- W czymś mogę pomóc?
Chłopak uśmiechnął się szeroko, lecz nic nie powiedział. Wolał obserwować dziewczynę i jej psy. Miała piwne oczy i czarne włosy. Nie była zbyt wysoka. Sebastian poszerzył uśmiech, o ile dało się to zrobić, przecież jego też uważano za niskiego. No, może niezbyt słusznie. Jeszcze jedna wypowiedź, po której dziewczyna spojrzała na Sebastiana i wytarła okulary o koszulę. Dopiero teraz mężczyzna postanowił się odezwać.
- Jestem Sebastian, a ty?
Kobieta wydawała się zaskoczona bezpośredniością rozmówcy, w końcu wydusiła:
- Katfrin.
- Ładnie. Nawet bardzo. A nazwisko?
- Po co ci je znać?
Laine wzruszył ramionami, pomimo chłodnej postawy dziewczyny, nadal nie tracił zapału. Gilbert tymczasem zaczął domagać się pieszczot od właściciela. Ten, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, zmienił obiekt zainteresowania i zaczął "rozmowę" z psem, jednocześnie głaszcząc go i drapiąc za uszami. Katfrin może poczekać, obowiązki przede wszystkim. W końcu dało się słyszeć pełen szczęścia głos należący do mężczyzny.
- Dawno mnie tu nie było. Zawsze jest tak ciekawie i miło?
Sebastian popatrzył na kobietę, a ona tylko wzruszyła ramionami. Widać było, że podczas rozmowy z dziwnym mężczyzną nie czuje się komfortowo. Samoyed podszedł do niej i powąchał, co wyraźnie nie spodobało się jednemu z jej psów, który zawarczał cicho. Szatyn uśmiechnął się promiennie i zagwizdał cicho, przywołując swojego pupila. Wstał i się przeciągnął. Popatrzył na Katfrin.
- Poszłabyś ze mną na ciastko? Znam świetną cukiernię.
<Katfrin? Trochę ostatnio zgubiłam się z odpisami, przebacz długość :')>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz