9 sie 2018

Od Katfrin CD. Jacoba

Poczułam jak coś wbija mi się w nogę, krzyknęłam z powodu bólu. Podniosłam nogę i od razu zobaczyłam średniej wielkości muszelkę, westchnęłam i z sykiem wyjęłam ją.
- Trzeba zszyć - powiedział Jacob, a ja westchnęłam i opuściłam stopę na ziemię. Wiedziałam, że trzeba jechać do szpitala, kolejna blizna. Prawa noga piekła mnie przez to, że woda mieszała się z piaskiem gdy stanęłam na podłożu. Syknęłam i skierowałam się w stronę lądu.
- Poczekaj - rzekł chłopak i znalazł się obok mnie, zmarszczyłam czoło i nim mogłam ogarnąć co planuje ją wziął mnie na ręce. Pisnęłam lekko zaskoczona.
- Nie musisz mnie nieść, mogłabym dojść sama, byłam w trudniejszych warunkach wiele razy wię...- nim skończyłam swoją jakże piękną wypowiedź chłopak przerwał mi.
- Nie ma za co - powiedział, a ja od razu się zamknęłam.
- Dziękuje - szepnęłam jedynie, a chłopak skinął głową z uśmiechem. Kiedy wyszliśmy na piach od razu skierowaliśmy się do samochodu. Jacob wsadził mnie do auta i sam także do niego wsiadł. Zapięłam pasy i założyłam okulary, które leżały z tyłu. Mimo iż noga bardzo mnie szczypała nie mogłam wytrzymać bez okularów, wtedy zaczynam kichać i łzawią mi oczy. Mój telefon zawibrował dając mi znak, że ktoś dzwoni. Odebrałam nie patrząc nawet na numer.
- Hal...
- Gdzie jesteś? - usłyszałam głos brata, westchnęłam i wywróciłam oczami.
- Jadę do szpitala - powiedziałam.
- Ok, może chciałabyś mnie przenocować? - zapytał nawet nie martwiąc się co się stało, jak zawsze zresztą.
- Jasne, jeśli masz kluczę, nie wie, o której będę - powiedziałam.
- Mam - odpowiedział, skinęłam głową jednak zdałam sobie sprawę, że przecież on tego nie widzi. Byliśmy już w połowie drogi gdy pożegnałam się z Bell i zakończyłam tą jakże interesującą rozmowę.
- Twój chłopak?- zapytał Jacob, a ja pokręciłam głowę zaprzeczając.
- Starszy brat, ale zachowuje się jak mała dziewczynka, którą trzeba niańczyć - powiedziałam, a mimo to uśmiechnęłam się na wzmiankę o bracie.
- Jak chyba, każde z rodzeństw - rzekł,  a ja skinęłam głową.
- A Ty? Masz jakieś rodzeństwo? - zapytałam i spojrzałam na niego, a potem na drogę. Miałam nawyk. Musiałam obserwować drogę nawet gdy nie kierowałam. Jakby to miało coś spowodować.
- Nie - odpowiedział tylko, a ja skinęłam głową.
- Jesteśmy - powiedział i zaparkował jakieś trzysta metrów od wejścia. Odpięłam pasy i otworzyłam drzwi. Postawiłam jedną nogę na chodniku jednak chłopak już podszedł do mnie i wystawiał do mnie ręce. Uśmiechnęłam się lekko i stanęłam na jedną nogę. Jacob wziął mnie znów na ręce i zamknął drzwi oraz samochód. Chłopak zaniósł mnie do szpitala, a ja uświadomiłam sobie, że zostawiłam u niego w aucie swoje rzeczy
- Zostawiłam u ciebie parę rzeczy, będziesz mógł mi przynieść? - zapytałam.
- Nie czekać na ciebie? - odpowiedział pytaniem.
- Nie chce byś marnował na mnie czas - powiedziałam jedynie gdy wchodziliśmy do szpitala.

Jacob? Przepraszam, że takie krótkie ale po prostu leje wodę i tyle z tego wychodzi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz