Strony

7 sie 2018

Od Laurene cd Jacoba

                Siedziałam w domu cały dzień, było tak gorąco, że nie dało się nigdzie wyjść. Nie chcąc ryzykować, że spotkam Jacoba w klubie, stwierdziłam, że wezmę wolne na jakiś czas. Tego mi było trzeba. Nie będę pojawiać się w  klubie, Jacob odpuści, zapomni i wróci do swojego jebanego perfekcyjnego życia. Coś jednak nie dawało mi spokoju. Spojrzałam na karteczkę, która leżała od wczoraj przy telewizorze. Wiedziałam czyj to numer, zwykle, byli bardziej otwarci, to musiał być Jacob. Odgoniłam od siebie myśli, jednak nawet nie zauważyłam kiedy siedziałam na kanapie, z telefonem w ręku dzwoniąc na ten numer. Już miałam się rozłączyć, kiedy po drugiej stronie odezwał się męski głos.
                 Halo? Kto dzwoni? – Zapytał, a ja przełknęłam ślinę. Wzięłam oddech, po czym siląc się na mój naturalny, ignorancji ton odpowiedziałam.
                 Wyślę ci mój adres. Przyjedziesz za pół godziny, pogadamy. A potem znikniesz z mojego życia tak samo szybko, co kilka lat temu. – Kiedy odkładałam telefon, usłyszałam jeszcze ciche „Laurene”, a potem się rozłączyłam. Wysłałam mu swój adres, po czym poszłam się przygotować.
                Prysznic wzięłam wcześniej, aby się ochłodzić. Teraz więc, ubrałam się w czarną sukienkę, wyprostowałam włosy, oraz zrobiłam mocny makijaż. Te trzydzieści minut strasznie mi się dłużyły. Cholera Lau, czemu się na to zgodziłaś? Znów rozwali ci życie, tak jak tamtego dnia w gimnazjum, kiedy to ogłosił, że nasz związek ze ma sensu. Usiadłam na łóżku, byłam rozbita. Nigdy nie czułam się tak jak do tej pory, spotykałam się z swoimi byłymi już wcześniej, czemu z Jacobem jest inaczej? Może dlatego, że jego kochałaś naprawdę?
                 Kurwa – szepnęłam, po czym ruszyłam do salonu aby jeszcze ogarnąć. Musiałam się czymś zająć, jednak doskonale wiedziałam, że kiedy Jacob przyjdzie . Włączyłam muzykę w telewizji, po czym zajęłam się sprzątaniem. Mój wzrok padł na zdjęcie, nie wyrzuciłam go tylko dlatego, że byli tam moi rodzice. Podeszłam do fotografii.
                Była z drugiego roku gimnazjum, ja i Jacob byliśmy już razem, co było widać na zdjęciu. Moi rodzice stali za nami, mój tata obejmował Jacoba jedną ręką, drugą zaś trzymał rękę mamy, mama była przytulona do taty. A ja, cóż, byłam obejmowana przez Jacoba. Byłaś taka szczęśliwa Lau. Taka normalna. Uśmiechnęłam się. Brakowało mi moich rodziców, wiedziałam, że Cath też tęskniła. Nigdy nic nie mówiłam, ale dziewczyna mówiła przez sen. Nie raz siedziałam przy jej łóżku, głaszcząc ją po głowie czy trzymając za rękę.
                Poczułam jak łzy spływają mi po policzkach. Szybko jednak je otarłam, kiedy było już czysto poszłam poprawić makijaż. Kiedy skończyłam, zadzwonił dzwonek do drzwi. Wyszłam z sypialni, stanęłam przed lustrem patrząc w odbicie. Wyglądałam jak zwykle, krótka sukienka, mocny makijaż. Typowa Laurene. Typowa dziwka tańcząca w klubie. Dzwonek zadzwonił jeszcze raz, podeszłam do drzwi i nawet nie sprawdzałam kto za nimi stoi. Wiedziałam kogo zobaczę, nie pomyliłam się.
                 Hej Jacob – Powiedziałam patrząc na niego – Proszę, wejdź. Miejmy to już za sobą.
                Mężczyzna nic nie powiedział, odwróciłam się i weszłam w głąb mieszkania, on zaraz za mną zamykając drzwi. Serce biło mi dwa razy mocniej.
                 Proszę, siadaj – wskazałam na kanapę, jednak jego zainteresowało coś innego. Podszedł do ściany z zdjęciami, powoli oglądając każde z nich, po czym natrafił na leżące zdjęcie na komodzie. Podniósł je, a jego oczom ukazała się nasza stara fotografia. Spojrzał na mnie, ale nic nie mówił. Można było wyczuć napięcie między nami, jednak, zdawałam sobie sprawę, że to ja jestem jego powodem. Byłam spięta, bawiłam się włosami. Kiedy Jacob do mnie podszedł, spojrzał na mnie.
                 Denerwujesz się czymś Lau? – Podniosłam wzrok z zaskoczonym wyrazem twarzy – Bawisz się włosami, zawsze to robiłaś kiedy się denerwowałaś. – Usiadł na kanapie obok mnie, starałam się siedzieć jak najdalej od niego, jednak moja kanapa nie była duża.
                 Ja? Nie, czym miałabym się denerwować? – Odwróciłam wzrok, udając, że coś zainteresowało mnie za oknem. Siedzieliśmy w ciszy, aż nagle postanowiłam przerwać tą chwilę niezręczności.
                 Co u ciebie? Podejrzewam, że nie tylko ja się zmieniłam – Mężczyzna uśmiechnął się, po czym pokręcił głową. – No co? Już zapytać nie można? Niech zgadnę co? Zawsze to lubiłam! Hm… masz jakieś problemy, mimo że jestem cholernie bogaty ciągle coś cię trapi i zapijasz smutki w barach?  - Jacob spojrzał na mnie z uniesioną brwią, a ja zakryłam twarz włosami, chowając się przed jego wzrokiem.
                 Powiedzmy, prawie trafiłaś. A co u ciebie? Jak trzyma się Cath? – Wydawał się naprawdę tym zainteresowany, spojrzałam na niego. Zapomniałam już, jak to jest rozmawiać z kimś bez żadnych podtekstów. Nie do tego przywykłam.
                 Cóż, Cath mieszka ze mną. Właśnie pojechała na tydzień do chłopaka, jest dobrze. Myśli nad studiami w kierunku medycyny.  Od zawsze o tym marzyła, mam nadzieję, że jej się uda – Jacob pokiwał głową, po czym dało się poznać, że on też jest delikatnie zestresowany.
                 A co z twoimi rodzicami? Dalej mieszkają w mieście? Czy może kupili ten dom w górach? – Na wspomnienie o moich rodzicach uśmiech zszedł mi z twarzy. Wiedziałam, że będzie chciał wiedzieć. Wstałam z kanapy z westchnieniem – Powiedziałem coś nie tak?
                 Nie, ty nie. To… drażliwy temat. – Poczułam, jak się do mnie zbliża. Nie odwracałam się, nie chciałam aby zobaczył mój wyraz twarzy. W końcu, byłam Laurene. Tą zimną suką, której nic nie rusza prawda? Albo tylko taką siebie stworzyłaś dla innych. Dobrze wiesz jak jest naprawdę. Westchnęłam. Jacob był bardzo blisko, dosłownie czułam ciepło bijące od jego ciała – Oni nie żyją. Już od kilku lat.
                 Nie wiedziałem. Przyk… - odwróciłam się w tępię błyskawicy, zakrywając mu usta dłonią i piorunując wzrokiem.
                 Nie mów tego! Nie potrzebuję współczucia jasne? Daje sobie radę Jacob, nie chcę aby ludzie mi współczuli. Nie chcę też pieniędzy moich rodziców, jeśli chcesz wiedzieć. Mam je, tak. Ale ich nie tknę. – Wybuchłam. Chłopak stał w bezruchu, ja dalej trzymałam dłoń na jego ustach. Po pewnym czasie, zdałam sobie sprawę z tego co się dzieje. Ta scena, tak bardzo przypominała mi każdą naszą kłótnię, kiedy byliśmy jeszcze razem. Ale teraz jesteście dorośli Lau, on ma swoje życie, a ty swoje. Poza tym, nie kłócicie się.
                Jacob złapał moją rękę, zabierając moją dłoń z swoich ust. Byłam zaskoczona tym wszystkim, stałam tam jak wrośnięta w ziemię. Po chwili, wolną ręką sięgnął do mojej twarzy, po czym włosy które były na niej wetknął za moje ucho. Serce zaczęło mi szybciej bić, to głupie. On chcę tylko, abym przestała się zamartwiać o rodziców. Tak, na pewno.
                 Jacob, co ty wyprawiasz? – Zapytałam, kiedy uśmiechnął się do mnie tak samo, jak kilka lat temu, żegnając się ze mną. Wszystko wróciło. Przełknęłam ślinę. Nieświadomie położyłam mu dłoń na klatce piersiowej, tym samym zmniejszając odległość między nami. Spojrzałam mu w oczy, nie miałam pojęcia co zamierza. Nie mogłam niczego wyczytać z jego twarzy. Nic.
<Jacob?>


+20PD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz