swoich kompanów. Mimo to miałam pewność, że to właśnie ten mężczyzna z ich opowieści stoi tuż przede mną. Ciekawe. Jeszcze ciekawsze byłoby, gdyby to on miał cokolwiek wspólnego z problemami Tylera, ale takie przypadki zdarzają się rzadko. ...Za rzadko.
     — Witam, panie prokuratorze — powiedziałam kpiąco, oblizując nieznacznie górną wargę. — Przyszłam tu podyskutować o machlojkach finansowych w firmie Tylera Prescotta, z racji, że on sam jest dosyć... spity — wypaliłam bez żadnych śladów skromności czy moralności, po czym zbliżyłam się do niego z gracją.

Carney?
Jakkolwiek kiczowy ten początek nie jest, ważne, że istnieje
1000+

+20 PD
+40 PD*


*weekendowy bonus punktowy (punkty x2) 22-24.11

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz