Jacob pochylił się lekko, po
czym złączył nasze usta. Szybko jednak przyciągnął mnie do siebie, a ja
wplotłam mu dłoń w włosy. W jednej chwili jednak, widocznie od nas obojga
dotarło, że przesadzamy. Odsunęłam się delikatnie od Jacoba, opierając się o
blat. Mężczyzna patrzył na mnie, a ja zupełnie nie wiedziałam co powiedzieć.
Przesadzaliśmy, już od jakiegoś czasu. Odchrząknęłam, po czym delikatnie
zawstydzeni oboje usiedliśmy przy stole. Jednak, podczas śniadania szybko
zapomniałam o tym, co stało się przed chwilą.
— Wiesz co Jacob, mam pomysł — Mężczyzna spojrzał na mnie, przełykając kolejny kęs jedzenia — Pójdziemy do
kina. Jutro, mają grać jakiś nowy horror! — Jacob spojrzał na mnie unosząc
jedną brew.
— Z tego co pamiętam, zawsze
panicznie bałaś się horrorów. Jesteś pewna? — Uśmiechnął się szeroko, opierając
się o krzesło. Zmrużyłam oczy, miał
rację. Zawsze panicznie bałam się horrorów, kiedy oglądaliśmy je w telewizji,
przez większość filmu po prostu wtulałam się w niego, aby nie patrzeć na ekran.
Nie wiadomo dlaczego, ale zawsze bardzo go to śmieszyło. Wstałam od stołu, po
czym przeszłam powoli i stanęłam za Jacobem, pochylając mu się nad uchem.
— Tak, jestem pewna. Poza tym,
będziesz miał pretekst aby mnie przytulać — Zaśmiałam się, po czym zrobiłam
szybki unik. Jacob odwrócił się, próbując mnie złapać. Nie udało mu się, więc niemal natychmiast uciekłam do
swojego pokoju, dopiero po chwili Jacob stanął w drzwiach. Uśmiechnęłam się,
kiedy poczułam na sobie jego wzrok.
— Cath nie byłaby zadowolona, że
wchodzisz do mojego pokoju, mój drogi — Podeszłam do niego i założyłam ręce na
piersi, a Jacob tylko odgarnął mi kosmyki włosów z twarzy. Kiedy dotknął mojej twarzy,
zamknęłam oczy.
— Chyba powinienem już iść — Jacob potarł się po karku, a ja tylko skinęłam głową — To, jutro idziemy do
kina, tak? – zapytał przy drzwiach, a ja od razu znalazłam się bliżej niego.
— Tak, załatwię bilety. Przyjadę
do ciebie i zostawię motor — Jacob tylko skinął głową, a kiedy mnie przytulił
na pożegnanie, ja pocałowałam go. Szybko jednak się odsunęłam, a Jacob, nieco
zaskoczony wyszedł powoli z mieszkania. Ja sama nie wierzyłam, jak nasza
znajomość się rozwinęła.
Tak naprawdę, jeszcze pół roku
temu nawet nie myślałam o tym, że Jacob znów może pojawić się w moim życiu i
tak namieszać. Z jednej strony, zdawałam sobie doskonale sprawę, że ja i Jacob
nie mamy wspólnej przyszłości, a to wszystko zapewne skończy się za niedługo. Z
drugiej, tęskniłam za tym debilem, nawet nie zdając sobie sprawy, że mimo lat
dalej coś do niego czuję. Poza tym, cały
czas miałam w głowie jego prośby, abym go nie zostawiała, czy to, jak któregoś
wieczoru powiedział mi, że coś do mnie czuje. Pamiętałam też tamtą noc w
klubie, gdybym się wtedy nie opanowała, nie wiadomo do czego mogło dojść. Usiadłam
na kanapie, to wszystko toczyło się szybko. Tak naprawdę, bardzo się bałam
tego, że któregoś dnia wrócimy do momentu rozstania sprzed lat. Nie chciałam
tego znów przeżywać.
Resztę dnia spędziłam w domu,
Cath nie wracała, jednak dawała mi znać, że nie wróci na noc. Załatwiłam bilety
na najstraszniejszy film roku, tak przynajmniej go reklamowali. Następnie,
oglądałam jakiś głupi film w telewizji. Dręczyła mnie sprawa z Cath, nigdy nie
miała przede mną jakichś wielkich sekretów. Próbowałam dodzwonić się do
dziewczyny, jednak nie odbierała. Zaczynałam się martwić, wcale ze mną nie
rozmawiała. Coś się działo, a ja nie miałam pojęcia co. Było mi z tym cholernie źle.
***
Kolejnego dnia, na wieczór
zajechałam pod dom Jacoba. Mężczyzna już czekał, głaszcząc Greya. Ubrana w
czarne legginsy, zwykłe białe trampki oraz krótką białą koszulkę odsłaniającą
mój tatuaż przy pępku, postawiłam motor na podwórku. Grey nie był zadowolony. Uśmiechnęłam
się do Jacoba, a ten odpowiedział mi tym samym. Powitałam się z nim, dając mu
buziaka w policzek. Jakiś czas potem, byliśmy już pod kinem w doskonałych
nastrojach, mężczyzna otworzył mi drzwi puszczając mnie pierwszą. Wywróciłam
oczami zanosząc się śmiechem.
Kiedy byliśmy już na Sali,
czułam jak się trzęsę za każdym razem jak potwór wyskakiwał na ekran, w pewnym
momencie ścisnęłam nawet dłoń Jacoba, i mimo, że czułam jego wzrok na sobie,
nic nie powiedział, tylko dalej trzymał mnie za rękę. Oglądałam film dzielnie,
ani razu nie odwracając wzroku od wielkiego ekranu. Jednak, w końcu nie
wytrzymałam, kiedy jeden z potworów wyskoczył nagle, podskoczyłam i wtuliłam
się w Jacoba, zupełnie tak, jak w gimnazjum. Podniosłam wzrok, akurat wtedy
wszystkie światła się zapaliły. Siedzieliśmy wpatrzeni w siebie, nie zdawaliśmy
sobie sprawy, że seans się skończył. Nagle jednak, drgnęłam. Byliśmy jednymi z
ostatnich, którzy wyszli z sali.
Kiedy wracaliśmy do domu Jacoba,
wszystko było w porządku. Zaproponował kolacje, a ja bez protestów się
zgodziłam. W czasie, kiedy zmierzaliśmy do jego domu, starałam się dodzwonić do
Cathy, cały dzień nie dawała znaku życia. Zaczęłam się poważnie denerwować,
Jacob to zauważył, bo w pewnym momencie położył swoją dłoń na moim ramieniu,
zwracając tym samym moją uwagę.
— Hej, co jest? Widzę, że czymś
się martwisz Lau — Odwróciłam wzrok, ale Jacob złapał mnie za rękę i zatrzymał
w miejscu — Mi możesz powiedzieć Laurene.
— Martwię się o Cathy, cały
dzień nie daje znaku życia… boję się, że coś się stało i… — Nie dane było mi
dokończyć, bo mój telefon zawibrował. Szybko odebrałam — Halo? Cath? Kurwa,
dlaczego się nie odzywasz? Odchodzę od zmysłów i… zaraz, co? Jak to w szpitalu?
Co się stało?
Potem, wszystko zmieniało się w
zabójczym tempie. Zaczęłam mówić Jacobowi, że moja siostra jest w szpitalu, a
on uparł się, że mnie tam zawiezie, pod szpitalem byliśmy szybko. Jacob został
na zewnątrz, ja natomiast pobiegłam do Michaela, chłopaka Cathy. Powiedział mi,
że moja siostra jest na onkologii, nie miałam pojęcia dlaczego niby tam, skoro
to odział leczenia nowotworów. Wjechałam
windą na odpowiednie piętro i od razu w moje ramiona wpadła zapłakana Cath,
mówiąc coś o tym, że nie chce umierać.
— Ja nie chcę Lau! Proszę,
powiedz że to sen! — Nic nie rozumiałam, Cath zaprowadziła mnie do gabinetu
lekarskiego, usiadła na krześle, po czym patrząc na lekarza wskazała na mnie — To moja starsza siostra, zajmuje się mną po śmierci rodziców. Lau, to doktor
Miles Callvin. Wiem, że nic nie rozumiesz, ale proszę, usiądź. Wszystko się
wyjaśni…
— Dobrze… — Usiadłam, patrząc
cały czas na Cathy, oczy miała opuchnięte od płaczu, złapałam ją za rękę, nie
ważne czego miałam się dowiedzieć, byłam na to gotowa. Dla niej, dla mojej
małej siostrzyczki. — Doktorze, o co tu chodzi?
— Chciałbym wiedzieć, czy w
państwa rodzinie zdarzały się zachorowania na nowotwory? — Patrzył na mnie, tak
jakby… mi współczuł? Nie rozumiałam, jednak wygrzebałam z pamięci jedną z babć.
— Tak, nasza babcia z strony
ojca chorowała na białaczkę. Zmarła, kiedy tata był bardzo mały, nigdy jej nie
poznałyśmy. Ale, nie rozumiem, co ma do
tego moja siostra? — Zapytałam, jednak, miałam wrażenie, że już wiem co chcę mi
powiedzieć. Nie, to nie mogła być prawda.
— Bardzo mi przykro, ale,
Catherina jest chora na białaczkę. Przyprowadził ją tu chłopak, straciła
przytomność na środku ulicy. Czy, nie zauważyła pani niczego niepokojącego? — Lekarz wyjął długopis, po czym zaczął coś zapisywać. Dopiero wtedy do mnie
dotarło…
— Tak, moja siostra była ciągle
zmęczona, siniaki robiły jej się od byle czego, była bardzo… osłabiona. Ale, ja
byłam zbyt zajęta swoim życiem, aby to zobaczyć… Cathy, ja… tak bardzo
przepraszam… — Nawet nie zauważyłam, kiedy łzy popłynęły mi po policzkach.
Dowiedziałam się, że muszę zostawić tu siostrę, a jutro będzie mogła wrócić do
domu. Zgodziłam się, po czym wróciłam do Jacoba.
— Lau! I co? Gdzie Cath? Co się
stało? — Zignorowałam jego pytania, po prostu podeszłam i oparłam się o
samochód. — Lau, przerażasz mnie… co się stało?
Milczałam, jednak nie mogłam
powstrzymać łez, oderwałam się od samochodu i wtuliłam się w mężczyznę, już po
chwili łkałam jak małe dziecko. Nie mogę jej stracić, po prostu nie mogę. Mam
tylko ją…
<Jacob?>
+20PD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz