Przez resztę drogi byliśmy skazani tylko na miarowy odgłos silnika; z moich ust nie padły żadne słowa, z ust Carneya również. Milczeliśmy, zapewne rozmyślając nad własnymi sprawami. Po dłużących się w nieskończoność minutach nareszcie dotarliśmy do celu. Nachyliłam się nieznacznie w fotelu, z lekka zadzierając głowę, aby lepiej ujrzeć ogromny budynek. Mogłabym przysiąc, że piął się jeszcze kilometrami nad kłębowiskiem chmur.
Wyszedłszy z luksusowego samochodu, mężczyzna wyjaśnił, dlaczegóż to przesłuchanie nie odbędzie się w bardziej oficjalnym miejscu. Odparłam krótko, tym samym ucinając bezowocną konwersację. Chciałam jak najprędzej mieć to z głowy, nasycić się wyczerpującymi odpowiedziami, które dotyczyć miały mojego nieodpowiedzialnego brata, jego działań i kłopotów, przez które miała miejsce nic niewnosząca rozprawa sądowa. Następne sekundy przenikliwej ciszy minęły na dostaniu się do mieszkania prokuratora, gdzie zastałam nieoczekiwany widok.
– Masz kota? – nie zdołałam opanować entuzjazmu w swoim głosie ani też chęci, aby zgarnąć sierściucha w ramiona. Miąucząc smętnie, znalazł się w moich dłoniach.
– Żona ma – lakoniczna odpowiedź zadźwięczała mi w uszach, następnie boleśnie przeszyła umysł. Tamta pamiętna, upojna noc była poniekąd aktem zdrady małżeńskiej, czemu ponadto się przysłużyłam.
– Kawy? – doniosły głos mężczyzny przywołał mnie do rzeczywistości. Przyjęłam propozycję bez wahania, po czym opadłam ciężko na kanapę, wyczekując istotnych pytań.
– Masz kota? – nie zdołałam opanować entuzjazmu w swoim głosie ani też chęci, aby zgarnąć sierściucha w ramiona. Miąucząc smętnie, znalazł się w moich dłoniach.
– Żona ma – lakoniczna odpowiedź zadźwięczała mi w uszach, następnie boleśnie przeszyła umysł. Tamta pamiętna, upojna noc była poniekąd aktem zdrady małżeńskiej, czemu ponadto się przysłużyłam.
– Kawy? – doniosły głos mężczyzny przywołał mnie do rzeczywistości. Przyjęłam propozycję bez wahania, po czym opadłam ciężko na kanapę, wyczekując istotnych pytań.
– A więc, panno Toretto, powiedz mi czy wiesz, czym zajmuje się twój brat? – otwierałam i zamykałam usta, nie mając bladego pojęcia, co mogłabym powiedzieć. Przeszukałam zasoby informacji o problemach Doma, ale nie natrafiłam chociażby na jeden punkt, wokół którego mogłabym się skupić.
Przyjemnie ciepła, ale i nieco szorstka dłoń ciemnowłosego ucięła dalszą część rozmowy. Bez słowa zaczęliśmy chłonąć i delektować się każdym pojedynczym dotknięciem czy też oddechem. Gdy znalazłam się pod rozpalonym, nagim ciałem starszego, moje pragnienie stało się nie do zniesienia, potęgowało się w zawrotnym tempie. Dotyk i głęboki głos ciemnowłosego rozbudzały wszystkie moje zmysły do granic możliwości, rozpalały wcześniej niespotykany żar. Wraz ze ścieżką wytyczaną przez mokre pocałunki wędrowały również i obezwładniające całe moje ciało dreszcze. Z każdym momentem pragnęłam coraz więcej i więcej, chciałam czuć na sobie rozpaloną skórę Carneya, jednakże ekscytujące i orgiastyczne igraszki przerwał dźwięk otwieranych drzwi od apartamentu. Odskoczyliśmy od siebie niczym rażeni prądem.
Przyjemnie ciepła, ale i nieco szorstka dłoń ciemnowłosego ucięła dalszą część rozmowy. Bez słowa zaczęliśmy chłonąć i delektować się każdym pojedynczym dotknięciem czy też oddechem. Gdy znalazłam się pod rozpalonym, nagim ciałem starszego, moje pragnienie stało się nie do zniesienia, potęgowało się w zawrotnym tempie. Dotyk i głęboki głos ciemnowłosego rozbudzały wszystkie moje zmysły do granic możliwości, rozpalały wcześniej niespotykany żar. Wraz ze ścieżką wytyczaną przez mokre pocałunki wędrowały również i obezwładniające całe moje ciało dreszcze. Z każdym momentem pragnęłam coraz więcej i więcej, chciałam czuć na sobie rozpaloną skórę Carneya, jednakże ekscytujące i orgiastyczne igraszki przerwał dźwięk otwieranych drzwi od apartamentu. Odskoczyliśmy od siebie niczym rażeni prądem.
– Zbieraj się – jego głos był perfekcyjnie opanowany, jakby przed chwilą między nami zupełnie nic nie zaistniało. Z poczuciem winy wyminęłam szczebiocącą kobietę, której twarz w następnej sekundzie wykrzywił grymas żałości i rozpaczy.
Przez kilkanaście minut drogi atmosfera między prokuratorem a mną była gęsta do tego stopnia, że można byłoby zawiesić w niej siekierę. Uległo to zmianie dopiero wtedy, gdy mój brat zjawił się na horyzoncie, który niemalże siłą nakazał mi wygramolić się z samochodu. Przyciągnął mnie do siebie i ścisnął nieprzyjemnie mocno. Nerwowa wymiana zdań przez mężczyzn naprowadziła mnie na pewien trop, jednakże nim zdążyłam otworzyć usta w celu wtrącenia swoich trzech groszy, zabrakło mi tchu w piersi, ponieważ Dominic brutalnie odepchnął mnie, co skutkowało wylądowaniem na zimnym chodniku. Zdecydowanie bardziej uderzył mnie szok i niezrozumienie zaistniałej sytuacji aniżeli ból spowodowany spotkaniem z brukiem.
– Dom, co ty zrobiłeś? – wyszeptałam, kiedy oszalały z nerwów Carney odjechał. – Coś ty narobił? – wznowiłam pytanie, tym razem ciszej.
– Chciałem tylko, abyście w końcu byli ze mnie dumni – załkał, niemal krztusząc się łzami cieknącymi strugami po jego bladych policzkach.
– „Abyśmy”?
– Chodź do środka – jego wzrok skierował się ku kamienicy. Zdawało mi się, że od razu wychwycił moje mieszkanie, a dokładniej barwne żaluzje w kuchni.
Zdołałam tylko kiwnąć głową i przygotować się na gorzką i trudną do przełknięcia prawdę.
Przez kilkanaście minut drogi atmosfera między prokuratorem a mną była gęsta do tego stopnia, że można byłoby zawiesić w niej siekierę. Uległo to zmianie dopiero wtedy, gdy mój brat zjawił się na horyzoncie, który niemalże siłą nakazał mi wygramolić się z samochodu. Przyciągnął mnie do siebie i ścisnął nieprzyjemnie mocno. Nerwowa wymiana zdań przez mężczyzn naprowadziła mnie na pewien trop, jednakże nim zdążyłam otworzyć usta w celu wtrącenia swoich trzech groszy, zabrakło mi tchu w piersi, ponieważ Dominic brutalnie odepchnął mnie, co skutkowało wylądowaniem na zimnym chodniku. Zdecydowanie bardziej uderzył mnie szok i niezrozumienie zaistniałej sytuacji aniżeli ból spowodowany spotkaniem z brukiem.
– Dom, co ty zrobiłeś? – wyszeptałam, kiedy oszalały z nerwów Carney odjechał. – Coś ty narobił? – wznowiłam pytanie, tym razem ciszej.
– Chciałem tylko, abyście w końcu byli ze mnie dumni – załkał, niemal krztusząc się łzami cieknącymi strugami po jego bladych policzkach.
– „Abyśmy”?
– Chodź do środka – jego wzrok skierował się ku kamienicy. Zdawało mi się, że od razu wychwycił moje mieszkanie, a dokładniej barwne żaluzje w kuchni.
Zdołałam tylko kiwnąć głową i przygotować się na gorzką i trudną do przełknięcia prawdę.