Poszedłem do dziewczyny, uśmiechając się pogodnie. Nie była sama.
- Hej! Blair, idź do fotografa. Mówiłem, zakaz wstępu fanom!
Nie byłem jej fanem. Po prostu intrygowała mnie jej osoba. To, że znalazłem jej imię w magazynie, nie znaczy, że będę się do niej przymilał, bo ma dużo pieniędzy, czy sławę. Po prostu niektóre osoby roztaczają wokół siebie taką tajemniczość, przez którą chciałbym się przebić. Poza tym, miałem dużo pieniędzy, więc tym bardziej odrzuca to ideę, że chcę ją poznać ze względu na majątek.
Dziewczyna podbiegła do wyraźnie zdenerwowanego mężczyzny i chwyciła go za rękę.
- Przestań, on... nie jest fanem. Jego pies tu przybiegł, poznaliśmy się wczoraj. Dokładnie to chciałem powiedzieć. Po chwili zostaliśmy sami, a jasnowłosa zaczęła głaskać mojego wręcz dziwnie przemiłego psa. - Jejku, przepraszam... nawet nie zapytałam o twoje imię...
- Jacob. Ja znam twoje imię już od wczoraj, znalazłem na jednym z magazynów. - Odparłem.
- Wybacz, ale jestem w trakcie zdjęć. Możesz albo popatrzeć, albo iść. Ja nie mam więcej czasu.
Odeszła, nawet się nie żegnając. Skąd taka nagła zmiana po jednym zdaniu, które wypowiedziałem?
Postanowiłem zostać i popatrzeć.
Dziewczyna zaczęła pozować.
Po kilku minutach, ku mojemu zdziwieniu, padła niczym przecinak na podłogę.
- Blair! Wyłącz ten aparat debilu! - Krzyknął mężczyzna i usadził dziewczynę na ławce, tuż obok mnie.- Gwiazdeczko, czy ty coś jadłaś?
To pytanie pozwoliło mi dowiedzieć się jeszcze więcej o dziewczynie. Modelki często mają problemy z zaakceptowaniem siebie, ciągle muszą wpasowywać się w jakieś kanony piękna. Centymetr wzrostu, zbyt przeciętny kształt twarzy, czy zbyt duży biust i już po karierze. To jest właśnie jeden z powodów, dla których porzuciłem tę pracę. Ludzie w tej branży traktują pracowników niczym wieszaki na ciuchy, a jeżeli któryś z nich nie spełnia ich oczekiwań, wylatuje na bruk i zostaje bez pracy.
Ciągłe diety, ćwiczenia, których wykonywanie jest konieczne w zawodzie, wywołują często całkowitą rezygnację z jedzenia.
- Tak... jadłam. - Wymamrotała cicho.
- Kiedy?
- Jakoś.. ze dwa dni temu? - Popatrzyłem na dziewczynę ze zdziwieniem. - Mam dużo pracy Joey! Nie mam czasu na jedzenie! - Tak jak myślałem. Praca, praca, praca. - Zawsze gdy gdzieś idę, jestem rozpoznana i nie mam spokoju. A w domu, tracę wszelkie chęci i idę spać. A potem, muszę wyjść wcześnie rano i...
Stanąłem obok i patrzyłem na nią jak wryty.
- Dwa dni? Wiesz, że dużo ryzykujesz? - Podszedłem bliżej, trzymając jedną rękę w kieszeni.
Dziewczyna spojrzała na mnie z lekko zaniepokojonym wyrazem twarzy.
<Blair?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz