— Noah, masz dziewczynę? — zapytała, rozsiadając się na mojej niezbyt wygodnej, trzeszczącej sofie.
Momentalnie uniosłem brwi i omal nie upuściłem tacki z gorącymi kiełbaskami na podłogę. Mimo tego, że próbowała rozpocząć luźną rozmowę, między nami dało się wyczuć napięcie, a na mojej twarzy od razu pojawił się grymas.
— Nie.
Przyjrzała mi się bardziej wnikliwie, jakby zarzucając, że kłamię.
— Na pewno?
Co to w ogóle za pytanie? Rozłożyłem talerze i usiadłem przy stole.
— Co cię tak nagle...? — zmierzyłem ją podejrzliwym spojrzeniem.
— A nic, tylko pytam. — wstała i zajęła miejsce naprzeciwko mnie, patrząc ukradkiem na zegarek.
— Nie mam. — powtórzyłem, zaplatając ręce na wysokości klatki piersiowej.
— A znasz może jakąś Ninę? — dopytywała, lustrując mnie wzrokiem.
Jej pierwsze pytanie wywołało u mnie falę podejrzeń, jednak każde kolejne wprawiało mnie w dziwne zakłopotanie i jednocześnie dodawało pewności, że grzebała w moim telefonie.
Powinienem ją teraz wyrzucić z mojego domu, wybudować płot, zainstalować kamery i kupić psa obronnego, który na dźwięk imienia "Louise", rozszarpywałby wszystko, co tylko poruszy się w promieniu 50 metrów od mojego domu, ale cóż. Niestety tego nie zrobię.
Nie będę jej wypytywał o motywy tego, co zrobiła, żeby jej nie zawstydzić. Niech żyje w przekonaniu, że jestem idiotą i się nie domyślam, ale skoro prosi o odpowiedź...? Jasne, bez problemu mogę jej udzielić.
— Znam.
— To twoja...?
Momentalnie jej przerwałem.
— Kuzynka. — uśmiechnąłem się sztucznie i z trudem kontrolując powagę, oglądałem, jak jej twarz przybiera kolejne odcienie barw, skończywszy na buraczanej czerwieni.
— Aha.
Na tym zakańcza się nasza dziwaczna rozmowa, wreszcie mogę odetchnąć z ulgą i przejść do jedzenia kiełbasek.
— A ty? Masz chłopaka? — zapytałem, jednak dopiero po chwili dotarło do mnie to, co zrobiłem.Idioto, idioto, idioto.
W myślach zadawałem sobie tortury za to, co powiedziałem.
— Nie. — w jej oczach pojawił się dziwaczny błysk, którego nie byłem w stanie rozszyfrować, ba, nawet nie próbowałem.
— Fajnie. — odpowiedziałem żałośnie, jeszcze bardziej się pogrążając.
— A tak w ogóle... Skąd miałeś zapałki?
— Schowałem zapasową paczkę w kieszeni, bo wiedziałem, że i tak ich nie znajdziesz. — może i by znalazła, gdyby nie buszowała w moim telefonie, w poszukiwaniu jakichś pikantnych faktów o mojej osobie. — Jedz, zrobię herbatę.
Co z tego, że jest lato?
— Wolę sok.
Westchnąłem cicho i przewróciłem oczyma.
— Coś jeszcze, księżniczko? Może powinienem nalać ci napoju do kubka ze złota, żebyś nie czuła się poniżona, pijąc ze szkła?
— Zawsze jesteś taki wredny?
— Tak, to moja specjalność. — puściłem do niej oczko. — Jaki sok?
— Pomarańczowy.
— Dobrze, jaśnie pani.
Zaśmiałem się w myślach, wyjąłem szklankę, nalałem do niej napoju i postawiłem go obok dłoni dziewczyny.
Daruję sobie herbatę, odechciało mi się picia.
Postanowiłem jednak, że podrażnię się trochę z Lou. Wstałem, a następnie podszedłem do komody i wziąłem telefon do ręki.
Pora wcielić w życie moje doskonałe umiejętności aktorskie.
— O, dlaczego ta dzisiejsza wiadomość jest wyświetlona, skoro ostatni raz używałem telefonu rano? — Po chwili usłyszałem dźwięk tłuczonego szkła. Czyżby szklanka wypadła jej z dłoni po tym, co usłyszała?
Zacząłem panicznie się śmiać, kiedy dostrzegłem kałużę soku pomarańczowego wokół Lou.
Lou? ♥
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz