4 maj 2019

Od Victorii cd. Ballami'ego

Weszłam do łazienki z papierosem w ustach. Przejrzałam się w lustrze. Moja twarz nie wyglądała za dobrze. Pod nosem pojawiło się kilka kropel krwi, a między zębami było jej jeszcze więcej. Nie wiem z czego to wynikało, aczkolwiek włożyłam do nosa tak zwanego ''rulona'' z papieru i poczekałam chwilę, aż nasączy się zupełnie płynem. Długo czekać nie musiałam, bo ciecz nie chciała ustąpić. Lała się gdzie popadnie. Może kask mnie uciskał, a może ja po prostu nie mogę pić alkoholu? Nie wiem. Wyjęłam papier z nosa i wyrzuciłam do kosza. Zgasiłam fajka w wodzie, w umywalce. Złapałam za kurek od kranu i wypłukałam wnętrze ust, które wypełniło się krwią już w całości. Wyplułam krew i wróciłam do mężczyzny.
- Coś się stało? - zapytał ze ściągniętymi w swoją stronę brwiami.
- Nie, nic. Wszystko w porządku. - usiadłam koło niego - Znamy się jeden dzień i my wydaje się jakby to było kilka lat. Jestem dziwną babą. Za szybko przywiązuję się do ludzi. A no i do motorów.
Coś z tymi drinkami na pewno było nie w porządku, bo w głowie kręciło mi się coraz bardziej i bardziej. Spojrzenie Bellami'ego było bardzo rzadkim zjawiskiem. Zazwyczaj wpatrywał się przed siebie lub w sufit i zupełnie nie odzywał. A mnie nadal zastanawiał fakt, dlaczego widzę świat w podwójnym świetle i czemu do cholery jasnej przede mną lata wróbel?
- Bell patrz, wróbelek. - złapałam chłopaka za żuchwę i pokazałam mu na ''wróbelka'', który w rzeczywistości był zwykłą pustką i nicością. Facet powoli zaczynał patrzeć na mnie coraz dziwniej, wnikliwiej. Głowa bujała mi się z do przodu i do tyłu. Oczy powoli zamykały, aż w końcu odstawiłam szklankę z napojem. Teraz nie widziałam już ''wróbelków'', tylko miliony niebieskich i fioletowych kropeczek, które zamieszały mi zupełnie przed oczami. Złapałam jedną ręką poręcz kanapy, a głowa automatycznie spadła mi na kolana Bellami'ego. No i ciemność. Pustka.
Bellami?
Trza rozkręcić bo nudno.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz