Spojrzałem za siebie, nikogo nie widziałem.
Zbliżyłem się do chłopaka i podałem mu torebkę z białym proszkiem. Chłopak
wyglądał komicznie, chudy, widocznie był na głodzie. Dostałem swoją dole i
chowając wszystko, powoli podążyłem w tylko sobie znanym kierunku. Idąc przez
ulice Avenley River, zaczynałem zauważać tylko tyle, że zawsze żyłem w cieniu i
było mi z tym dobrze. Jednak, teraz idąc samotnie, zrozumiałem że zapewnie
wiele traciłem. Ale… nie przeszkadzało mi to. Spojrzałem za siebie, duży
budynek na którym widniał obraz jakiegoś faceta, kojarzyłem go z telewizji.
I wtedy się rozproszyłem. Jakaś
dziewczyna, która widocznie się śpieszyła wpadła na mnie, upuszczając stertę
papierów, złapałem ją akurat w momencie kiedy prawie upadła twarzą prosto na
chodnik. Postawiłem ją na równe nogi. Dziewczyna wpatrywała się we mnie z
dużymi oczami. Westchnąłem. I wtedy wpadłem na pomysł. A gdyby poudawać miłego
chłopaka? Bez ojca gangstera?
Schyliłem się i zacząłem zbierać
papiery, zanim przemokną. Szybko maiłem wszystkie i podałem je dziewczynie,
przyklejając do twarzy sztuczny uśmiech, jednak dzięki moim zdolnościom
aktorskim, wyglądał całkiem naturalnie.
- Nic ci nie jest? – Podałem jej
również torbę, a blondynka uśmiechnęła się do mnie ciepło. Była zbyt radosna,
nawet mi zaczęło to przeszkadzać, ale nie przestawałem się uśmiechać.
- Nie, jest dobrze. Dziękuję za
pomoc – dziewczyna poprawiła dokumenty,
a następnie wzięła torbę. – Jestem Odette.
- Samuel, miło mi cię poznać
Odette.
Miałem coś powiedzieć, kiedy
zadzwonił telefon. Szybko zobaczyłem kto dzwoni, Peter. Czego on chcę ode mnie?
Zapłaciłem mu za dostawę. Po chwili przyszedł sms.
„Samuel,
ruszaj dupę do baru. Musimy pogadać. Mamy problem”
- Przepraszam, ale muszę już
iść. Miłego wieczoru Odette, mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy –
Uśmiechnąłem się, po czym założyłem kaptur i szybkim krokiem zniknąłem za
najbliższym zakrętem. Na szczęście, było
mi po drodze. Kurwa Peter, w co ty się znów wplątałeś.
Odette?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz