2 sie 2018

Od Katfrin CD. Carlo

- Hej Kat, co tam u ciebie skarbie. Zostawiłaś mnie na tej plaży, jak ostatniego idiotę. Możesz być z siebie dumna - usłyszałam w telefonie, zmarszczyłam czoło i przystanęłam, a razem ze mną koń stojący obok mnie. Usłyszałam kolejny głos dobiegający z telefonu jednak nie mogłam zrozumieć już słów.
- O co ci... - nie zdążyłam powiedzieć ponieważ chłopak rozłączył się. Westchnęłam i nie zważając na to. Wyprowadziłam gotowego już do jazdy konia. Wsiadłam na niego bez pomocy co do schodków, mimo niskiego wzrostu po latach przyzwyczajenia można było dojść do stopnia bezproblemowego wsiadania na konie nawet z taką wysokością jak moja. A wierzcie lub nie, ciężko było. Poklepałam karego ogiera po szyi, a ten zarżał. Dałam łydki koniowi, a ten ruszył żwawym stępem. Położyłam się na zwierzęciu i przymknęłam powieki by wsłuchać się w jego rytm serca. Głaskałam go przy okazji by uspokoić go. Podniosłam się kiedy dojechaliśmy do ogrodzenia.
- Skaczesz ponad sto siedemdziesiąt centymetrów, ta brama ma zaledwie sto siedemdziesiąt pięć - powiedziałam, a ten jedynie zarżał jakby mówił, że żartuje sobie co do tego skoku. Oczywiście tak było. Taki skok byłby niebezpieczny. Zeszłam z niego i otworzyłam bramę. Wyprowadziłam konia, a następnie zamknęłam wejście na posiadłość. Spojrzałam w oczy zwierzęcia i zobaczyłam w nich siebie. Uśmiechnęłam się lekko i znów wsiadłam na konia, wyjęłam po chwili telefon ruszając ogiera i zmuszając go do stępa. Podniosłam się i wsadziłam palcat pod udo by w czasie drogi gdzie będę rozmawiać nie spadł mi. Wybrałam numer i przyłożyłam telefon do ucha, skierowałam konia na pobliską plaże. Powoli się ściemniało dlatego wolałam nie ryzykować jazdą do lasu.
- Halo? - zapytał damski głos w telefonie. Wywróciłam oczami i dałam koniowi łydki przez co ruszył kłusem, anglezowałam wolno z powodu iż nie chciałam by się rozpędzał.
- Daj go - powiedziałam, usłyszałam szmery i szepty.
- Tak siostrzyczko? - zapytał Bell.
- Przyjedź jutro - rzekłam tylko i złapałam bardziej wodzę chcąc mieć większą kontrole nad ogierem, który tak właściwie był najnowszym koniem w stajni.
- Przyjadę po pracy, wieczorem, szykuj szamę, a teraz żegnam cię ponieważ mam przed sobą bardzo miłą panią, która jak chuj będzie zaraz naga - powiedział i się rozłączył, wywróciłam oczami i wybrałam kolejny numer. Carlo nie odebrał, trudno się mówi. Wsadziłam telefon w kieszeń i wyjęłam palcat, który mimo wszystko przemieścił się pod moją łydkę. Złapałam go do prawej dłoni i złapałam dokładnie wodze dalej anglezując. Przeszłam do kłusa ćwiczebnego, a ogier wyrywał się już do jazdy, dałam mu prawą łydkę, a ten ruszył zadowolony galopem. Przybrałam pozycje pół siadu by łatwiej było mi jechać. Obserwowałam piaszczystą drogę, która wiodła do plaży.
~~~~**~~~~
Kiedy wracałam do domu byłam zmęczona. Po dwóch godzinach jazdy nie jest to dziwne. Postanowiłam iż napiszę do Carlo. Wyjęłam telefon i odblokowałam go.
Nie zostawiłam cię jak idiotę, źle to postrzegasz.
Wsadziłam telefon znów do kieszeni i poklepałam zmęczonego ogiera po szyi. Jego uszy poruszyły się, a ja zeszłam z niego i otworzyłam bramę. Musiałam dziś zrobić jeszcze coś na jutro do pracy. Ostatnio były babeczki z karmelem i ciasteczkami. Tym razem może postawimy na ciasto oreo? Albo ciastka z m&m? Najlepiej będzie zrobić to i to. Przecież noc jest taka długa. Odprowadziłam konia do stajni. Rozsiodłałam go i wyczyściłam go dokładnie sprawdzając czy nie ma może jakiś ran. Nic takiego nie znalazłam. Dałam reszcie koni siana oraz nalałam im wady. Zważywszy na to, że dziś w nocy ma być chłodniej nałożyłam na każdego z nich derki by nie było im zimno. Zmęczona, brudna i spocona skierowałam się do domu po godzinie roboty w stajni. Potrzebowałam kąpieli... no i herbaty.

Carlo?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz