24 sie 2018

Od Aarona CD. J.C.

                Powoli ruszaliśmy się w rytm muzyki, patrząc sobie w oczy i obdarowując się delikatnymi, nieco nieśmiałymi uśmiechami. Czułem się poniekąd dziwnie, a może bardziej nieswojo, czy nawet niestosownie, gdyż przyszedłem na spotkanie od razu po pracy, przez co nie zdążyłem przywrócić się do lepszego stanu. Moja koszula była już trochę wymięta, włosy rozwichrzone , a twarz wyraźnie zmęczona po tylu godzinach żmudnego siedzenia przed biurkiem, wykonywania telefonów i organizowania spotkań. 

*** 
Nasz czas mijał beztrosko na tańcu, jednak po niedługiej chwili uwaga kobiety zaczęła skupiać się na jakiejś grupce roztańczonych, głośno śmiejących się nastolatków, którzy najprawdopodobniej byli pod wpływem jakiegoś specyfiku. Mój wzrok przeniósł się na tańczącą między nimi młodą dziewczynę, która bawiła się najlepiej z całej gromady, głośno śpiewając i nieco zbyt frywolnie tańcząc. 
Był to dosyć częsty widok, do którego zdążyłem przywyknąć, dlatego po chwili odwróciłem wzrok i skierowałem go na panią detektyw, która nadal pozostawała wpatrzona w całą sytuację z lekkim poirytowaniem, a może nawet zdenerwowaniem? Nie mam pojęcia. Jej kamienna twarz nie zdradzała zbyt wiele emocji, przez co trudno było cokolwiek z niej odczytać. 
— Usiądziemy? — odparłem krótko, aby jej uwaga z powrotem skierowała się na mojej osobie. 
— J…Jasne. — odparła niepewnie, po czym poszła za mną, odprowadzając wzrokiem tańczących studentów. 
Było w jej zachowaniu coś, co nie dawało mi spokoju, ale niestety, moja natura nie pozwalała mi o to zapytać i kazała cierpliwie przemilczeć całą sytuację. 
Zajęliśmy miejsce na sofkach i upiliśmy nasze drinki. Bezalkoholowe rzecz jasna. 
— Muszę przyznać, że sukienki dodają ci uroku. — zmierzyłem ją wzrokiem od dołu do góry, zatrzymując się na twarzy. 
Jej policzki momentalnie przybrały nieco żywszy kolor, co wywołało u mnie uśmiech. 
— No cóż, ja widzę cię cały czas w garniturze. 
Zaśmiałem się głośno, po czym przysunąłem kieliszek bliżej siebie. 
— Niestety, praca tego ode mnie wymaga. Każdy patrzyłby się krzywo, gdyby prawa ręka prezesa przyszła do biura w porozciąganej koszulce polo. — sama myśl zdezorientowanych spojrzeń pracowników wywołała u mnie cichy, niekontrolowany chichot. 
Dziewczyna lekko się uśmiechnęła, po czym znów jej skupienie skierowało się na grupkę młodych, którzy usiedli przy stoliku niedaleko nas i stuknęli się kieliszkami, chichocząc bez żadnego konkretnego powodu. Kiedy jasnowłosa dziewczyna niespodziewanie zaczęła całować się z jakimś chłopakiem, J.C. wstała i podeszła do grupki, mierząc ich surowym spojrzeniem. Blondynka momentalnie oderwała się od kolegi i popatrzyła ze zdziwieniem na podążającą w jej stronę Alexander. 
Mimowolnie zmarszczyłem ze zdezorientowaniem brwi i stanąłem za kobietą, poprawiając swój wiecznie skrzywiony krawat i czekając na rozwój tej nieco dziwacznej sytuacji. 


J.C.?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz