12 gru 2018

Od Anastazji - Stłuczona Bombka

Zima zaczęła się bardzo śnieżnie i w zasadzie dość niespodziewanie, jak zawsze. Grunt że tata zawsze pamięta o tym że trzeba zmienić opony na zimowe. Gdyby do mnie nie zadzwonił i mi o tym nie przypomniał, to pewnie bym stała dzisiaj w korku i nie mogła w ogóle ruszyć z miejsca czy też wjechać pod górkę na parking. Siedząc tak w domu w kuchni, przy oknie zaczęłam rozmyślać o tym że wypadało by kupić w końcu jakąś choinkę, tyle że problem był taki że ja nawet ozdób żadnych nie miałam, a wypadało by jakoś ładnie udekorować dom w tym czasie, by chociaż odrobinę radości mieć w tym zimowym czasie. Rozglądając się po swoim mieszkanku wzrokiem, stwierdziłam jednak że najpierw muszę solidnie posprzątać, gdyż nieco zapuściłam swój dom przez częstą nieobecność w nim, a przecież powinno się dbać o swoje cztery ściany...
Zabrałam się zatem do sprzątania, gdzie pomyłam dokładnie wszystkie okna, odkurzyłam każde kąty i zakamarki wraz z podłogami, pościerałam kurze, umyłam podłogi, naczynia, wyprałam firanki i zasłony, a na koniec pościeliłam łóżko, przebierając ją wcześniej w świeżą i nową pościel. Musiałam przyznać że miałam niewielkie mieszkanko, ale roboty i tak było od cholery! Skąd w tak małym mieszkanku znalazło się aż tyle syfu? pomyślałam myjąc właśnie ręce po różnych detergentach, aby czasem sobie nie zatrzeć oka albo by sobie nie zniszczyć i tak delikatnej skóry. Gdy wytarłam już ręce, poszłam do niewielkiego pokoju gościnnego, gdzie zaczęłam uważnie się przyglądać każdemu kątowi i starałam sobie wyobrazić gdzie ma stanąć mała choinka, którą zamierzałam niedługo kupić. Decydując się w końcu, wzięłam niewielką torebkę w kolorze bordo, po czym ruszyłam do swojego samochodu po to by kupić bombki i różne ozdoby świąteczne.
Swoje cztery kółka skierowałam do pobliskiej galerii, gdzie aż roiło się od ludzi, którzy kupowali masę prezentów. Przez długi czas nie mogłam znaleźć miejsca parkingowego i dopiero na drugim piętrze znalazłam wolne miejsce, gdyż akurat ktoś wyjeżdżał. Z tego co widziałam miał niesamowicie załadowane auto, więc pokręciłam na to lekko głową i zaparkowałam swoją niebieską bestię. Rano ludzie, wieczór ludzie, w południe ludzie, wszędzie ludzie... Co za ludzie?! pomyślałam przypominając sobie słowa swojego dziadka, którego dziwiło zawsze że ludzie tak wariują w czasie świąt i niemalże wszystko sobie wyrywają z rąk, jakby miał nastąpić jakiś koniec świata. Zjechałam ruchomymi schodami na parter, a następnie skierowałam swoje kroki do ozdób choinkowych, gdzie mogłam normalnie przebierać w przeróżnych bombkach. Wiele kształtów, kolorów, rozmiarów oraz wzorców sprawiało, że czasami nie mogłam się zdecydować co konkretnie chcę, ale przecież tym którzy to sprzedawali dokładnie o to chodziło, by z chytrości kupować tego więcej i więcej.
W końcu zdecydowałam się na jedno pudełko czerwonych bombek ze złotymi zdobieniami, jedno z niebieskimi bombami i białymi śnieżynkami na nich oraz na zielone z ładnymi wzorkami. Kiedy miałam już odjeżdżać ze swoim wózkiem, ujrzałam jeszcze złote bombki oraz srebrne i no niestety albo i stety skończyło się tak że wzięłam jeszcze i po opakowaniach tych bombek, więc można śmiało powiedzieć, że tego roku sprzedawcy ze mną wygrali bo udało im się mnie naciągnąć z chytrości na kupno większej ilości pięknych bombek... Cwani Ci wszyscy sprzedawcy pomyślałam wchodząc na dział lampek choinkowych oraz tych na zewnątrz. Wybrałam kolorowe światełka na choinkę, a następnie gdy policzyłam ilość okien w swoim mieszkaniu, kupiłam jeszcze krótkie białe światełka, które zabierałam przykleić wokoło okna by ładnie to wyglądało, następnie wzięłam sztuczny śnieg oraz szablony z bałwankiem i domkiem oraz mikołajem, by ozdobić szyby. W sumie to uwielbiałam stroić swój dom, więc takie typu zakupy bardzo mi się podobały, zwłaszcza że taka okazja przystrojenia domu zdarzała się raz na rok.
Wzięłam jeszcze trzy grube łańcuchy choinkowe czyli złote oraz dwie czerwone gwiazdy betlejemskie, następnie za wszystko w kasie zapłaciłam, spakowałam to wszystko do bagażnika, a następnie wyjechałam z galerii i skierowałam się autem w stronę wielkiego sklepu meblowego o nazwie Cortonis. Był to wielki sklep budowlany, ogrodniczy i w ogóle masę rzeczy tam było od oświetlenia do kafelek, do kopania, wiercenia, no wszystko! Na ich ogrodniczym na zewnątrz były właśnie piękne choinki, od małych po wielkie. Cóż zazwyczaj moi rodzice mieli największe i najbardziej rozłożyste choinki, lecz w moim mieszkanku nie potrzebna mi była ogromna, lecz mała i równie rozłożysta. Dość długo szukałam wraz z panem który mi pomagał wybrać tą najładniejszą choinkę, lecz w końcu mi się udało i wybrałam świerka pospolitego, choć zazwyczaj wolałam świerki srebrne, ale jakoś urzekło mnie to drzewko swoją rozłożystością i gęstością, tak więc wybrałam świerka pospolitego. Dużo zapłaciłam gdyż tutaj takie choineczki były drogie, ponieważ przetransportowanie ich do Avelney River nie było takie proste, ale za to udało mi się wybrać ładną choineczkę, więc mimo dość dużego kosztu byłam bardzo zadowolona. Pan owinął ją w specjalną siatką ochronna, co wcale łatwe nie było, ale w końcu się udało, a na koniec pan był tak uprzejmy że zaniósł mi ją do samochodu i pomógł mi ja zapakować.
Kiedy wsiadałam do auta i podziękowałam bardzo panu, zdałam sobie sprawę że będę musiała sobie znaleźć jakieś rękawiczki by wyjąć choinkę z auta. Na szczęście nie była ona aż tak ciężka, ale po oblodzonych schodach mogło być to bardzo duże wyzwanie! Wiedziałam że w domu mam na pewno jakieś rękawiczki, tak więc na razie się tym nie przejmując, odpaliłam silnik i pojechałam w stronę swojego mieszkanka. Tam jakoś wciągnęłam choinkę do mieszkania, a następnie włożyłam ją do specjalnego stojaka, po czym rozcięłam siatkę ochronną i zaczęłam ją lekko rozkładać. Nieco igieł sypała to fakt, ale i tak była bardzo ładna i miała ten swój świąteczny urok. Kiedy moja choineczka była już piękna i rozłożysta, nalałam do pojemnika wodę by moje drzewko miało co pić, a następnie zaczęłam rozpakowywać bombki.
Na pierwszy rzut wzięłam czerwone bombki i zaczęłam po kolei wieszać te największe na dole, a najmniejsze coraz wyżej. Niestety jeden uchwyt w bombce musiał być uszkodzony, więc szklana bombka spadła na ziemię z samej góry choineczki i się stłukła... Wzdychając na to ciężko zaczęłam zamiatać ostrożnie to wszystko po cym gdy chciałam się już podnosić, nagle ruszyłam nieco bardziej energicznie ręką, przez co wszystkie złote bombki otwarte w kartoniku zepchnęłam z komody, przed co cztery złote bombki rozsypały się w drobny mak... Jestem straszną niezdarą pomyślałam na to załamana swoim strasznym czynem, ale przynajmniej przetrwały dwie złote bombki, więc o tyle było dobrze. Kiedy to wszystko posprzątałam, zaczęłam dalej dekorować swoją małą choineczkę, gdzie czerwone i srebrne były na dole, po środku były bombki zielone i niebieskie, a na samej górze były te dwie złote oraz dwie srebrne. Na koniec zawiązałam jeszcze na czubkach gałązek czerwone kokardki malutkie, po czym zaczęłam ostrożnie wieszać kolorowe lampki, a na samym końcu złoty łańcuch, który był wyjątkowo długi. Gdy już wszystko zrobiłam, przypomniałam sobie jeszcze o czubku drzewka, gdzie brakowało złotej gwiazdy, lecz na szczęście dostałam jedną w zestawie do bombek, więc zaraz włożyłam ją na sam czubek drzewka, dzięki czemu moja choinka była dopięta na ostatni guzik! No nie wliczając strat sześciu bombek przez moją nieuwagę... Mimo wszystko byłam z siebie bardzo zadowolona, a o wypiciu pysznej rozgrzewającej herbaty, zaczęłam się za strojenie reszty mieszkania.

KONIEC

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz