3 sty 2019

Od Thomasa cd. Oliego

Piłem bez umiaru. Siedząc na krześle, na łóżku, na podłodze, chodząc po pokoju, przeglądając się w lustrze, będąc w łazience, jedząc… piłem przez cały tydzień, a konkretnie, to przez cztery dni, ponieważ tylko na tyle starczyło mi wódki. Wylałem tyle łez, że gdyby to było możliwe, utopiłbym się w nich. Czasem miałem myśli samobójcze, obwiniałem ciągle samego siebie, wyzywałem swoją osobę najgorszymi przekleństwami i wyzwiskami jakie kiedykolwiek dano mi usłyszeć, jadłem co popadnie, nie patrząc na datę ważności czy to, że mi nie smakowało. Z szafki wyciągałem kolejne flaszki, butelki i puszki, to z lodówki, zimniejsze i piłem. Gardło paliło, przełyk się zatykał, a żołądek miał dość. Ja jednak nie mogąc sobie poradzić, piłem dalej. Nikt się nie odezwał, nikt ze znajomych, ani ojciec, a o Olim zapomniałem w chwili, w której wyszedł z tego domu. Czasem starałem sobie wytłumaczyć, że to nie moja wina, że tak miało być, że nie powinienem pić, bo to mi tylko szkodzi, ale czułem się coraz gorzej. To zapadałem w sen, to nagle się budziłem i piłem. Zaniedbałem kotkę, którą musiałem wypuścić na dwór, by szukała sobie czegoś do jedzenia. Sąsiedzi czasem dobijali się do moim drzwi, gdy krzyczałem, ale nie otwierałem ani razu. Nawet gdy jakaś baba zadzwoniła po policje, nie otworzyłem im. Siedziałem w wannie i piłem, mając wszystkich gdzieś. Były chwile, w którym nagle zapominałem dlaczego płacze, zacząłem się uśmiechać i śmiać, a potem to zamieniało się w wielki ryk. Tak bardzo tęskniłem za swoją mała kochaną siostrzyczką… i tak bardzo żałuje, że tak szybko odebrałem życie tym ludziom. Powinienem to robić powoli i bardzo brutalnie, tak, jak oni skrzywdzili małą dziewczynkę. Niestety na to też byłem zbyt słaby…
Po czterech dniach wódka i inne rodzaje alkoholi się skończyły. Leżałem w łóżku cały dzień, nic nie jedząc, tylko jęcząc z bólu. Drugi dzień wyglądał podobnie, wstawałem tylko po wodę i na toaletę. Trzeciego dnia doszedłem do siebie. Przeprosiłem Mike, dałem jej ulubione jedzenie i przysmaki, bawiłem się z nią długą i dałem jej tyle miłości, że na końcu miała już dość. Wziąłem bardzo długą kąpiel, z którego wyszedłem pomarszczony jak stary dziad po dziewięćdziesiątce. Sprzątnąłem cały dom ze wszystkich butelek, kursowałem do kontenerów jakieś cztery razy, a potem znowu miziałem Mike, by ta mi wybaczyła zaniedbanie. Była brudna, gdy przyszła z zewnątrz, a z pyska wystawał jej mysi ogon. Dobrze wiedzieć, że biedaczka potrafiłaby o siebie zadbać, gdybym zrobił coś głupiego i nagle zniknąłbym z tego świata. Kumple zadzwonili do mnie, dali na głośno mówiący i przez parę minut rozmawialiśmy na tematy niezwiązane z tym, co się działo. Obgadaliśmy trochę ludzi, porozmawialiśmy na temat nowej muzyki, trochę pobrzękaliśmy na instrumentach… powoli wracałem do normalnego życia, próbując nie myśleć o tym, jak bardzo spieprzyłem swoje życie, pijąc w ten sposób. Moje narządy wewnętrzne się buntowały, dlatego gdy brałem kolejny prysznic, zwymiotowałem do wanny śniadaniem, a potem obiadem i kolacją. Byłem do tego przyzwyczajony, ten okres pamiętałem, jakbym przeżywał go na trzeźwo. Nawet ból był dokładnie taki sam.
W końcu wszystkie produkty się skończyły i trzeba było zrobić kolejne. Nałożyłem świeże ubrania i wyszedłem z domu. W windzie spotkałem sąsiadkę, która wezwała policję. Nie odzywała się, bacznie tylko mi się przyglądała, a ja się do niej miło uśmiechnąłem i przywitałem. Skinęła głową, a gdy się pożegnałem, zobaczyłem kątem oka ulgę na jej twarzy. Ludzie są jednak niemożliwi. Poszedłem na parking, gdzie stał mój motor. Najpierw sprawdziłem jego stan, w końcu przez cały tydzień go nie widziałem. Następnie założyłem kask, przekręciłem kluczyk i pojechałem do najtańszego marketu na innej ulicy.
Będąc w sklepie, wrzucałem do koszyka zakupy, kiedy nagle przypadkiem wpadłem na jakąś osobę. Gdy ją przeprosiłem, ona się do mnie odwróciła. Ja i Oli staliśmy w miejscu jak wryci, patrząc na siebie. Żaden z nas się nie odezwał, jakbyśmy się nie znali. Nagle zauważyłem na jego szyi i obojczyku coś bardzo interesującego…
- Myślałem, że nie bawisz się w związki, a zostałem oznaczony. I to dość mocno – stwierdziłem z lekkim uśmiechem. Dobry humor w końcu mi wrócił, chciałem pożartować, ale Oli jak to Oli, zaczął mnie obrażać na głos, nie zważając na publiczne miejsce. Wtem się zamknął i wyglądał, jakby nad czymś intensywnie rozmyślasz. - Wiem – mruknął do siebie. - Pomożesz mi. Taki jeden facet nie chce się ode mnie odczepić, więc staniesz się moim chłopakiem. Może wtedy zostawi mnie w spokoju. Przez niego nikt mnie nie chce ruszyć – powiedział szybko, na końcu się skarżąc. Popatrzyłem na niego jak na idiotę i wybuchnąłem śmiechem.
- To nie mój problem. Trzeba sobie znajdować lepsze partie – stwierdziłem i kontynuowałem przeglądanie produktów.
- Teraz jest twój – warknął. - Masz mi pomóc, inaczej nie dam ci spokoju – spojrzałem na niego ukradkiem i wzruszyłem ramionami dając mu do zrozumienia, że mnie to nie rusza. - Wejdę ci tak w dupę, że nie będziesz miał życia. Znam twój adres – zagroził. Odwróciłem się do niego. Wyglądał na bardzo zdeterminowanego, a słowa „wejdą ci w dupę” wypowiedziane przez geja są… dość groźne. Poczułem ciarki na plecach.
- Musisz coś jeszcze wymyślić – stwierdziłem. Drzwi do sklepu się otworzyły i obok Oliego stanął potężny brunet, który złapał i ścisnął mu pośladek. Chłopak śmiesznie pisnął.
- Spieprzaj! - krzyknął odsuwając się od niego.
- Kto to jest? - zapytał mężczyzna, nie interesując się słowami chłopaka.
- Mój facet, więc się ode mnie odpieprz – by mu to udowodnić, zbliżył się do mnie i złapał mnie za rękę. Wysłał mi porozumiewawcze spojrzenie, a ja zdałem sobie sprawę, że mogę z tego nieźle pożartować, tak jak tego chciałem.
- Facet? - duży się zaśmiał. - To chyba go zaniedbałeś przez ten tydzień – stwierdził.
- Po prostu mieliśmy cięższy okres – odpowiedział.
- Ciekawie sobie radzisz z ciężkim okresem… nie zdziwiłbym się, gdyby to był przypadkowy koleś – znowu się zaśmiał i założył ręce na krzyż, stając przed nami i nie pozwalając przejść dalej.
- Po prostu zrozum, że cię nie chce... - Oli zaczął, ale ja mu przerwałem. Stwierdziłem, że to dobry moment na żartowanie.
- Kochanie, nie ma sensu czegokolwiek przemawiać zazdrosnym ludziom – dałem mu buziaka w policzek. - Wracamy do domu - potem chwytając go za rękę, odciągnąłem nas od tego faceta. Skierowałem do lady, gdzie kupiłem tylko to, co zdążyłem wziąć. Chciałem stąd jak najszybciej wyjść, by się dowiedzieć więcej szczegółów. Kiedy wychodziliśmy, specjalnie położyłem dłoń na pośladku Oliego, ponieważ widziałem, jak tamten uważnie się nam przyglądał. Wsiedliśmy na motor, dałem mu drugi kask i pojechaliśmy do mojego domu. W ciszy skierowaliśmy się do bloku, do windy i do mojego mieszkania. Dopiero będąc w domu odzyskałem język.
- A więc mój koteczku, wyjaśnij mi, co się stało podczas naszego trudnego okresu – powiedziałem sztucznym głosem, wchodząc do kuchni i stawiając marne zakupy na stole.

<Oli?>

+10 PD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz