7 sie 2018

Od Jacoba CD. Laurene

Odtrącony, wróciłem pospiesznie do swojego domu i przeanalizowałem to,co wydarzyło się kilkanaście minut wcześniej.
Zaraz, czy ja wyznałem miłość kobiecie, będąc w związku? Co jest ze mną nie tak? Dlaczego zachowuję się jak niezdecydowany nastolatek, który ogląda się za każdą długonogą blondynką?
Wziąłem lodowaty prysznic i od razu położyłem się spać, jednak to, czy zmrużyłem oczy chociaż na moment, było zupełnie inną sprawą.
Nie byłem w stanie przestać myśleć o tym, jak wyrzuciła mnie z domu w środku burzy, wręcz wypychając mnie na zewnątrz. Właśnie zdałem sobie sprawę, jak bardzo musi mnie nienawidzić.
***
Dzisiejszego ranka byłem umówiony na spotkanie z Ash. Dawno się z nią nie widziałem.
Spacerowaliśmy razem po parku, rozmawiając i beztrosko się śmiejąc, jednak cały czas miałem w głowie Laurene i to, jak trzymałem ją w swych objęciach.
Jak na złość spotkałem ją w parku i nie mogłem oderwać od niej wzroku.
— Jacob? Co jest? — zapytała Ash, po czym spojrzała tam, gdzie ja.
— Nic a nic. — uśmiechnąłem się ciepło, po czym kontynuowałem spacer.
Wieczorem padłem zmęczony na sofę i postanowiłem, że po raz kolejny pojadę się upić. To pozwoli mi chociaż na moment zapomnieć.
***
Właśnie siedziałem przy barze w tej obskurnej spelunie i popijałem kolejnego drinka, głośno się śmiejąc. Zabawne. Jestem dorosłym mężczyzną, a zachowuję się jak małolat, który myśli, że alkohol załata wszystkie jego życiowe problemy.
Po kolejnej dawce procentów zawołałem jakiegoś kolesia z plakietką przy koszulce.
— Proszę mi załatwić spotkanie z Laurene. — rzuciłem do jego rąk spory pęk pieniędzy, z rozbawieniem przyglądając się jego zdezorientowanemu wyrazowi twarzy.
— Proszę za mną. 
Zaprowadził mnie do jakiegoś ciasnego pokoiku, od którego wręcz raziło różowe światło.
Zachwiałem się lekko i spojrzałem na dziewczynę.
— Jacob, wracaj do domu! Ledwo trzymasz się na nogach! — usłyszałem wysoki głos.
— Moje nogi są w największym porządku, Lau. — potrząsnąłem głową  — Pozwól, że sobie usiądę.
Przyglądnąłem się kobiecie. Była ubrane w skąpe fatałaszki, które ledwo zakrywały jej ciało. To zdecydowanie nie jest praca dla niej.
— Jacob, wracaj do domu. — stanęła przede mną i położyła dłonie na biodrach.
— Zapłaciłem za wizytę z tobą, czy nie mogę po prostu chwilę tu posiedzieć i pogadać?
Zamilkła. Ponownie.
No cóż, nic tu po mnie. Widziałem, że nie chce tu mojej obecności.
Wstałem, otrzepałem marynarkę i chwiejnym krokiem ruszyłem w kierunku wyjścia, przy okazji potykając się tak, że wylądowałem na ziemi razem z Lau.
Przez moment próbowałem zrozumieć, co tak właściwie zrobiłem.
— Zejdź ze mnie! —krzyknęła i usilnie próbowała wstać.
Uniosłem wzrok i spojrzałem jej w oczy, po czym pochyliłem głowę i obdarowałem ją pocałunkiem.

Lau?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz