Strony

12 lis 2020

Od Feyi Cd Elizabeth

Patrzyłam na dziewczynę i jadłam moją porcję jedzenia. Dawno nie jadłam w knajpie, więc korzystałam. Kalorie, o tak. Kocham kalorie. Dziewczyna była dziwna. Miała ciągle przerażoną minę, wyglądała trochę jak dzikie zwierzę, które zaraz się spłoszy i tylko czeka na krok ze strony drapieżnika. Wsunęłam kolejną porcję do ust i zamyśliłam się. Musiałam wyglądać ciekawie z jej perspektywy. Jakaś dziwka zaprosiła ją na późne śniadanie i teraz milczy. Upiłam łyka kawy i przymknęłam lekko oczy. Dobra kawa. Nie jakaś lura ze stacji benzynowej albo przydrożnego baru, który kawę robi z jednej porcji fusów na cały dzień. Z każdym kęsem czułam, jak zapycha mi się żołądek. Przejedzenie to rzadki stan, starałam się nim jakoś upić, ale dyskomfort jednak był większy niż jakaś złudna przyjemność z bycia naładowanym kaloriami. Zapłaciłam i wyszłyśmy z baru. Zamachnęła się dziwnie kluczami i spytała.

- To dokąd chcesz teraz jechać?- Uśmiechnęła się lekko, ale szybko przestała, bo na nią spojrzałam. Prychnęłam. Łatwo się ją straszyło. Znów, mały jelonek, który chowa się w sobie i czeka na skok ze strony drapieżnika.

-Nie masz planów? Nie masz domu? -Spytałam i założyłam ręce na piersi. Odetchnęła i kiwnęła głową, ale zatrzymała się w pół kroku.

-Może cię odwiozę do domu?- Jelenie oczka spojrzały na mnie z ciekawością. Oj sarenko, ja nie mam domu, tylko jak jej to wytłumaczyć?

-Możesz, łatwiej będzie, jak mnie wysadzisz pod tym wielkim sklepem, chyba się nazywa Lidlonka?- Założyłam włosy za ucho i kichnęłam. Cholera. Nie mogę być chora. To pewno wina tego dziada, kochał spać przy otwartym oknie, a ja miałam mokre włosy. Klepnęłam się po tylnej kieszeni i westchnęłam. Muszę kupić jakiś gripeks czy co tam, bo inaczej mogę źle skończyć. Patrzyła na mnie dalej bez słowa.

-Jedziemy? Nie chcę ci zajmować za dużo czasu- Burknęłam cicho. Skoczyła do drzwi i szybko wsiadła, nie czekając na mnie. Usiadłam na fotelu i wyprostowałam nogi. Tyle dobrze, że w autach da się odsunąć fotele. Nie wiem, ile dałabym radę ze skulonymi nogami. Te szczudła wywoływały czasem dziwne sytuacje. Były zdecydowanie za długie, przez co czasem zaskakiwałam ludzi przy wstawaniu. Do dziś zapamiętam, jak ktoś w lokalu dla dorosłych mnie zaczepił, a ja siedziałam za barem. Po wstaniu nagle nad nim górowałam. Facet się dosłownie zmył. Nie widziałam go tego wieczoru ani razu. Ruszyłyśmy w wyznaczonym kierunku. Jeździła dobrze, ostrożnie, ale dobrze. Trochę zazdrościłam jej auta, chyba każdy, kto całe życie spędza za kołem trupiego vana, by zazdrościł takiego pojazdu. Skrzywiłam się, muszę jakoś przetoczyć samochód do mechanika. To przecież mnie będzie kosztowało fortunę. Niby miałam pieniądze, ale wolałam je zostawić na czarną godzinę, a nie wydawać na lawety. Może ... Spojrzałam na brunetkę i zagryzłam lekko wargę. Jak się prosiło?

-Potrzebuję pomocy.- Powiedziałam w końcu, a jej reakcja była warta samego proszenia. Zachłysnęła się powietrzem i gdybyśmy nie stały na światłach, to by się chyba rozbiła.

-Słucham?- Odchrząknęła lekko.

-Umiesz holować auta?

<Elizabeth?>


1 komentarz: