26 sie 2018

Od Carlo CD. Katfrin

— Czy mogę przyjąć zamówienie? — uniosłem wzrok na jasnowłosą kelnerkę, która wyciągała właśnie swój lekko zniszczony notesik i zerknęła na mnie błękitnymi oczyma. 
— Zamówienie może poczekać, kiedy stoi przede mną tak piękna kobieta. — przybrałem swój flirciarski uśmieszek i zaobserwowałem delikatnie rumieńce na policzkach dziewczyny. 
— Dziękuję… — wymamrotała niepewnie, z lekkim zdezorientowaniem. 
— Ależ nie ma sprawy. — mrugnąłem do niej, po czym zerknąłem na kartę. — A wracając do zamówienia. Poproszę mocną, czarną kawę. Dwie łyżeczki cukru, bez mleka. Może jeszcze jakieś ciasto…? — chwyciłem się za brodę. — Niech pani coś dla mnie wybierze. 
— Coś jeszcze? 
— Ach, zapomniałbym. Poproszę jeszcze pani numer. — wyszczerzyłem swoje śnieżnobiałe zęby i z przebiegłym uśmiechem zerknąłem, jak kobieta podsuwa mi karteczkę pod nos. Momentalnie schowałem ją do kieszeni. — Dziękuję, skarbie. A to dla ciebie. — wsunąłem w jej dłoń zwitek pieniędzy. — Napiwek dla doskonałej obsługi. 
Kobieta delikatnie się uśmiechnęła, a moje spojrzenie utkwiło na jej długich, smukłych nogach. 
***
— Hej. — usłyszałem dobrze znajomy mi głos i potrząsnąłem głową z lekkim zdezorientowaniem. — Witaj, Kat. — zaśmiałem się cicho i podałem jej menu.
Dziewczyna złożyła zamówienie i już po chwili na naszym stoliku pojawiły się gorące kawy i smacznie wyglądające ciasta na nieskazitelnie czystych talerzykach. 
— Pięknie wyglądasz. — upiłem łyk kawy i spojrzałem na kobietę, która właśnie podnosiła łyżeczkę. 
— Dziękuję. — na jej twarzy widniało lekkie zmieszanie. — Ty też. — oparłem się wygodnie o oparcie krzesła i co jakiś czas zerkałem ukradkiem na Katfrin, która delektowała się zamówionym przez siebie ciastem. —Jak tam u ciebie w pracy? — zapytała, odsuwając od siebie pusty talerzyk. 
— No cóż, jest dużo roboty. Klientów ciągle przybywa, a czasu na nich jest coraz mniej. — odgarnąłem spadającą mi na oczy grzywkę. 
— U mnie podobnie. Od dłuższego czasu ciężko haruję, nie mając nawet chwili wytchnienia. 
— Znam to. — cicho westchnąłem i spojrzałem na stojącą przy nas kelnerkę, która czekała na zapłatę. 
Momentalnie sięgnąłem ręką do kieszeni i wyjąłem z niej wypchany, skórzany portfel. 
— Ja zapłacę. — odparła Katfrin, wypijając ostatni łyk kawy. 
— Nie ma mowy. — wciągnąłem banknoty i wręczyłem je kelnerce, szelmowsko się uśmiechając. Kat zmierzyła mnie nieco poirytowanym spojrzeniem i zaakceptowała moją wygraną.
— Ależ jesteś uparty. — burknęła ponuro, zaplatając dłonie na wysokości klatki piersiowej. 
— Wiem, ślicznotko. — zaśmiałem się cicho, po czym położyłem na stole dwa bilety do kina. Seans zaczynał się za czterdzieści minut. — Idziesz ze mną czy tego chcesz, czy nie. — uniosłem brwi i przeszyłem ją triumfalnym spojrzeniem. — Horror, rzecz jasna. Mam nadzieję, że będziesz się bała, gdyż chcę cię trochę poprzytulać. 
— Żaden horror nie jest mi straszny. — odparła pewnie, opierając głowę o dłoń. — Więc na twoim miejscu nie liczyłabym na żadne przytulanie.


Kat?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz