Skoro David się obudził, musiaa noł być tego jakiś powód. Z zamyślenia wyrwaal mnie jego błagalny ton.
- Rachel?
- Tak, Carter?
- Mi też zrobisz kawę?
Przez chwilę chciałam ochrzanić chłopaka i kazać mu iść spać, bo ja przecież mogę nie spać kilka dni, on nie. Szatyn uśmiechnął się ciepło i poprawił grzywkę. Westchnęłam cicho i skierowałam się do kuchni. Kurna, jaką kawę może chcieć David? Nie znając odpowiedzi na to pytanie, zrobiłam mu taką samą, jak i sobie. Przecież nie będę się kłopotać przejściem kilku metrów, dopiero gdy kawa była gotowa, ruszyłam dupę i poszłam do pokoju gościnnego.
Chłopak przebierał się i zauważył mnie dopiero, gdy podnosił głowę. Szybko nałożył koszulkę i podrapał się po karku.
- Kurna. Dziękuję, Rachuś, moja ty słodzino.
Mężczyzna wziął w rękę mój policzek i potrząsnął delikatnie. To było dziwne.
- Kiedy się wreszcie ogarniesz, Carter?
Wręczyłam Davidowi kawę i usiadłam na łóżku, zaczynając długą rozmowę.
- Co cię, tak właściwie, obudziło?
- Krótko mówiąc, miewam koszmary.
- Ponoć koszmary ukazują to, czego się boimy.
Teraz tylko zostało mi cieszyć się z tego, że zwykle nie pamiętam snów, a ostatni jaki zapadł mi w pamięci... To było bardzo dawno temu. No proszę, czyli nawet ktoś taki jak David ma swoje problemy.
- Prawda. - Popatrzyłem dziewczynie w oczy. - Ciągle mam jeden, ten sam koszmar.
- Jaki?
Na moment nastała między nami cisza.
- Że zostałem pobity.
- Boisz się pobicia? Przecież jesteś dobrze zbudowany, poradziłbyś sobie.
- Opowiem ci wszystko od początku. Nie boję się pobicia, tylko osoby, która zadaje mi ból. W dzieciństwie miałem szczęśliwą rodzinę. Gdy byłem nastolatkiem, zmarła moja matka. Od tamtego momentu ojciec zaczął pić. Raz przyłapali go nietrzeźwego w pracy i bez zastanowienia wyrzucili. Musiałem pracować, żeby jakoś wyżywić naszą rodzinę. Sprzedawałem cenne rzeczy, dorabiałem w sklepach, na magazynach... Życie biegło dalej. Miałem ciągle iskierkę nadziei, że mój ojciec odstawi alkohol, znajdzie sensowną pracę i znów będziemy szczęśliwą rodziną. Pomyliłem się. Moja nadzieja całkowicie zgasła w momencie, w którym ojciec został wsadzony do ciupy za morderstwo. Zabił kasjerkę, bo nie chciała mu sprzedać alkoholu, widząc, że jest tak upity, że ledwo trzymał się na nogach. Razem z Camillą trafiliśmy pod opiekę ciotki, która nas szczerze nienawidziła i uważała za ciężar. Ale skąd moje koszmary? Codziennie dostawałem solidne lanie. Za to, że poprosiłem ojca o odrobinę pieniędzy, za to, że motywowałem go do rzucenia alkoholu. Za istnienie. Raz pobił mnie tak, że straciłem przytomność. Zawsze musiałem ukrywać siniaki przed kolegami, czy udawać, że wszystko jest dobrze.
David podwinął delikatnie swoją koszulkę i ukazał coś, w czego istnienie nie uwierzyłabym. Blizny na brzuchu i plecach. Chwyciłam dłoń chłopaka i mocno ścisnęłam.
- Naprawdę?
- Nie okłamałbym cię, Rachel.
Mężczyzna popatrzył mi w oczy. Nie powiedziałam nic, tylko przytuliłam go, tak po prostu.
<David? Jakoś nijaki ten mój odpis, ale mam dziś lekkiego doła, przepraszam :/>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz