Strony

20 sty 2019

Od Bellamiego CD. Tove

Pierwsze co do mnie dotarło do chyba ból głowy, a może krzyk? Kto go wie. Na pewno wiedziałem, że muszę wstać.Otworzyłem powolnie oczy, tym razem nie dotarło do mnie oślepiające światło, które zawsze budziło mnie gdy miałem kaca. Spojrzałem w prawo, jakaś blondynka, nie wiem nie znam jej. A może znam? Kto wie. Nie pamiętam, może jednak ją poznałem? A może nie tylko poznałem? Szkoda, że nie pamiętam bo figura dziewczyny była naprawdę zajebista. Stwierdziłem iż rozsądniej będzie wstać niż budzić dziewczynę i spytać czemu leży wtulona we mnie. Rozejrzałem się po pustym pokoju i wreszcie mój wzrok pochwycił zegarek. Była czwarta trzydzieści jeden. Westchnąłem i podniosłem się z łóżka delikatnie, tak by nie obudzić dziewczyny. Kiedy ta tylko przekręciła się i dalej spała wypuściłem powietrze z ust. Ja wiem, że wy myślicie, że ja to jakiś maczo, ale uwierzcie lub nie. Dziewczyna na kacu to nie jest dobry pomysł. Ruszyłem do drzwi po drodze chwyciłem swoją kurtkę, która leżała na ziemi. Założyłem ją przez co zakręciło mi się lekko w głowie. Niestety mając kaca często tak mam, ale cóż. Przyzwyczaiłem się do tego uczucia. Niestety. Kiedy już wyszedłem z pokoju od razu poznałem dom Niala. Westchnąłem i zszedłem po schodach, a w połowie już widziałem podłogę, na której leżało kilka ludzi.
- Ja pierdole - powiedziałem do siebie wiedząc, że nie zrobię sobie kawy jeśli nie chce nikogo budzić. A nie chce. Wolę jechać już do domu. Szedłem ostrożnie w stronę drzwi wyjściowych. Przeszukałem kieszenie i wyjąłem kluczyki do samochodu.

~~~~**~~~~

- Bellami, kurwa dzwonię do ciebie od wczoraj - powiedział Derek gdy oddzwoniłem do niego po zobaczeniu, że dzwonił do mnie dwanaście razy.
- Byłem na imprezie, jadę do domu. Co chcesz? - zapytałem.
- Masz walkę o osiemnastej - rzekł, a ja jęknąłem niezadowolony.
- A teraz żegnam i dobranoc - powiedział i rozłączył się zapewne dlatego by iść spać. A ja miałem ochotę na kolejny kieliszek, albo pięć wódki. Nie za bardzo miałem ochotę na walkę, przede wszystkim przez kac, no i oczywiście przez moją kochaną prace. Do końca tego tygodnia muszę ogarnąć sześć ciał. Zajebiście. A Derek zapisuje mnie na jebane walki. Kiedy dojechałem do domu od razu skierowałem się do kuchni. Włączyłem czajnik z wodą na kawę i poczekałem aż ta się zagotuje. Nasypałem do kubka ziaren i zalałem wrzątkiem. Kiedy ta się zaparzyła dodałem dwie łyżeczki cukru i skierowałem się z kawą na górę, a dokładnie do łazienki. Rozebrałem się, a kubek z napojem położyłem na blat. Wszedłem do kabiny i zamknąłem ją za sobą. włączyłem wcześniej oczywiście wodę by nie wchodzić pod zimny strumień.

~~~~**~~~~~

- Jeszcze jedna walka i wygrałeś - powiedział Derek, który podał mi wodę, ja wyjąłem nakładkę na zęby i przyjąłem napój. Wypiłem od razu pół butelki z powodu zmęczenia, a reszta cieczy poszła na moje ciało. Wylałem ją na włosy, które i tak już były mokre od potu.
- Wiem - odpowiedziałem i podałem mu pustą butelkę, on chciał mi podać drugą jednak zaprzeczyłem podnosząc dłoń i machając nią.
- Wystarczy - powiedziałem, a on tylko skinął głową.
- Jego technika jest podobna do poprzedniego, jednak jest trochę szerszy od ciebie - rzekł Derek.
- Czyli łatwo pójdzie, szybko się wykończy - odpowiedziałem, a mój przyjaciel skinął głową. Wróciłem na swoje miejsce gdy sędzia do mnie machnął.
- Ostatnia walka. Gotowy? - zapytał. Jon, czyli sędzia był dość starszym mężczyzną, który jest tu chyba od zawsze.
- Oczywiście - odpowiedziałem, a on mi skinął z uśmiechnął.
- Xawier! - zawołał chyba mojego przeciwnika, a ten stanął naprzeciwko mnie. Rzeczywiście był szerszy, był już zmęczony wcześniejszymi walkami. Będzie łatwo. Uśmiechnąłem się delikatnie, a ten zdziwiony moim gestem zacisnął szczękę. Włożyłem do ust zabezpieczenie na zęby i skinąłem do Jona. Usłyszałem gwizdek, spojrzałem na przeciwnika, który przygotował już gardę i chciał uderzyć, ja najzwyczajniej w świecie uniknąłem jego ciosu odzywając się od niego. Chłopak iż użył bardzo dużo siły prawie się wywrócił. Ja wykorzystałem sytuacje i złapałem go prawą dłonią za ramię i zginając kolano walnąłem go w brzuch oraz prawą ręką dobiłem mu jeszcze w głowę, którą oczywiście odsłonił. Upadł na ziemię jednak szybko się podniósł. Uśmiechnąłem się lekko wiedząc, że mój przeciwnik jest zły. To dobrze. Będzie wykonywał ciosy, które będą bez sensowne. No chyba, że umie się bić z głową nawet gdy jest wkurwiony. Jednak takich ludzi jest bardzo mało. A patrząc na niego nie widziałem tego wyjątku. W jego oczach pojawiły się iskry złości. Ruszył w moją stronę wykonując od razu lewego sierpowego jednak walił całą dłonią. jego błąd. Moja prawa dłoń strąciła jego lewą z toru jaki szedł na moją szczękę, a lewą dłonią uderzyłem sierpowym. Oczywiście dwoma kostkami, nie całą dłonią jak robi to mój przeciwnik, który aktualnie zakrztusił się krwią. Prychnąłem, a ten zdenerwowany wymierzył mi kopniaka w biodro. Przybrałem pozycje, garda, podszedłem do niego i wymierzyłem mu pierwszy cios, prawy sierpowy, który oczywiście obronił jednak ja już byłem przygotowany do kopniaka, który był wymierzony w jego biodro. Chłopak zachwiał się, a aj to wykorzystałem i walnąłem mu kolejnym sierpowym, tym razem tego nie obronił. Nastepny cios został wymierzony w jego brzuch i szczękę. Kolejny kopniak z prawej nogi wykonany lajkonikiem był dla niego kompletnie oszołamiający. Kiedy chłopak już padł na ziemie usłyszałem gwizdek. Jon podszedł do mnie i chwycił moją prawą dłoń i podniósł. Derek uśmiechnął się trochę, a ja poczułem jak po moich dłoniach spływa krew. Zszedłem z ringu i od razu chwyciłem ręcznik, którym się wytarłem. Derek już podążał w moją stronę z wodą. jednak uprzedziła go jakaś dziewczyna.
- Świetna walka. Gratuluje zwycięstwa - powiedziała do mnie, a ja dopiero wtedy na nią spojrzałem. Miała prowokujące spojrzenie.
- Dziękuje - odpowiedziałem jedynie, a wtedy Derek podszedł do nas i podał mi wodę, którą od razu chciałem wypić jednak wiedziałem, że nie powinienem.
- Czemu walczysz bez rękawic? - zapytała chyba zainteresowana, a ja spojrzałem w jej oczy.
- W niektórych walkach lepiej jest bez nich. Osoby, które tutaj walczą chcą zwykle popisać się jak oni to pięknie walczą i jak cudowny sprzęt mają. Zresztą zdzieranie i zbijanie kości ma swoje plusy. Jak przypierdolisz to nie wstanie - powiedziałem i spojrzałem na zakrwawione kostki.
- Długo walczysz? - zapytała, a ja skinąłem głową.
- Ponad dziesięć lat. A ty? - odpowiedziałem i od razu zadałem pytanie z lekkim uśmiechem.
- Zaraz wrócę - wtrącił się Derek, a ja spojrzałem na niego i skinąłem mu na znak zgody by następnie wrócić spojrzeniem na dziewczynę.
- Nie ważne, nazywam się Bellami. Jak więc zwą ciebie ślicznotko? - zapytałem i wziąłem łyka wody.


Tove?

+10 PD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz