31 sty 2020

Prudence Henderson

Źródło: Instagram, Kristen Hancher
Motto: Każdy umiera, lecz nie każdy żyje.
Imię: Prudence, w skrócie Prue bądź Prudy
Nazwisko: Henderson
Wiek: 20 lat
Data urodzenia: 17 maja
Płeć: Kobieta
Miejsce zamieszkania: Prudence mieszka sama, w sporym, piętrowym apartamencie na obrzeżach miasta. Pokoje są rozległe, utrzymane w nowoczesnym, skandynawskim stylu i jasnych kolorach. Nie brakuje też okien z ładnym widokiem na miasto. Oczywiście nie mogło zabraknąć tu garderoby, która pomimo dużej powierzchni i tak jest wypełniona po brzegi.
Orientacja: Heteroseksualna
Praca: Architekt wnętrz
Charakter: Prudence jest otwartą na nowe znajomości, wesołą dziewczyną. Dla niej dzień spędzony samotnie to dzień stracony. Nie oznacza to jednak, że może spędzać czas z byle kim. Wręcz przeciwnie. Lubi osoby głośne i gadatliwe, wiedzące czego chcą i nie bojące się mieć własne zdanie. W zasadzie wszystkimi tymi cechami można opisać również ją. Prue nie cierpi siedzieć cicho. Bardzo lubi mówić i przyciągać dużo uwagi. Zawsze wie czego chce i nie boi się o to zawalczyć. Jeśli coś idzie nie po jej myśli potrafi strzelić focha, ale nie na długo. Dziewczyna nie boi się kontrowersji i jest otwarta na nowe wyzwania. Jeśli chodzi o jej podejście do związków, ma słabość do facetów o silnej osobowości. Lubi kiedy jej partner wie czego chce. Jeśli wda się w związek z taką osobą, bardzo łatwo jej ulega i porzuca swoje zdanie szybciej niż zazwyczaj. Nie oznacza to oczywiście, że go nie ma i że nie potrafi zawalczyć o swoje. Po prostu łatwiej nią wtedy manipulować. Prudence jest zdecydowanie typem imprezowiczki. Tydzień bez kilku takich wyjść jest dla niej tygodniem straconym. Uwielbia też wychodzić z koleżankami, a zakupy to jej drugie imię.
Hobby: Jeżeli chodzenie na imprezy to hobby to z pewnością można je tu wpisać.
Aparycja|
- wzrost: 170cm
- waga: 55kg
- opis wyglądu: Cera Prue jest gładka i z natury dość jasna, ale za sprawą jej zamiłowania do opalania, w zasadzie zawsze przybiera ciemniejszy odcień. Usta dziewczyny są dość duże i pełne, a jej oczy są koloru brązowego. Jest ona szczupła i wysportowana, ale posiada kształty tam gdzie trzeba. Jest klepsydrą i nie trudno dostrzec u niej wcięcie w talii. Jeśli chodzi o styl ubioru to różni się on zależnie od humoru i sytuacji, lecz zazwyczaj jest on sportowy i dość luźny. Prudence posiada również długie, lekko falowane włosy w kolorze ciemnobrązowym.
- pozostałe informacje: --
- głos: Connie Talbot
Historia: Prudence od małego mieszkała niedaleko Avenley River, razem z rodzicami w wielkiej willi z basenem. Ci nie poświęcali jej zbyt dużo uwagi, co przerodziło się w późniejszy bunt dziewczyny. Często unikała ona szkoły, chodziła na imprezy i zadawała się z niezbyt odpowiednim towarzystwem. Rzuciła szkołę jak najszybciej mogła. Jej rodzice nie chcąc, aby córka przyniosła im wstyd, załatwili jej pracę jako architekt wnętrz. Mimo braku stosownego wykształcenia już od początku szło jej bardzo dobrze i szybko dorobiła się dużych pieniędzy. Jak najszybciej przeprowadziła się do Avenley River, gdzie rozpoczęła nowe, niekoniecznie bardziej ułożone, życie. Mieszka tam już od roku.
Rodzina:
Margaret i Christopher Henderson - rodzice - Gdy dziewczyna była młodsza nie poświęcali jej dużo czasu, ze względu na pracę, co sprawiło, że nie łączy ich z nią jakaś szczególna relacja.
Partner: Miała już wielu partnerów, ale jakimś cudem w chwili obecnej jest wolna.
Potomstwo: Nawet zwierzakiem ciężko by jej było się zająć, co tu mówić o dzieciach.
Ciekawostki:
Prudence ma sporą kolekcję peruk i nosi je bardzo często.
Inne zdjęcia: x x x
Zwierzęta: Prue uwielbia pieski, ale uważa, i z resztą ma całkowitą rację, że jest to dla niej za duża odpowiedzialność
Pojazd: Biała Tesla S 90D
Kontakt: julka20502 (howrse)

Od Camerona C.D Brianne

     Nie to, że związki są trudne, nie mogę wcielić się w rolę recenzenta relacji międzyludzkich po jednym dniu oficjalnego trzymania się za rękę w miejscu publicznym. To w dalszym ciągu moje pierwsze, poważniejsze, że tak powiem, zbliżenie, i jakkolwiek głupio i naiwnie by to nie brzmiało, to ma znaczenie. Pewne znaczenie. Kontynuując, sam nie wiem, czego oczekiwałem i wciąż nie mam pojęcia, czego oczekuję. Co robi się w związku? Trzyma za ręce? Całuje regularnie? Uprawia seks? Tak, zdecydowanie każdą z wymienionych rzeczy, może nawet jednocześnie. Kiedy byłem młodym, niespecjalnie inteligentnym licealistą, miałem, rzecz jasna, jakieś dziewczyny. Jakieś to słowo-klucz, bo odkąd tylko szkołę średnią opuściłem, wszystkie zebrane nazwiska wyparowały mi z głowy i dotąd nie mogę dojść, czy umawiałem się z Lorie czy Laurą z trzeciej klasy. Miałem starsze, młodsze, w moim wieku, prawdę mówiąc, to wtedy nie grało większej roli. W dodatku wpajałem wszystkim dookoła, że nie jestem prawiczkiem, a mojego życia seksualnego niejeden może pozazdrościć. Z perspektywy czasu brzmi to bardzo zabawnie, bo ten odważny, pewny siebie rudzielec zgubił się wpół drogi, dorósł i odszedł od tych przelotnych relacji, równocześnie stając się małą, nieporadną dziewczynką. Gdzieś w głębi duszy można by było dostrzec przebłyski romantyczności, ale, poważnie, trzeba zmrużyć oczy i się skupić, ponieważ jestem naprawdę, naprawdę beznadziejny w tych sprawach.
     Ale mam dziewczynę, więc muszę wziąć się w garść (co jest trochę przerażające).

30 sty 2020

Od Candice C.D Cain

Na bycie niańką na pełen etat się nie pisałam. Wytrzymuję ledwo parę godzin, góra pół doby, a co dopiero najprawdziwsza trasa koncertowa obejmująca cały, cholerny kontynent. Dwadzieścia cztery na siedem z tymi pomiotami Caina Hawthorne'a — z nim włącznie. Peszy mnie to, że każdy się na mnie gapi. Zaciskam usta w zastanowieniu, chociaż zapewne nawet nie mogę się nad tym zastanawiać, bo klamka zapadła. Wreszcie unoszę zmieszane spojrzenie na Savannah. Kobieta podaje mi dokument wraz z długopisem. Na końcu długiego, małego tekstu znajduje się miejsce na mój osobisty podpis, który przypieczętuje mój biedny los na dosyć spory okres czasu.
— Spokojnie, Snow — odzywa się Morissey z końca pokoju. — Nie każda może jeździć na koncerty i jeszcze dostawać za to hajs, za darmo słuchając każdego występu. Będzie fajnie. — Pociesza mnie, jednak w zamian odsyłam mu ironiczny uśmiech.

28 sty 2020

Od Theo C.D Louise

Dzieciaki były, są i zawsze będą okrutne. Można zabawić się w to, by odpowiednio ich szufladkować, ale w grupie każdy z osobna staje się pieprzonym zwierzęciem, prawie jak stado hien na sawannie. Głośne chichoty były ostatnim, co słyszałem przed niespodziewanym hukiem petardy, która oprócz tego, że solidnie mnie ogłuszyła, prawie spaliła mi zarost, to jeszcze zraniła mnie w piszczel. Wygląda to paskudnie — w poszarpanej wyrwie w spodniach sączy się krew. Syczę z bólu pod nosem, oglądam się na uciekające dzieciaki, które po raz pierwszy od dawna chyba ucichły. Pomimo bólu kontynuuję swoją podróż do Louise, bo, chcąc nie chcąc, jest ona w tym momencie jedyną deską ratunku, pomijając znienawidzony już przeze mnie szpital. Dziewczyna pcha mnie do środka. Wreszcie mogę złapać pełny oddech, gdyż wcześniej były to wyłącznie daremne, urwane  w połowie i zamknięte w płucach próby pochwycenia go.

Związek


CAMERON & BRIANNE

     – Pewnie wyobrażałaś to sobie inaczej, bardziej romantycznie, a zamiast rudego idioty miałaś w głowie obraz przystojnego szatyna z przyciągającym, niebieskim spojrzeniem i zajebiście wypasionym ośmiopakiem... – bierze nienaturalnie długi wdech. – Zostaniesz moją dziewczyną?
    – Nie wiem, czy się tego spodziewałam. I nie wiem, jak to będzie wyglądało, ale to pytanie chyba boli cię fizycznie, więc oszczędzę ci już tego cierpienia – oplatam ramionami jego szyję. – I powiem, że tak.

27 sty 2020

Od Brianne C.D Camerona

     – Pewnie wyobrażałaś to sobie inaczej, bardziej romantycznie, a zamiast rudego idioty miałaś w głowie obraz przystojnego szatyna z przyciągającym, niebieskim spojrzeniem i zajebiście wypasionym ośmiopakiem... – bierze nienaturalnie długi wdech. – Zostaniesz moją dziewczyną?
    – Nie wiem, czy się tego spodziewałam. I nie wiem, jak to będzie wyglądało, ale to pytanie chyba boli cię fizycznie, więc oszczędzę ci już tego cierpienia – oplatam ramionami jego szyję. – I powiem, że tak.
***
     Wkładam na siebie przylegający, czarny kombinezon na ramiączkach, na szyi zapinam mieniący się naszyjnik, wkładam kolczyki w uszy i ostatni raz przeciągając błyszczkiem usta, wychodzę z łazienki. Standardowo, Cameron siedzi na telefonie, całkowicie rozwalony na fotelu. Wiatr dostający się do pokoju przez otwarte okno rozwiewa mu gęste włosy i patrząc na niego, jestem w stanie powiedzieć, że cieszę się, że go poznałam i nie tylko - cieszę się także z naszej relacji i sytuacji, w jakiej się znajdujemy.

26 sty 2020

Od Ivana CD. Hermione

Mój wzrok pochłaniał sztuczność rodziny, w której się znalazłem. Dziewczyna z siłowni miała czerwony policzek, próbowała zakryć to włosami jednak znawca problemów rodzinnych i chorób psychicznych wiedziałam o co chodzi. Dziewczyna albo była bita przez ojczulka albo przez "lokaja" w sumie chuj wie kim on był. Jednak strzelam, że ojciec. Przy nim była czujna, wyprostowana i próbowała być dumą rodzinny. Oczywiście spełniała swoją role. Jednak robiła to w sposób jakby chciało udowodnić, że umie. Kątem oka spostrzegłem diabelny porządek. Nikt nigdy nie ma tak czystego domu chyba, że jest bogaczem lub prawie wcale nie ma w domu żadnego z członków rodziny. Obrazy, które wisiały na ścianie przedstawiały krajobrazy, zliczyłem zaledwie pięć zdjęć rodzinnych. Były raczej mniejszych formatów poustawiane na szafkach. Zapewne tylko z reguły. Próbowali mówić nimi: patrzcie jak bardzo kochającą rodziną jesteśmy! Jednak w moich oczach niestety nie mogli tak kłamać. Byli zbyt sztucznie w stosunku do siebie. Widziałem spięcie wśród nich. Babcia dziewczyny wydawała się być najbardziej zadowolona z mojej obecności. Widziałem na jej twarzy szeroki uśmiech, ale przede wszystkim szczery. Ojciec Arthur zachowywał minę zadowolonego ojca jednak widać było, że chodzi jedynie o interesy. Kiedy zająłem miejsce przy stolę uśmiechnąłem się lekko i opuściłem głowę dając im pokazać, że ich szanuje.