Strony

6 sie 2018

Od Aarona CD. J.C.

Szczerze powiedziawszy, sytuacja nie wyglądała zbyt ciekawie. Stałem na parkiecie, ciągle lekko się kołysząc i obserwowałem całe zajście. Mózg jakby nie mógł zrozumieć, co tu się u licha stało i usilnie starał się cokolwiek zrozumieć.
Po chwili moim oczom ukazał się obraz mężczyzny celującego kijem bejsbolowym w stronę J.C. W tym momencie odzyskałem [jako taką] świadomość i zrozumiałem, że muszę działać.
Wyrwałem jednemu z bandziorów kij i wziąłem zamach, celując prosto w ich [najprawdopodobniej] przywódcę.
Dało się słyszeć tylko nieprzyjemny trzask złamanej kości i przeraźliwy krzyk, od którego przeszedł mnie dreszcz. Dwaj pozostali bandyci momentalnie wymienili się zdezorientowanymi spojrzeniami i wybiegli z lokalu, czym prędzej odjeżdżając swoim czarnym, zardzewiałym jeepem. 
J.C. czym prędzej powaliła zakrwawionego przestępcę na ziemię i przytrzymała go tak, aby nie uciekł. Żeby jej dopomóc, zdjąłem swój krawat i mocno związałem ręce zbrodniarza.
— A jednak. Na coś się przydał. — mruknąłem i lekko się zachwiałem.
Nie byłem przyzwyczajony do takiej ilości alkoholu. Zawsze piłem tak, aby mieć kontrolę nad swoim ciałem. Tym razem wszystkie bariery zostały przekroczone, a ja powoli traciłem świadomość tego, co właśnie robię. Niespodziewanie wszystko wokół mnie zaczęło wirować, przyprawiając mnie o mdłości, a nogi zaczęły odmawiać posłuszeństwa i stały się niczym z waty. Wszędzie było ciemno.
Czułem, że bezwładnie upadam.
***
Właśnie siedziałem oparty o ścianę barowego zaplecza, a wokół mnie stała J.C. wraz z zaniepokojonym Jerrym, który nawet tutaj, intensywnie przecierał kieliszek.
— Czyżby nasz śpiący książę obudził? — zapytała, nachylając się nade mną.
— Co ja tu robię? Czy to kolejny z moich fantastycznych snów? — jęknąłem, łapiąc się za głowę.
Tracąc przytomność musiałem się w coś uderzyć, gdyż bardzo bolał mnie tył głowy i wyczuwałem tam [na razie] małego guza.
— To rzeczywistość panie Brown. — odparł barman i pokierował się w stronę lady, zostawiając mnie z dziewczyną.
— Co z tymi typami w skórzanych kurtkach? — zapytałem, przypominając sobie wydarzenia sprzed niecałej godziny.
— Tego, któremu złamałeś nos - złapali, pozostałych dwóch poszukują. — odpowiedziała i podała mi rękę, abym wstał.
Spędziliśmy sporą ilość czasu w lokalu, rozmawiając o Mirze i jego jawnych nielegalnych działalnościach. Kiedy zadawałem bardziej szczegółowe pytania odnośnie sprawy, uzyskiwałem odpowiedź "Nie mogę rozpowszechniać szczegółów". No cóż, mówi się trudno.
Po chwili, aby nieco rozluźnić spiętą atmosferę, zaproponowałem zakład.
— Na mój koszt postawię nam po cztery szoty. Kto pierwszy wypije, wygrywa. Wchodzisz w to? — może i nie było to do końca przemyślane, zwłaszcza po tym, jak niecałe dwadzieścia minut temu straciłem przytomność, ale mimo to, postanowiłem zaryzykować.
Dziewczyna podrapała się z zamyśleniem po brodzie.
— Mogę pójść na zakład, ale co dostanę, jak wygram? — zapytała, a ja uśmiechnąłem się figlarnie.
— Stawiam na twoją kreatywność.

J.C.?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz