- Wybacz. Nie mam nikogo, kto mógł by mnie wesprzeć, kto by przytulił i zrozumiał moje wszystkie troski i smutki. Mimo, że jestem cholernie twardą babą to i tak czasami zamieniam się w delikatną dziewoję, która szuka ukojenia. Nie mam prawdziwej rodziny. Potrafię wypłakiwać noce przez to, że czuję, jak bardzo ludzie mnie nienawidzą. Poznałam Ciebie i pomyślałam, że może to będzie jedyna osoba, która mnie w jakikolwiek sposób wesprze, jednak myliłam się. Ja dobrze wiem, że znamy się tylko jeden, jedyny dzień, ale ja chciałam tylko pierdolonego zrozumienia. Specjalnie dla krwa Ciebie założyłam pierwszy raz w życiu sukienkę. Ale po co, no krwa po co, skoro i tak zostałam na tej samej pozycji co zawsze. - krzyczałam cały czas ze łzami w oczach - Ja cię cholernie przepraszam, że uraziłam Twoją przestrzeń osobistą, ale ja już mam serdecznie dosyć. Po prostu dosyć.
Na twarzy Nivana malował się wyraz znudzenia. Miał najwyraźniej dość, bo kac dokuczał mu od rana. Niestety, ja, jako głupia dziewucha nie potrafię zrozumieć innych ludzi i nawet jak próbuję, to mi to nie wychodzi.
- Kiedy jest przy mnie ktoś inteligentny, miły i dobry w całokształcie, robi mi się od razu lepiej. Moje serce bije w równym tempie, a nie jak zawsze. Wolno, jakby miało się zaraz z niewiadomych przyczyn zatrzymać. Matko! Jak ja bym bardzo chciała cofnąć czas i zabić się już jako mała dziewczynka... Może oszczędziłoby mi to niepotrzebnych smutków. Jesteś jedynym człowiekiem, którego się nie boję wiesz? Przy którym czuję coś zupełnie innego niż przy Garedzie lub dajmy na to Chrisie. Widzę w Tobie jakąś nieodłączną cząstkę siebie.
Te słowa nie mam pojęcia czy nim wzruszyły bo odwróciłam się do niego plecami i weszłam do kuchni. Otworzyłam szafkę z trunkami i wyjęłam najmocniejszą czystą, jaka tylko była. Wypiłam duszkiem kilka łyków, ale zaraz zatrzymał mnie Nivan, który złapał za butelkę i odstawił na bok.
- Po co to robisz? Daj mi chociaż skończyć z sobą w jakiś sensowny sposób. W drugiej szafce mam tabletki nasenne. Piętnaście minut i będziesz miał mnie z głowy. Dla nas obojga tak będzie lepiej.
Nagle Nivan podszedł do mnie z jeszcze bardziej skrzywioną miną.
- Odejdź ode mnie! Przecież narażę znów twoją przestrzeń osobistą i znowu zostanę obrzucona wszystkimi obelgami, jakimi się tylko da. Ja chciałam tylko zrozumienia. To wszystko...
Oddychanie robiło się dla mnie coraz cięższe. Już miałam sięgnąc do szafki, jednak mężczyzna był silniejszy i zamknął mebel mocniejszą siłą. Nie wiedziałam czy się śmiać, czy płakać. Chciałam go poprosić o tylko i wyłącznie zrozumienie, a nie zaraz o małżeństwo. Czy to tak trudno pojąć. Ja nie chce już dłużej cierpieć samotnie i udawać, że wszystko jest okej.
Nivan?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz