Strony

12 lis 2020

Od Oliego cd Renegeusza

Klub. Może tam coś znajdę? Chyba się umyłem, ale kto mnie tam wie? Udało mi się zmienić ubrania, wiec wygalałem na w miarę ogarniętego. Wszedłem do pierwszego lepszego lokalu. Zamówiłem dwa szoty i piwo. Skoty zrobiłem od razu. Piwo zabrałem i usiadłem na kanapach. Głośna muzyka, która kiedyś mnie potrafiła wprowadzić w trans imprezy, nie działała dzisiaj. Upiłem piwa i rozejrzałem się. Ktoś się na mnie parzył. Blondyn z kolczykami po chwili stał obok mnie. Uśmiechnął się zaczepnie. Był przystojny. Miał tez cos w oczach co krzyczało szaleństwem.

-Tańczysz?

-Zależy, kto pyta...- Zanim skończyłem, byłem łapany za rękę i ciągnięty na parkiet. Odważnie z jego strony. Ale do odważnych świat należy. Może to właśnie to, czego potrzebowałem? Zabawa? Przygody? Oddałem się muzyce. Jego dłonie błądziły co chwila po moim boku. Uśmiechnąłem się. Muzyka nie zwalniała, ale tłum robił się coraz większy, nasze ciała zbliżały się do siebie coraz bardziej. Odruchowo Przesunąłem nosem po jego szyi. Pachniał potem, perfumami, wodą po goleniu. Świeżo. Odchylił głowę i wsunął dłoń w moje włosy. Przejechałem zębami po skórze na jego barku i lekko uszczypnąłem. Usłyszałem jego ciche prychnięcie. Byłem ciągnięty do łazienki. Nie potrafiłem się skupić na niczym innym poza ciepłem, jakie emanowało z jego dłoni. Miał ten błysk w oku. Zamknął za nami kabinę i przygniótł mnie do cienkiej ścianki. Pocałował mnie w tak zachłanny sposób, jak by to miałbyś nasz pierwszy i ostatni pocałunek. Rozchyliłem wargi i wsunąłem rękę do jego spodni. Nie potrzebował pomocy. Zamarłem, czując jakieś metalowe kółeczko. Co do... Cofnąłem dłoń i spojrzałem na niego lekko zdziwiony. Co się działo? Czemu.. Jak?

-Kolczyk-Uśmiechnął się i jak by dla przypomnienia wskazał ten na swojej twarzy.

-To ma sens, nie przeszkadza ci?- Zmarszczyłem brwi i przesunąłem dłonią po jego brzuchu.

-Pomaga nawet- Prychnął i sięgnął w moje spodnie. Nic. Czekaj czemu. Serce mi zaczęło walić, jego dłoń była ciepła, przyjemna. Ale... Nic? Zmarszczył lekko brwi.

-Nie twój dzień?- Zaśmiał się. Panikowałem. To się nigdy nie działo.

-Wolę chyba skupić się na tobie- Wymamrotałem i klęknąłem. Serce mi dalej waliło. Czyżbym się nagle zepsuł? Nie może być. To przecież tak nie działa... Prawda? Zaczepiłem wspomniany wcześniej kolczyk językiem. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz