— Halo? Kto dzwoni? – Zapytał, a
ja przełknęłam ślinę. Wzięłam oddech, po czym siląc się na mój naturalny,
ignorancji ton odpowiedziałam.
— Wyślę ci mój adres.
Przyjedziesz za pół godziny, pogadamy. A potem znikniesz z mojego życia tak
samo szybko, co kilka lat temu. – Kiedy odkładałam telefon, usłyszałam jeszcze
ciche „Laurene”, a potem się
rozłączyłam. Wysłałam mu swój adres, po czym poszłam się przygotować.
Prysznic wzięłam wcześniej, aby się
ochłodzić. Teraz więc, ubrałam się w czarną sukienkę, wyprostowałam włosy, oraz
zrobiłam mocny makijaż. Te trzydzieści minut strasznie mi się dłużyły. Cholera Lau, czemu się na to zgodziłaś? Znów
rozwali ci życie, tak jak tamtego dnia w gimnazjum, kiedy to ogłosił, że nasz
związek ze ma sensu. Usiadłam na łóżku, byłam rozbita. Nigdy nie czułam się
tak jak do tej pory, spotykałam się z swoimi byłymi już wcześniej, czemu z
Jacobem jest inaczej? Może dlatego, że
jego kochałaś naprawdę?
— Kurwa – szepnęłam, po czym
ruszyłam do salonu aby jeszcze ogarnąć. Musiałam się czymś zająć, jednak
doskonale wiedziałam, że kiedy Jacob przyjdzie . Włączyłam muzykę w telewizji,
po czym zajęłam się sprzątaniem. Mój wzrok padł na zdjęcie, nie wyrzuciłam go
tylko dlatego, że byli tam moi rodzice. Podeszłam do fotografii.
Była z drugiego roku gimnazjum,
ja i Jacob byliśmy już razem, co było widać na zdjęciu. Moi rodzice stali za
nami, mój tata obejmował Jacoba jedną ręką, drugą zaś trzymał rękę mamy, mama
była przytulona do taty. A ja, cóż, byłam obejmowana przez Jacoba. Byłaś taka szczęśliwa Lau. Taka normalna. Uśmiechnęłam
się. Brakowało mi moich rodziców, wiedziałam, że Cath też tęskniła. Nigdy nic
nie mówiłam, ale dziewczyna mówiła przez sen. Nie raz siedziałam przy jej
łóżku, głaszcząc ją po głowie czy trzymając za rękę.
Poczułam jak łzy spływają mi po
policzkach. Szybko jednak je otarłam, kiedy było już czysto poszłam poprawić
makijaż. Kiedy skończyłam, zadzwonił dzwonek do drzwi. Wyszłam z sypialni,
stanęłam przed lustrem patrząc w odbicie. Wyglądałam jak zwykle, krótka
sukienka, mocny makijaż. Typowa Laurene. Typowa
dziwka tańcząca w klubie. Dzwonek zadzwonił jeszcze raz, podeszłam do drzwi
i nawet nie sprawdzałam kto za nimi stoi. Wiedziałam kogo zobaczę, nie pomyliłam
się.
— Hej Jacob – Powiedziałam patrząc
na niego – Proszę, wejdź. Miejmy to już za sobą.
Mężczyzna nic nie powiedział, odwróciłam
się i weszłam w głąb mieszkania, on zaraz za mną zamykając drzwi. Serce biło mi
dwa razy mocniej.
— Proszę, siadaj – wskazałam na
kanapę, jednak jego zainteresowało coś innego. Podszedł do ściany z zdjęciami,
powoli oglądając każde z nich, po czym natrafił na leżące zdjęcie na komodzie.
Podniósł je, a jego oczom ukazała się nasza stara fotografia. Spojrzał na mnie,
ale nic nie mówił. Można było wyczuć napięcie między nami, jednak, zdawałam
sobie sprawę, że to ja jestem jego powodem. Byłam spięta, bawiłam się włosami.
Kiedy Jacob do mnie podszedł, spojrzał na mnie.
— Denerwujesz się czymś Lau? –
Podniosłam wzrok z zaskoczonym wyrazem twarzy – Bawisz się włosami, zawsze to
robiłaś kiedy się denerwowałaś. – Usiadł na kanapie obok mnie, starałam się
siedzieć jak najdalej od niego, jednak moja kanapa nie była duża.
— Ja? Nie, czym miałabym się
denerwować? – Odwróciłam wzrok, udając, że coś zainteresowało mnie za oknem.
Siedzieliśmy w ciszy, aż nagle postanowiłam przerwać tą chwilę niezręczności.
— Co u ciebie? Podejrzewam, że
nie tylko ja się zmieniłam – Mężczyzna uśmiechnął się, po czym pokręcił głową. –
No co? Już zapytać nie można? Niech zgadnę co? Zawsze to lubiłam! Hm… masz
jakieś problemy, mimo że jestem cholernie bogaty ciągle coś cię trapi i
zapijasz smutki w barach? - Jacob
spojrzał na mnie z uniesioną brwią, a ja zakryłam twarz włosami, chowając się
przed jego wzrokiem.
— Powiedzmy, prawie trafiłaś. A
co u ciebie? Jak trzyma się Cath? – Wydawał się naprawdę tym zainteresowany,
spojrzałam na niego. Zapomniałam już, jak to jest rozmawiać z kimś bez żadnych
podtekstów. Nie do tego przywykłam.
— Cóż, Cath mieszka ze mną.
Właśnie pojechała na tydzień do chłopaka, jest dobrze. Myśli nad studiami w
kierunku medycyny. Od zawsze o tym
marzyła, mam nadzieję, że jej się uda – Jacob pokiwał głową, po czym dało się
poznać, że on też jest delikatnie zestresowany.
— A co z twoimi rodzicami? Dalej
mieszkają w mieście? Czy może kupili ten dom w górach? – Na wspomnienie o moich
rodzicach uśmiech zszedł mi z twarzy. Wiedziałam, że będzie chciał wiedzieć.
Wstałam z kanapy z westchnieniem – Powiedziałem coś nie tak?
— Nie, ty nie. To… drażliwy
temat. – Poczułam, jak się do mnie zbliża. Nie odwracałam się, nie chciałam aby
zobaczył mój wyraz twarzy. W końcu, byłam Laurene. Tą zimną suką, której nic
nie rusza prawda? Albo tylko taką siebie
stworzyłaś dla innych. Dobrze wiesz jak jest naprawdę. Westchnęłam. Jacob
był bardzo blisko, dosłownie czułam ciepło bijące od jego ciała – Oni nie żyją.
Już od kilku lat.
— Nie wiedziałem. Przyk… -
odwróciłam się w tępię błyskawicy, zakrywając mu usta dłonią i piorunując wzrokiem.
— Nie mów tego! Nie potrzebuję współczucia
jasne? Daje sobie radę Jacob, nie chcę aby ludzie mi współczuli. Nie chcę też
pieniędzy moich rodziców, jeśli chcesz wiedzieć. Mam je, tak. Ale ich nie tknę.
– Wybuchłam. Chłopak stał w bezruchu, ja dalej trzymałam dłoń na jego ustach.
Po pewnym czasie, zdałam sobie sprawę z tego co się dzieje. Ta scena, tak
bardzo przypominała mi każdą naszą kłótnię, kiedy byliśmy jeszcze razem. Ale teraz jesteście dorośli Lau, on ma swoje
życie, a ty swoje. Poza tym, nie kłócicie się.
Jacob złapał moją rękę, zabierając
moją dłoń z swoich ust. Byłam zaskoczona tym wszystkim, stałam tam jak
wrośnięta w ziemię. Po chwili, wolną ręką sięgnął do mojej twarzy, po czym
włosy które były na niej wetknął za moje ucho. Serce zaczęło mi szybciej bić,
to głupie. On chcę tylko, abym przestała się zamartwiać o rodziców. Tak, na
pewno.
— Jacob, co ty wyprawiasz? –
Zapytałam, kiedy uśmiechnął się do mnie tak samo, jak kilka lat temu, żegnając
się ze mną. Wszystko wróciło. Przełknęłam ślinę. Nieświadomie położyłam mu dłoń
na klatce piersiowej, tym samym zmniejszając odległość między nami. Spojrzałam
mu w oczy, nie miałam pojęcia co zamierza. Nie mogłam niczego wyczytać z jego
twarzy. Nic.
<Jacob?>
+20PD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz