Strony

28 gru 2018

od Oliego cd Thomasa

W pracy usłyszałem, że wyglądam jak postać z jakiegoś filmu typu horror, ale nikt mi nie kazał wracać do domu, wiec mogłem spokojnie przepracować moje. Do domu wróciłem taksówką, czemu? Bo nie byłem w stanie przejść tak niewielkiej odległości, może gdyby urazy nie nałożyły się na siebie, to nie miałbym problemu, ale tak to musiałem wykosztować się na pojazd, który dowiózł mnie do domu. Mieszkanie było przyjemnie nagrzane, od kaloryferów, a lodówka zachęcała wczorajszym obiadem, który podgrzałem sobie, najszybciej jak tylko dałem radę. Zanim usiadłem, wypaliłem na balkonie skręta, który pomógł mi poradzić sobie z pulsującym bólem stopy i szczęki. Z miską warzy z makaronem usiadłem na fotelu i sięgnąłem po szkicownik, niby nic skomplikowanego, ale jedyne co potrafiła w tej chwili rysować moja ręka to oczy, i t nie byle jakie oczy, oczy pełne strachu i... To były oczy tego zjeba, dopiero kiedy kończyłem, dotarło do mnie, jak dużo detali udało mi się w nich zobaczyć. Czemu wiec nie kontynuować tej obsesji? Zacząłem z pamięci przelewać na papier jego ciało, jego ślad pod żebrami, jego szczupła sylwetka i... Pukanie do drzwi wyrwało mnie z pewnego transu, jedzenie było zimne i nietknięte a ręka bolała mnie od naciskania ołówka. Podniosłem się z cichym jękiem i poszurałem do drzwi, za którymi stał... On.
-Jestem tu tylko po moje rzeczy, nie chcę problemów -Mruknął ze spuszczona głową. Co mam mu powiedzieć?
-Mhm, nie wątpię? -Puściłem go przodem i przymknąłem lekko drzwi, żeby zimne powietrze nie naleciało za bardzo do mieszkania. Mój zjarany umysł przetwarzał to, co się właśnie działo i zanim cokolwiek powiedziałem, to dobiegł mnie głos chłopaka.
-Co do kurwy? -Stał nad szkicownikiem z przerażeniem wymalowanym na twarzy. Nie przywykł, że ktoś poświecił na niego trochę papieru?
-Co? Coś chcesz? -Zapytałem sennie i stanąłem obok niego, jakoś nie czując lęku, jak by mnie zabił, to w sumie byłoby mi to obojętne, mniej ścierwa, którym jestem ja na świecie. Dopiero teraz spojrzał na moją nogę i zamarł.
-Co ty?...
-Wbiłem sobie kieliszek, jak za tobą zamykałem, Sąsiad mi to opatrzył.
-Ten sąsiad? -Wyrwało mu się pytanie.
-Tak, te, najwyraźniej poczuł się winny albo coś, dzisiaj już nie jęczy -Mruknąłem i usiadłem na fotelu,nie zwracając uwagi na to, czy chłopak sobie idzie, czy nie.
-Słuchaj ja...
-Hmm? Mam kiepski temperament, to co było wczoraj to... Dlatego lubię trawę, nie chcę wtedy zabijać ludzi -Mruknąłem i wsadziłem do ust porcję zimnego jedzenia. Skrzywiłem się, ale przełknąłem kęs.
<thomas? Rozmowa?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz