10 lip 2018

Od Rachel cd. Davida

- Zaraz Rachel. Zatrzymaj się - chłopak przyłożył mi palec do ust, co trochę mnie zdziwiło, ale i rozbawiło.
- Co tam Carter?
- Popatrzmy na to logicznie. Ludzie lubią łatwe, ogłupiające książki, które nie wnoszą nic do ich życia. Powodzeniem cieszą się lekkie lektury, które skutecznie zabijają czas i są w stanie rozbawić, odprężyć.
- A tam, gadanie.
- Ktoś, kto jest zmęczony życiem i relaksuje się czytając książki, nie dość, że ma dość monotonii dnia codziennego i zmartwień, dodatkowo czyta książkę, która jest smutna. Poza tym, friendzone? Ach, najgorsze, co może spotkać człowieka.
David usiadł w fotelu, a ja zamyśliłam się, może rzeczywiście, coś w tym jest. No cóż, trzeba wytrwale stać przy swoim, co z tego, że jestem w błędzie.
- Potrafisz tylko krytykować, a sam nie napisałbyś nic lepszego - odparłam.
- Nie krytykuję, tylko stwierdzam fakty. Temat jest trudny, ale myślę, że dasz sobie radę i napiszesz to w chwytliwy sposób.
Chłopak puścił do mnie oczko i wyszedł na papierosa. Kurczę, jednak coś naprawdę w tym jest. Położyłam się na łóżku Davida i pogrążyłam się w myślach. Kurna, Carter ma rację, nikt już nie czyta depresyjnych książek o miłości. Wszyscy kochają szczęśliwe zakończenia, zero wyrazu. Jak to ujął David, książki łatwe, ogłupiające. No bo jak piszesz coś świeżego, ciekawego, nowego, nic nie zarobisz. A może pójść w romans... Zaczęłam śmigać długopisem po papierze. Po chwili zauważyłam Davida wchodzącego do pokoju z Croissantem i herbatą. Ucieszyłam się, ale trzeba grać bad girl. Westchnęłam i odłożyłam kartkę.
- Mam jeszcze lepszy pomysł i właśnie go utrwaliłam - napotkałam wzrok chłopaka, który wyraźnie mówił "znowu?" więc wzięłam się za wyjaśnienia. - Miałeś rację, poważna książka byłaby nieopłacalna.
- W takim razie - Carter uśmiechnął się. - Zamieniam się w słuch.
- Anglia, XX wiek, już po wojnie. Poszłam w romans, będzie taniej i łatwiej. Główna bohaterka jest śpiewaczką, a, że tak to ujmę, jej druga połówka gra na fortepianie do jej występów. Naturalnie, muzyk nigdy nie powiedział przyjaciółce, że ją kocha. I tu, nagle BUM, wchodzi jakiś bad boy francuz, który czułymi słówkami i małymi, romantycznymi gestami wabi ją do łóżka, relacja, tak zwane, "być może", niczym w piosence Doris Day. Kochasz mnie? Być może, chodźmy się pieprzyć. W końcu charakter A ma już dość, zrywa kontakt z charakterem C i odkrywa, że charakter B zawsze ją kochał. Szkoda, że dopiero gdy charakter B jest już w drodze do innego miasta, podąża za karierą. Charakter A odnajduje go, czułe słówka, ogólna cukrzyca i happy end. Łatwa, szybka książka ze zwartą akcją.

Spojrzałam na Davida. Chwilę zastanawiał się co powiedzieć.
- No, całkiem dobrze.


<David?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz