Strony

4 kwi 2019

Od Antoniego CD Victorii

W końcu uchyliła błękitne oko, przekręciła głowę w moją stronę.
I mruknęła sobie coś pod nosem, po czym wzięła jeszcze dowód zbrodni w swoje łapki. Podniosłem brwi, zmarszczyłem czoło. Czy takie rany aż tak bardzo otumaniały? W sumie bardzo możliwe.
Dziewczyna w końcu zaszczyciła mnie swoim spojrzeniem, może i lekko zdziwionym, może i lekko znudzonym całą moją osobą.
Wzajemnie kochanie, wzajemnie.
— To ty wezwałeś policję? — zapytała, podczas gdy mój wzrok nadal spoczywał na całkiem niekrótkim nożu. Skrzywiłem się nieznacznie, widząc ten cały bajzel, okropny bałagan.
— Tak. I dodatkowo jeszcze oberwałem — odpowiedziałem ostatecznie, przenosząc na spojrzenie na kobietę i wkładając dłonie w kieszenie spodni.
— Od kogo? — odbiła piłeczkę.
— Raz od tego twojego porywacza, a drugi raz od twojego współlokatora. — I przewróciłem oczami, bo nie dość, że bolała twarz, to jeszcze tyłek.
Upadek na ziemię w końcu lekki nie był.
— Płacić ci odszkodowanie? A i odpowiedz proszę na pytanie cóż się stało, że tu jesteś?
Westchnąłem, decydując się na spojrzenie spod byka. Kurwa, zapaliłbym, przyznaję.
— Odszkodowanie wypłaci mi firma ubezpieczeniowa, słońce — odpowiedziałem w końcu dosyć sucho. — Zwolnienie lekarskie samo mi się nie wypisze, a przysięgam, nie usiedzę jutro w szkole przy biurku, w dodatku w tym hałasie, no nie ma opcji po prostu — dodałem jeszcze, w końcu decydując się na zajęcie plastikowego krzesełka tuż przy szpitalnym łóżku. Oparłem się łokciem o stoliczek, założyłem nogę na nogę. — A co u ciebie? — zapytałem z teatralną pozytywnością, jakby promieniejąc

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz