— Chłodno się robi. — odparła, po czym wyszła z jacuzzi. Przez moment, [w którym szła po ręcznik], wręcz pożerałem ją wzrokiem i nie byłem w stanie tego opanować.
Spędzenie z nią tego czasu było dla mnie czymś
cudownym. Nasze szczere rozmowy, śmiech, czy nawet niezręczne sytuacje
sprawiały, że stawałem się naprawdę szczęśliwy. Jednak mimo tego, że starałem
się zachowywać normalnie, to momentami dało się wyczuć między nami napięcie.
Zwłaszcza, gdy położyła swoje nogi na moich udach.
— Masz rację. — zmarkotniałem, jednak mimo to ruszyłem za kobietą i pozwoliłem jej wybrać sobie
jakieś ciuchy z mojej szafy.
* * *
Gdy wyszła z łazienki w przydługiej koszulce i
szerokich spodenkach, które wręcz zsuwały się z jej bioder, nie wytrzymałem.
Przestań.
Chwyciłem Idę za rękę i przyciągnąłem do
siebie, patrząc prosto w jej oczy.
— Daniel? — zapytała, stając bardzo blisko
mnie.
Milczałem i przybliżyłem się jeszcze bardziej,
tak, że dzieliła nas odległość zaledwie dwóch, trzech centymetrów. Przytuliłem
dziewczynę, a moja dłoń mimowolnie wsunęła się pod jej koszulkę i zaczęła
muskać jej plecy.
Daniel, nie!
Potrząsnąłem delikatnie głową, jakby powracając
do rzeczywistości. Mój głos rozsądku tyle razy błagał, abym się wstrzymał, nie
robił niczego pochopnego. Tym razem postanowiłem go posłuchać.
Odsunąłem się od kobiety i zaplotłem dłonie na
karku, nie ukrywając wyraźnego zakłopotania.
— Idę się przebrać. — powiedziałem, jak gdyby
nigdy nic i poszedłem do łazienki, po czym głośno westchnąłem.
Co ty sobie myślisz idioto?
Czym prędzej ubrałem jakieś luźne ubrania, a następnie przemyłem twarz chłodną wodą, aby doprowadzić się do
ładu.
Uniosłem wzrok i spojrzałem na swoje odbicie w
lustrze, na policzku dostrzegłem ledwo widoczny już ślad
po czerwonej szmince.
Litości.
Wyszedłem z łazienki i przymknąłem delikatnie
drzwi, po czym żwawo udałem się na dolne piętro.
Ida siedziała na sofie i dolewała sobie wina, a
na mój widok lekko się uśmiechnęła.
— Pani już chyba wystarczy. — podszedłem bliżej
i patrzyłem, jak przystawia do ust kieliszek.
Upiła kilka łyków i zmierzyła mnie triumfalnym
spojrzeniem.
— Znam umiar, proszę pana. — te słowa brzęczały
w mojej głowie, nie chcąc z niej wyjść.
Wyglądało na to, że nie mieliśmy już pomysłów odnośnie spędzania pozostałego czasu.
Dobrze, muszę zaproponować mój plan D.
Tak, zawsze ustalam szczegóły i
dopinam wszystko na ostatni guzik, dlatego zawsze mam kilka asów w rękawie i
nie da się mnie zaskoczyć.
— Co powiesz na bitwę na poduszki? Jeżeli
wygram, będziesz winna mi buziaka, a jeżeli ty wygrasz, to…
— Jeżeli ja wygram, to… — powtórzyła, po czym zamyśliła
się — Nie powiem ci, przekonasz się, jak polegniesz.
— Zgoda. — zaśmialiśmy się cicho i uścisnęliśmy
sobie dłonie, po czym zabraliśmy poduszki, które mieliśmy pod ręką.
Tak, dzieci.
Ileż można zgrywać dorosłego, poważnego
człowieka, skoro można się tak doskonale bawić i znów poczuć jak maluch, który
cieszy się, bo przyłożył swojemu ojcu poduszką w głowę.
Wziąłem delikatny zamach i uderzyłem kobietę w
biodro, ta jednak oddała mi ze zdwojoną siłą prosto w twarz, powodując, że
upadłem do tyłu, a na domiar złego, Ida pod wpływem silnego zamachnięcia,
przewróciła się, upadając prosto na mój brzuch.
Och, losie!
Oparłem głowę o podłogę, a moje ręce
powędrowały na talię dziewczyny. Oboje zaczęliśmy się panicznie śmiać.
— Wygrałaś. — przybliżyłem
swoją twarz do jej, chcąc obdarować ją pocałunkiem, jednak nim zdążyłem cokolwiek
zrobić, próg rezydencji przekroczył Carlo, który na nasz widok odskoczył do
tyłu.
— Kurna, Daniel! — wrzasnął i zasłonił oczy.
Teraz zapewne przydałyby się typowe słowa "To nie tak, jak myślisz", jednak wątpię, aby cokolwiek teraz zdziałały.
Teraz zapewne przydałyby się typowe słowa "To nie tak, jak myślisz", jednak wątpię, aby cokolwiek teraz zdziałały.
Podniosłem się i pomogłem Idzie wstać.
— Skoro wygrałaś, to podziel się tym, jaką nagrodę dla siebie wymyśliłaś. — szepnąłem do jej ucha, lekko się uśmiechając.
Ida? ♥
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz