- Zapytam z ciekawości, uczestniczyłeś kiedyś w jakiś walkach? - chciałem wiedzieć.
- Wiele razy, ile to ja się nazbierałem w szkole, poza szkołą, w klubach... Lubię dogryzać ludziom wiec... Obrywam – chciałem mieć takie życie, naprawdę. Wolałem, by mnie lali w szkole, niż za kratami.
- W szkole i klubach, ta... nie udałoby ci się mnie zabić. I nie sprzeczaj się, wiem, co mówię – szybko dodałem, by przypadkiem ponownie nie wywołać niepotrzebnej kłótni. Zerknąłem na niego kątem oka, nie wyglądał dobrze.
- Nie planowałem, po prostu robiłem to co kazała mi moja głowa, nikogo nie zabiłem, po prostu... Bije się, okay? To wyładowuje złość i tego typu emocje, ludzie się śmieją, że nienawiść i pożądanie są blisko siebie i to chyba jedyne dwie emocje jakie mną kierują – na chwilę zrobiło mi się go żal, bo wyobraziłem jego na moim miejscu. Zginął by w miejscu, w którym byłem, naprawdę.
- To co tobą kierowało, gdy mnie rysowałeś? Nienawiść? - zgadywałem, spoglądając na obrazek. Nie mogłem uwierzyć, ile detali w tym zaznaczył… przecież ja mu wczoraj przyłożyłem szkło do szyi!
- Nie wiem, moja ręka sama sobą kieruje – zaśmiał się. - Po prostu rysuje to co mam na myśli, a ty akurat siedzisz mi w głowie po wczorajszym – otworzyłem szerzej oczy. Dziwnie to brzmiało. W innych okolicznościach może i wziąłbym to coś w rodzaju komplementu, ale znając sytuację, stwierdzam, że tak nie jest.
- Sam się na mnie rzuciłeś, nie moja wina – obroniłem się.
- Mhm, wiem – mruknął i kontynuował rysowanie. Przez chwilę stałem nad nim i patrzyłem, co robi, aż w końcu będąc ciekawy efektu końcowego, usiadłem na łóżku i wziąłem na ręce jedno z jego pupili.
<Oli?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz