Strony

6 kwi 2019

Od Antoniego CD Nivana

Wił się jak wąż, uciekał od parzących opuszków palców, a gdy tylko podłapałem, co tak naprawdę się działo i skąd to wszystko wynikało, zamiast odpuścić, przyłożyłem się do tego jeszcze bardziej, uśmiechając się poprzez mokry pocałunek.
Nivan Oakley w końcu miał łaskotki, a więc jak nie wykorzystać całej tej okazji.
W końcu zaśmiał się głośno, ba, wybuchnął śmiechem, łapczywie łapiąc powietrze, które zabrane zostało nam podczas pocałunku. A ja odpowiedziałem tym samym, uśmiechając się szeroko, przymykając oczy i starając się wpleść w jego włosy swoje palce...
Gdy ten pochwycił mnie za nadgarstki, odsunął dłonie odrobinę dalej od własnego ciała. No tak.
— Gadzie, nie łaskocz — syknął pomiędzy niezwykle łapczywymi oddechami, przez które miałem wrażenie, że zaraz zejdzie mi na zawał, a przecież tego byśmy nie chcieli.
— Ja ci dam zwracać się do mnie na "gada" — odsyczałem równie chłodno, choć obaj wiedzieliśmy, że były to drobne, nic nieznaczące przepychanki słowne, które w trzewiach tak naprawdę miło muskały duszę, podburzały do wesołego śmiechu i szerokiego uśmiechu. — To nie ja byłem panem smokiem, jeżeli pamięć mnie nie myli — mruknąłem, nachylając się nad jego szyją, liżąc, całują, przygryzając, bo dłonie nadal były utrzymywane w mocnych ryzach i raczej nie zapowiadało się, by mężczyzna miał mnie uwolnić z pęt.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz