Patrzyłem nieufnie jak facet oferował mi pomoc. Unosiłem brew. Może i byłem blady, to mój naturalny stan.
-Nie musisz, nie planuję mdleć- Mruknąłem cicho. Był wysoki, miał azjatyckie rysy twarzy wydawał się, ufny? Nie, to złe słowo, jego sposób mówienia po prostu wywoływał we mnie jakąś falę szoku i niezrozumienia. Czemu był tak miły?
-Jesteś pewien?- Posłał mi kolejny uśmiech. Uchodziłem w jego oczach za faceta, to miłe. Miał mnie za faceta, albo bardzo się zagubił w ocenianiu mnie i poszedł z tym co podpowiadała mu głowa.
-Tak, naprawdę. A Pan się na pewno spieszy, głodny kot- Machnąłem lekko ręką. Nie chciałem zabierać mu czasu, był zajęty, marnował na mnie swoje cenne minuty.
-Kot przeżyje, odprowadzę cię. Nalegam- Stanął obok mnie zdecydowanie. Kiwnąłem tylko głową w odpowiedzi i spojrzałem pod nogi, moje zdarte trampki nie wyglądały ostatnio najlepiej, ale jedyne inne obuwie jakie miałem w domu to babskie baleriny, rodzice odmówili współpracy bo "dziewczynie nie wypada nosić takich butów!"
-To gdzie idziemy?
-Prosto- Wymamrotałem i ruszyłem swoim tempem do domu.
-Studiujesz tak?- Uparcie kontynuował rozmowę. Pokiwałem głową i wsadziłem dłonie do kieszeni spodni.
-Jestem na pierwszym roku filozofii- Dodałem po chwili. Chyba trzeba być kulturalnym.
-O! To masz wydział w ładnym miejscu, park obok jest naprawdę urokliwy, chyba każdy go zna...-Zaczął spokojnie opowiadać o parku. Park, nie miałem jeszcze możliwości go znaleźć, ale skoro tak o nim mówił to będę musiał. Takie miejsca bywają pomocne, można się odciąć od świata. Podniosłem głowę na fasadę domu. Mojego domu.
-To tu- Wymamrotałem.
-O! Widzisz jak szybko minęła droga, i jestem pewien twojego bezpieczeństwa- Uśmiechnął się. Ile on w sobie ma tych uśmiechów? Nie mówię, że są brzydkie czy coś, ale on naprawdę dużo się uśmiecha.
-Dziękuję
-Jestem Yunlan, powinienem chyba przedstawić się wcześniej- Wystawił ku mnie dłoń.
-Leon- Lecz zanim złapałem jego rękę z domu wyszedł ojciec.
-Fiona! Kto to?- Był podirytowany. No tak, jego córeczka i jakiś obcy facet. Schyliłem głowę i szybko poszedłem do drzwi nie odwracając się przy tym. Chyba zrozumiał moje szybkie odejście bo kiedy zamykałem drzwi już odchodził. Ojciec zaczął swoje przesłuchanie.
-Kto to był?
-Nikt- Mruknąłem.
-Nie wyglądał, nie chcę cię z nim widzieć- Mruknął i odsunął się od zamkniętych drzwi. Pokiwałem głową.
-Idź się przebrać, zaraz tu będzie mój szef a ty wyglądasz jak byś była bezdomna- Warknął. Coś lekko zakuło mnie w piersi a w gardle pojawiła się gula. No tak, ich córeczka. Na drzwiach pokoju wisiał wieszak z sukienką wybraną przez mamę. Była obrzydliwie dziewczęca. Westchnąłem i zabrałem ją do łazienki. Rozebrałem się i stanąłem nago po środku łazienki. Nie mogłem się zebrać i patrzeć w lustro. Miałem dosyć mojego ciała. Założenie sukienki wywołało u mnie falę negatywnych emocji. Ten wieczór będzie okropny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz