Minęło parę dni od naszego spotkania, a ja kolejny dzień z rzędu zaczynałam od czarnej kawy i wiadomości w telewizji. Po raz kolejny również się nie wyspałam i trochę wyglądałam jak siedem nieszczęść, ale makijaż na całe szczęście doskonale to zatuszował.
Mój w miarę neutralny poranek zakłócił dzwonek do drzwi, rozbiegający się po całym mieszkaniu. Był on w stanie nawet obudzić mojego kota - co jest cudem.
Podniosłam się leniwie z kanapy i podeszłam do drzwi, otwierając je. Jakie zdziwienie rozkwitło na mojej twarzy, gdy we framudze stanął mężczyzna, od którego parę lat temu pożyczałam pieniądze… jeszcze wtedy, kiedy byliśmy razem. To zdążyło już wypaść z mojej pamięci.
- Oj Ida, Ida - powiedział, wpychając się do mojego mieszkania i nie zwracając uwagi w żaden sposób na moje protesty. - Wiesz chyba, że już dawno minął termin spłacenia długu.
Dług… Na śmierć o tym zapomniałam. To było tak dawno, myślałam, że już się nie upomni. Że zostawi mnie w spokoju. Jak bardzo się myliłam…
- J-ja - zająknęłam się. - Ja na śmierć zapomniałam.
- Oj, no widzisz. - Uśmiechnął się nieznacznie i rozwalił na mojej kanapie. - Za nierozwagę powinno się płacić dwa razy więcej… ale ja jestem wyjątkowo miłym człowiekiem, a jako, że cię lubię, to pozwolę ci spłacić tylko to, co pożyczyłaś. Bez żadnych odsetek.
Zestresowałam się lekko i mój kot doskonale to wyczuł, bo zaczął wywiercać w mężczyźnie dziurę swoim zimnym spojrzeniem. Mało brakowało, żeby zaraz się na niego nie rzucił. Podrapałam się po głowie i przez chwilę zastanawiałam się nad odpowiedzią.
- To… kiedy mam to spłacić?
- Najlepiej teraz - odpowiedział momentalnie - ewentualnie za tydzień. Jak termin minie to będziesz musiała to spłacać ciałem. Po terminie nie przyjmuje żadnych innych form zapłaty jak seks. - Puścił mi oczko i uśmiechnął się zalotnie. - Nie musisz się martwić, pamiętasz przecież, że jestem w tym całkiem dobry. Chyba, że nie do końca będziesz chciała mi się oddawać, to możemy się jakoś dogadać. - Wstał z kanapy i podał mi karteczkę z jego numerem telefonu. - Napisz do mnie, może coś razem wskóramy, kotku. - Minął mnie i klepnął mocno w pośladek, tak, że echo rozniosło się po czterech ścianach, nie wydostając się na zewnątrz. - Do zobaczenia. - Jak gdyby nigdy nic wyszedł z mieszkania, nawet nie zamykając za sobą drzwi. Zostawił mnie w samym środku pokoju, zdezorientowaną i zakłopotaną, z kawałkiem kartki papieru między palcami. Jak ja mam zebrać dwieście tysięcy avarów w jeden tydzień…? Na moją pracę jest to niewykonalne. Można powiedzieć, że już znalazłam się w czarnej dupie.
▼▲▼▲▼▲▼
Będąc w pracy nie potrafiłam przestać o tym myśleć. Świadomość, że mam długi i będę musiała za niedługo spłacać to swoim własnym ciałem była okropna, a wizja tego jeszcze bardziej mnie zniechęcała i obrzydzała. Chciałam się wyrwać stąd jak najdalej, ale wiedziałam, że on i tak czy siak mnie znajdzie. Nawet na końcu świata. Znałam go nie od dziś i wiedziałam, do czego jest zdolny. Czemu kiedyś byłam akurat z nim w związku? Nie wiem. Nie pamiętam, co mnie wtedy do niego ciągnęło i nie chce pamiętać.Starałam się pracować, ale też nie odchodziłam od telefonu, chcąc się jakoś z nim dogadać. Nie chciałam mu oddawać długu ciałem, ale też nie miałam pieniędzy. Boże, co ja zrobię...?
Od dobrych dwóch godzin robiłam na pełnych obrotach, kręcąc się od jednego stolika do drugiego i odbierając zamówienia. Powoli traciłam rachubę w tym, ilu klientów już zdążyłam obsłużyć i ile napiwków zdążyłam zebrać.
Podeszłam do kolejnych gości.
- Dzień dobry. Chcą państwo złożyć zamówienie? - spytałam, nawet nie podnosząc wzroku znad kartki i telefonu, który trzymałam zaraz obok niej.
- Ida? - Usłyszałam znajomy głos, przez co od razu podniosłam wzrok na mojego klienta, którym ku mojemu miłemu zaskoczeniu okazał się Danielem. Moje serce od razu zaczęło bić szybciej, a ja uśmiechnęłam się szeroko, chowając telefon i podchodząc do niego bliżej. Później się zajmę tamtą sprawą.
- Hej - powiedziałam przeciągając samogłoskę w wymowie i delikatnie zmierzwiłam jego włosy. - Nie sądziłam, że cię tu spotkam.
Nim on zdążył cokolwiek powiedzieć, do akcji wkroczył Carlo, witając się ze mną szarmancko i posyłając mi swój pełen seksapilu uśmiech. Wzdrygnęłam się lekko i prześledziłam go wzrokiem. Pierwszy raz obok mnie kręciło się tyle przystojnych mężczyzn i tak naprawdę, nie wiedziałam, czy mam się cieszyć czy smucić. Raczej wolałam zachować się neutralnie i nie zwracać uwagi na jego nieudolne zaloty, które próbował wpleść między składanie zamówienia. Wolałam poświęcić swoje interesowanie czemuś innemu, a raczej komuś.
- Co robisz dzisiaj wieczorem, kotku? - zaczął Carlo, a Daniel spojrzał na niego nieco groźniejszym spojrzeniem. Zaśmiałam się w duchu. Chociaż w sumie, jeśli przez to miały być zachwiane ich przyjacielskie relacje, to nie chciałam tego dalej ciągnąć. Nie jestem taką szmatą, na jaką czasami mój wygląd może wskazywać.
- Jestem zajmowana przez twojego przyjaciela. Wybacz, ale możesz już przestać mnie podrywać. - Uśmiechnęłam się do niego z lekka przepraszająco i dokończyłam zapisywać ich zamówienia w notesiku. Nim ten zdążył cokolwiek odpowiedzieć, ja oddaliłam się od ich stolika i weszłam do kuchni, czytając zamówienie i przyczepiłam karteczkę na tablice korkową. Dziewczyny zaraz później zaczęły mnie wypytwac: z kim rozmawiałaś?, kto to był?, a ja po prostu zbywałam je jakimiś krótkimi odpowiedziami.
Starając się nie uciekać myślami do tamtych dwóch mężczyzn, siędzących w kącie lokalu, pozwoliłam się porwać w wir pracy. Zbierałam zamówienia, kręcąc się z jednej części budynku do drugiej, póki nie nadszedł czas na małą przerwę. Zadowolona, że w końcu mogę odpocząć od tego zgiełku, zdjęłam buty i odetchnęłam z ulgą. Jednak radość z mojej twarzy zeszła z niej równie szybko, jak się pojawiłam. Myśl, że nadal mam na głowie długi, nie dawała mi spokoju. Wyciągnęłam telefon w celu napisania do kolesia, od którego na czarno pożyczałam forsę. Musiałam coś z tym zrobić, inaczej będę zmuszona spłacać to swoim ciałem, czego nie chciałam nawet w mniejszym stopniu.
Zanim zdążyłam wystukać jakiekolwiek zdanie na klawiaturze, ktoś złapał mnie za rękę i pociągnął w swoją stronę tak, że wpadłam w jego objęcia. Od razu poczułam znajomą wodę kolońską i spojrzałam w górę, by ujrzeć uśmiechniętą szeroko twarz Daniela. Moja twarz lekko zbladła.
- Co tu robisz? - spytałam poddenerwowana. - Nie możesz tu być. Jeśli mój szef nas tu złapie, będę miała przesrane.
Nie odpowiedział nic tylko wciągnął mnie do jednego z ciemniejszych kątów zaplecza. Zmarszczyłam brwi, gdy ledwo wcisnęliśmy się do jednego z nich. Ledwo mogłam oddychać, a za każdym razem, gdy nabierałam powietrza, moja pierś stykała się z jego torsem.
- Dobry pomysł - powiedziałam szeptem i znowu podniosłam wzrok na mężczyznę. - Nie mamy dużo czasu, bo jeszcze się tu udusimy - zachichotałam.
- Oj tam, nie jest aż tak źle. - Przyciągnął mnie do siebie bliżej i wychylił się, sprawdzając, czy nikt do nas nie idzie. - Właśnie, a co chodzi z tym byciem zajmowaną przez mnie? - spytał Daniel, podśmiewając się cicho. Sunął delikatnie dłonią po mojej talii, a ja wzdrygnęłam się lekko na ten gest.
- Chciałam go spławić. - Wyszczerzyłam się w jego stronę, zarzucając mu ręce na szyję. - Ale jeśli chcesz, możesz to też interpretować jako zaproszenie na randkę. - Musiałam zastąpić czymś nieprzyjemne myśli o długach, bo inaczej chyba bym ześwirowała, a jego towarzystwo nadawało się do tego idealnie.
< Daniel? ♥ Zaczynamy szemrane interesy? >
+20PD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz