Spojrzałem na zafascynowane oczy dziewczyny. Pierwszy raz czułem się inaczej, zwykle dziewczyny rzucały mi się na szyje. Gdy przychodziłem na takie typu spotkania myślały, że są wielkie. Bo jednak. Hangagog postanowił dać im pięć minut swojego cennego czasu. Ta dziewczyna była inna.
- Jestem tatuatorem, ale posiadam także stadninę - powiedziałem, a do naszego stolika podeszła koleżanka Amy, która położyła przed nami kawę.
- Dziękujemy - rzekłem i uśmiechnąłem się do dziewczyny miło, na co ta skinęła i odeszła. Wróciłem wzrokiem do Amy.
- Masz konie? - zapytała zafascynowana, a ja uśmiechnąłem się ponownie. Jednak ten gest nie był jak prawie zawsze wymuszony.
- Tak, posiadam na swoim podwórku osiemnaście koni. Jeśli chcesz możesz kiedyś przyjechać - powiedziałem i sięgnąłem po kawę. Nie słodziłem. Wolałem czuć mocny smak kawy.
- Prócz tego chyba jak większość mężczyzn w dzisiejszych czasach ćwiczę - rzekłem i wzruszyłem ramionami i upiłem łyk napoju, który następnie odstawiłem na swoje miejsce.
-Ciekawe życie - powiedziała i wypuściła ze swoich dłoni pieska.
- Nie wiedziałem, że można przynosić tutaj zwierzęta - rzekłem, a ona uśmiechnęła się lekko.
- Raczej koni tutaj nie wprowadzisz - odpowiedziała.
- Chodziło mi o psy. Może chciałabyś przyjść w sobotę do mnie? Będzie kilka moich znajomych - powiedziałem zmieniając temat. Na policzki Amy wkradł się lekki rumieniec.
- Ja... zastanowię się - rzekła nieśmiało. Skinąłem jedynie głową.
- Pewnie nie lubisz takich imprez. Wydajesz się być spokojną osobą.
- Bo taką jestem - odpowiedziała od razu. pokiwałem głową na znak zgody.
- No ja niestety nie jestem spokojny - rzekłem i znów chwyciłem za kawę upijając łyk.
- A myślałam, że taki jesteś - powiedziała, a ja uśmiechnąłem się mimo to dziewczyna nie mogła widzieć tego gestu przez kubek.
- Uwierz nie jestem nieśmiałym typem - odpowiedziałem i odstawiłem napój na miejsce dalej się uśmiechając.
- Udowodnij - powiedziała, a ja wzruszyłem ramionami na znak zgody. Wstałem i wyciągnąłem dłoń w stronę dziewczyny. Spojrzała na mnie zdziwiona jednak po chwili nieśmiało dała mi rękę. Pociągnąłem ją w stronę wyjścia, a jej wszystkie zwierzaki poszły za nami.
- Do widzenia - powiedziałem wychodząc z kawiarni.
- Gdzie idziemy? - zapytała Amy, która także się pożegnała jednak chyba za późno gdyż drzwi już wtedy domykały się.
- Zobaczysz - powiedziałem i otworzyłem przed nią samochód. Jej zwierzaki wsiadły na tył, a ona z lekką chwilą zawahania wsiadła na siedzenie pasażera.
~~~~~**~~~~~~
- Nie wiem gdzie jesteśmy - powiedziała dziewczyna gdy wjechaliśmy do jakiegoś lasu.
- A ja wiem, tyle powinno ci wystarczyć ślicznotko - rzekłem, jednak ta nie była przekonana. Nie dziwie się. Jedzie z obcym mężczyzną, nie wie gdzie jest, właśnie wjechaliśmy do lasu.
- Nie bój się. Nic ci nie zrobię, chyba, że za twoją zgodą - powiedziałem i uśmiechnąłem się do niej łobuzersko. Dziewczyna zarumieniła się i zakryła się włosami. Wróciłem wzrokiem na drogę. Po dwóch minutach dojechaliśmy na miejsce. Wysiadłem z samochodu i otworzyłem drzwi także dziewczynie, która ostrożnie wyszła lustrując wzrokiem miejsce. Wodospad był wielki jednak wąskie rzeczki i jedna wielka, które z niego wychodziły tworzyły jeszcze lepszy widok. Wokół nas był też las, a na górze wodospadu zapewne teraz był lekki śnieg oraz ogromna rzek, która jeszcze nie zamarzła do końca. Woda zapewne była lodowata. Właśnie o to mi chodziło.
- I tym chcesz udowodnić, że jesteś odważny? - zapytała Amy i odwróciła się do mnie. Była za bardzo pewna siebie. Podszedłem do niej tak blisko, że zrobiła krok do tyłu, a jej pewność lekko zgasła.
- Jeszcze nie zacząłem - szepnąłem jej do ucha gdy się nad nią nachyliłem. Dziewczyna przełknęła głośniej ślinę.
- Nie mów, że wymiękasz ślicznotko - powiedziałem z uśmiechem. A ta pokręciła głową zaprzeczając jednak w jej oczach widziałem coś innego. Odpiąłem swoją kurtkę i rzuciłem ją na maskę samochodu. Następnie zdjąłem bluzę oraz bluzkę. Spojrzałem na Amy, która lustrowała mnie wzrokiem.
- Rozbieraj się ślicznotko - powiedziałem lekko zachrypniętym głosem i moje ręce zaczęły odpinać spodnie.
- Ja... nie mam zamiaru się rozbierać - rzekła i spojrzała mi w oczy. Wzruszyłem ramionami i zdjąłem spodnie. Było zimno, bardzo.
- Dobrze, sam cię rozbiorę - powiedziałem i rozsunąłem jej kurtkę, a ja zrobiła wielkie oczy i odsunęła się ode mnie.
- Nie dotykaj mnie! - rzekła zła, a ja wzruszyłem ramionami.
- Skoro chcesz mieć mokre ubrania, to okey - powiedziałem i podszedłem do dziewczyny krok przez co ta robiąc krok do tyłu wpadła do lodowatej wody. Krzyknęła zła, a ja zaśmiałem się i zdjąłem buty także wchodząc do wody, która otuliła całe moje ciało. Była zimna, jednak nie zapominajmy, że na woda nie jest na minusie.
- Mam mokre ubrania! - powiedziała i klepnęła mnie w klatkę piersiową obrażona.
- Dam ci swoje, tylko zdejmij te, będzie ci jeszcze zimniej, a z wody wyjść ci nie pozwolę - rzekłem i podpłynąłem do niej chwytając za suwak jej kurtki, który powoli odpiąłem.
Amy? Nie wiem co mnie napadło xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz