18 sie 2018

Od Mallory - CD. Kendall

     Spoglądając na dziewczynę, czułam dziwny rodzaj rozbawienia. Mój nastrój zmieniał się jak w kalejdoskopie, do czego zdążyłam się przez te wszystkie lata dobrze przyzwyczaić. Jeszcze niebawem byłam całkiem spięta i gotowa do odpierania ataku, który mógł nadejść w każdej chwili, a obecnie czułam się rozluźniona i chętna do lekkiego podgrzania atmosfery. Oczywiście nie zapominałam o tym, by być nastawiona na każdą możliwą opcję powrotu gangu jaka istniała. W mojej głowie już ukształtowały się i zakodowały plany A, B i C, więc spokojna o swój tyłek mogłam zacząć działać. Obserwowałam z niejakim zainteresowaniem ruchy Kendall. Dziewczyna ściągnęła koszulkę i buty, odrzuciła torebkę gdzieś w trawę i powoli zanurzyła stopę w wodzie. Nie mogłam powstrzymać szerokiego uśmiechu cisnącego się na moje usta. Bynajmniej nie był on miły i szczery.
     — Zrobiło się gorąco, nieprawdaż? — skomentowałam oczywistą oczywistość, dla samego zwrócenia na siebie jej uwagi. Uzyskałam ten efekt natychmiastowo. Oczy dziewczyny zawiesiły się na mnie. W głowie śmiałam się szyderczo, mając na uwadze dobór mojej dzisiejszej bielizny, na którą składały się seksowne czarne koronki. Lubi dziewczynki? W takim razie ją sprawdzimy. Nie tracąc czasu, zsunęłam z ramion nienadającą się już do niczego czarną skórzaną kurtkę, starając się nie wyklinać pod nosem jej stanu, a następnie powolnym, ponętnym ruchem zdjęłam z siebie koszulkę i puściłam ją na trawę. Stałam teraz w koronkowym staniku doskonale prezentującym moje pełne kształty. Nie umknęło mojej uwadze, że wzrok Kelly na ułamek sekundy zawiesił się w tym właśnie miejscu, po czym spłoszona chwilą zapomnienia dziewczyna przeniosła spojrzenie gdzieś w bok. Moje wargi wykrzywił szyderczy uśmiech. Erick powiedział kiedyś, że emanuję seksem dla zabawy. Tu miał absolutną rację. Wykorzystuję swoje walory by wprawiać innych w zakłopotanie, ale także dla własnej przyjemności płynącej z momentu, gdy ci już się ugną. Nie myślałam o tym, by uwieść tę biedną dziewczynkę, która mimo twardej maski sarkazmu wydawała się być nieźle zagubiona sama sobą. Jedyne czego chciałam, to sprawdzić, jak bardzo muszę nacisnąć, by się przełamała. Jak na razie trzymała się całkiem całkiem, ale to już tylko kwestia czasu.
     Zsunęłam z siebie spodnie i wyciągnęłam stopy z nogawek. Na jednej z moich łydek widniał spory, zieleniejący już siniak, ale u mnie to norma. Zazwyczaj bywa gorzej. Ostatnio chodziłam przez parę dni z raną szarpaną na wierzchu, nim znalazłam kogoś, kto zgodził się jako tako ją ogarnąć i zaleczyć. Na tę chwilę jednak, prócz tego jednego siniaka, nie miałam na swoim ciele żadnych niedoskonałości. Cudownie. Trzeba jakoś zrobić te dobre wrażenie, prawda? Odrzuciwszy włosy do tyłu, pewnym siebie krokiem zaczęłam zmierzać w stronę stojącej w wodzie Kendall. Niby przypadkiem otarłam się o nią ramieniem podczas mijania się z nią w wodzie. Drgnęła, ale nie odsunęła się. Brawo, mała. Chwilowo tracąc zainteresowanie nią, ruszyłam na głębszą wodę, już nawet nie myśląc o dziewczynie. Zanurzyłam się po szyję i zaczęłam pływać, co swoją drogą wychodziło mi całkiem nieźle, choć niewiele praktyki miałam za sobą. Gdzieś z tyłu głowy dryfowała mi myśl, że seksowne, gorące, ociekające wodą ciało to coś, na czym ta laska z pewnością przywiesi oko.
     — Może byś tak do mnie dołączyła? — Zarzuciłam propozycją, niby ot mimochodem. Widziałam wahanie w jej oczach, nim odkrzyknęła, że nie ma ochoty. A-h-a. Tu cię mam. — Jeśli nie umiesz pływać, mogę cię nauczyć. Umiem... wiele rzeczy. — Błysk w moich oczach musiał być aż nazbyt widoczny. Nieznacznie przygryzłam dolną wargę w oczekiwaniu na jej ruch.
     — Chyba podziękuję.
     Prychnęłam z nagłą irytacją i wywróciłam oczami. Ruszyłam w jej stronę, mając dosyć jej uników i odmów.
     — Och, to chociaż daj się zaciągnąć na pomost — powiedziałam tonem, który jasno wskazywał na to, że innego wyjścia nie ma, po czym chwyciłam ją stanowczo za nadgarstek i pociągnęłam we wspomnianym wcześniej kierunku. O dziwo całkiem posłusznie podążyła za mną. Czyżby ktoś tu nagle zmienił swój humorek? 
     Skierowałyśmy się na sam koniec pomostu, czyli woda pod nami mogła sięgać mi do... brody? Zatrzymałam się i zerknęłam badawczo w stronę Kendall.
     — A po co my tu... — Nie dokończyła, bo bezceremonialnie zepchnęłam ją z krawędzi pomostu prosto do jeziora. Wydała z siebie dziki pisk i zniknęła pod powierzchnią wody. Zaczęłam się wrednie śmiać. Wynurzyła się dosłownie kilka sekund później, cała mokra i parskająca wodą. Wydawała się być całkiem podkurzona. Prawdopodobnie chciała urządzić mi już niezłą awanturkę, ale ja z niejakim zainteresowaniem skupiłam wzrok na jej klatce piersiowej i uniosłam brwi. Nagiej klatce piersiowej.
     — Chyba coś zgubiłaś — zasugerowałam bezczelnie, obcesowo skanując wzrokiem jej całkiem niezłe cycki.

Kendall?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz