-
Jacob...? - Zaczęłam, ciepło bijące od jego ciała strasznie mnie
rozpraszało. Dalej Lau, chcesz tego. Wyrwałam się z jego
objęć, po czym szybkim krokiem zmierzyłam w kierunku drzwi. Słyszałam jak
mężczyzna idzie za mną. - Ja... cieszę się, że chłopcy nic ci nie zrobili.
Masz, to twoje pieniądze - Rzuciłam mu pęk, który dał jednemu z pracowników. Po
tym, po prostu wyszłam. Szłam szybko, abym nie miała czasu się rozmyślić. Będąc
już poza posesją, wsiadłam na motor. Widziałam, że Jacob stał w drzwiach
wpatrzony we mnie. Jedź stąd Lau, nie patrz na niego, bo się zawrócisz.
Byłam już blisko, kiedy zadzwonił mój telefon.
Zatrzymałam się na chodniku, kilkoro ludzi zaczęło mnie wyzywać.
- Halo? Nora, co
jest? -zapytałam. Dziewczyna była zapłakana, szybko wyjaśniła mi, że Olivier
jest wkurwiony na mnie, za to że zabrałam pieniądze od klienta, oraz, że nie
chciałam sprostać jego oczekiwaniom. - Nora, czy on... - Nie odpowiedziałam,
kazała mi tylko szybko przyjechać. Rozłączyłam się, po czym natychmiast
pognałam do klubu. O tej godzinie, był już zamknięty, miałam więc nadzieję, że
nie będzie tam dużo pracowników.
Kiedy dotarłam na miejsce, usłyszałam krzyk Nory, oraz
Oliviera. Wystraszyłam się. Otworzyłam drzwi, i wpadłam na salę.
- Zostaw ją Olivier,
chciałeś gadać to jestem - Mężczyzna odwrócił się w moją stronę, stałam tam,
starając się ukryć strach który mnie obleciał. Olivier zamachnął się, po czym
uderzył mnie tak mocno, że upadłam. - Tylko na tyle cię stać?
- Ty suko, załatwiłem
ci pracę, przygarnąłem, a jak ty się odwdzięczasz?! Ten cały Jacob Grand to
bogaty gość, a ty co? NIE DOŚĆ, ŻE WZYWASZ OCHRONĘ TO JESZCZE KRADNIESZ
PIENIĄDZE?!
- Nic nie ukradłam!
On... zapłacił za spotkanie ze mną, wedle zasad, dopóki nie trafiły do twoich rąk
nie były to twoje pieniądze, a moje! Mogłam robić z nimi co chciałam,
stwierdziłam, że skoro do niczego nie doszło, oddam mu to. - Stałam już na
prostych nogach, mężczyzna był jednak w amoku. Rzucił się na mnie, i popchnął
na wazon, który zbił się pod moim ciężarem i jego odłamki wbiły mi się w
skórę.
- To ostatni taki
wybryk Ness, inaczej, nie dożyjesz kolejnego tygodnia skarbie - Podszedł do
mnie, po czym ukląkł i poprawił mi włosy. Czułam jak krew spływa mi po rękach -
Tak? Obiecujesz, że będziesz grzeczna?
- Tak. Obiecuję -
Mężczyzna uśmiechnął się, po czym wstał, rzucił tylko do sprzątaczy, że mają to
posprzątać i mnie opatrzyć, po czym wyszedł trzaskając drzwiami. Niemal od razu
podbiegła do mnie Nora i przytuliła mnie, nie zważając, że krew z moich ran
barwi jej sukienkę.
- Chodź Lau, zajmiemy
się tymi ranami okej? - Pokiwałam głową, jednak nie byłam w stanie sama wstać.
Szybko podbiegł do mnie Sean, nie rozumiałam co mówił.
- Obiecuję Ness,
skontaktuje się z tym Jacobem. Nie dasz sobie rady sama - Dotarło do mnie tylko
coś o Jacobie, oraz o dawaniu sobie rady. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam
się.
- Przestań Sean,
Jacob on... ma własne, idealne życie. Nie rujnuj mu tego, obiecaj mi to Sean. -
Chłopak nie odpowiedział, a z resztą, nawet gdyby obiecał i tak powiedziałby
wszystko Jacobowi. Z trudem poszłam za "kulisy klubu".
***
Trochę
minęło od incydentu w klubie, nie pokazywałam się na mieście. Bałam się, że
Olivier i tak wysłał za mną swoich ludzi. Wolałam zostać tutaj. Nie miałam też
kontaktu z Jacobem i mimo, że dzwonił, czy pisał ignorowałam go. Nie chciałam,
aby wtrącał się w moje życie. Doskonale dawałam sobie radę sama.
Tego
dnia, wszystko się zmieniło. W moje ręce wpadł album z zdjęciami, oglądałam
każde z nich powoli, przypominając sobie te wszystkie momenty w moim życiu.
Narodziny Cath, mój pierwszy medal w biegach, potem kolejny, zakończenie
podstawówki, wygrana w konkursie naukowym, rozpoczęcie gimnazjum, mnóstwo zdjęć
z Jacobem oraz Cath, było też kilka płyt z podpisami jak na przykład „Laurene - Kolacja z chłopakiem”.
Uśmiechnęłam się. Tata zawsze lubił mieć wszystko poukładane, a to on zajmował
się rodzinnymi pamiątkami. Zdjęć z Jacobem było mnóstwo, jedno było nawet z
naszych wspólnych wakacji, gdzie to moi rodzice zaprosili go na dwa tygodnie w
góry.
- Byłam wtedy taka szczęśliwa… - powiedziałam
sama do siebie. Nawet nie zauważyłam, kiedy mimo uśmiechu, zaczęłam płakać.
Szybko zamknęłam album, rzucając go w kąt. Sama podeszłam do okna, na zewnątrz była piękna pogoda. W mojej
głowie nadal tkwił Jacob. Jego zachowanie, słowa. Czasem, miałam ochotę jechać
do niego, powiedzieć mu, że od kiedy wrócił do moje życia, ciągle siedzi mi w
głowie. Ale nigdy tego nie zrobiłam. Nie miałam odwagi.
Kiedy poszłam do łazienki, aby wziąć
prysznic spojrzałam w lustro. Siniak na twarzy nie był już dobrze widoczny,
jednak było go widać. Ja wiedziałam, że on tam jest. Mówi się, że nic nie
depcze godności kobiety jak seks za pieniądze, oraz znęcanie się nad nią. To
prawda. W tamtej chwili, czułam się jak najgorsze gówno. I wtedy przypomniały
mi się słowa Seana, jednocześnie pobiegłam do telefonu i ignorując wiadomości,
oraz nieodebrane połączenia, zadzwoniłam do Seana.
- Sean, proszę powiedz mi, że
nic nie powiedziałeś Jacobowi. – Milczał, wiedziałam że powiedział, bał się
tylko przyznać – Sean…
Chciałam coś jeszcze dodać, ale
w tym momencie ktoś zaczął dobijać się do drzwi. Wiedziałam kto to, więc ubrana
tylko w bieliznę, oraz okryta szlafrokiem pobiegłam do drzwi, kiedy je
otworzyłam, zobaczyłam Jacoba. Zanim cokolwiek powiedział, złapałam go za rękę
i wciągnęłam do mieszkania. Dla osoby patrzącej z boku, musiało to komicznie
wyglądać. Kiedy był już w środku, zamknęłam drzwi na klucz, i opierając się o nie zamknęłam
oczy.
- Do jasnej cholery, co ci
odbiło! Jest już po ciszy nocnej! A moi sąsiedzi są straszni – Powiedziałam,
jednak szybko umilkłam widząc wyraz twarzy Jacoba. Uśmiechnęłam się ,
stwierdziłam, że będę udawać. Wyprostowałam się, zarzuciłam włosami po czym
poszłam w głąb mieszkania. – Napijesz się czegoś? Kawy, herbaty? A może czegoś
mocniejszego?
Robiłam wszystko, aby nie dostrzegł
mojej twarzy w całej okazałości. Nie chciałam, aby widział siniaka. Z jednej
strony, nie powinno go to interesować, miał swoje życie i nie powinien wtrącać
się w moje. Jednak, z jakiegoś powodu tu był. I był wściekły.
<Jacob?>
+20PD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz