Można sobie tylko wyobrażać, jak ogromną ulgę poczułam, gdy zobaczyłam Daisy całą i zdrową. Podczas gdy jej szukałam, nie mogłam przestać myśleć o tym, że mogę jej nie znaleźć. Świadomość tego, iż była pod moją opieką sprawiała, że miałam ochotę zrobić sobie krzywdę… i to poważną krzywdę. Nie potrafiłabym sobie wybaczyć, gdyby coś jej się stało. Jestem okropną starszą siostrą…
Podbiegłam do dziewczynki i od razu wzięłam ją na ręce, mocno przytulając do swojej piersi. Serce biło mi jak szalone, a krew szumiała w głowie, zagłuszając moje myśli. Chociaż nie było czego zagłuszać… nie myślałam wtedy. Nie chciałam myśleć.
- Gdzie byłaś?! Wszędzie cię szukałam! - zaszlochałam cicho, odsuwając ją od siebie odrobinę. - Już nigdy więcej mi tego nie rób!
Daisy popatrzyła na mnie przestraszona, a gdy zauważyła spływające po moich policzkach gorące, wręcz parzące mnie łzy, szybko starła je swoimi małymi rączkami i pocałowała policzek, ponownie się we mnie wtulając. Momentalnie wcisnęłam ją bardziej w siebie.
- Przepraszam, Ida...Już nie będę - wyszeptała cicho i pogłaskała po włosach, a kąciki moich ust mimowolnie uniosły się ku górze. Okropnie się cieszyłam, że w końcu się znalazła. Tak bardzo to zaprzątało mi głowę, że nie zauważyłam nawet zamieszania, dziejącego się zaraz obok.
Postawiłam siostrę na ziemi i złapałam ją za rączkę, przeciskając się przez tuzin ludzi, by widzieć dokładniej całe zdarzenie. Jakie zdziwienie wymalowało się na mojej twarzy, gdy zobaczyłam rozwścieczonego Daniela. Podeszłam do niego od razu, a Daisy szła posłusznie za mną, nie odstępując mnie ani na krok.
- Daniel? - spojrzałam na niego, a gdy ten zwrócił na mnie swój rozwścieczony głos, momentalnie zadrżałam. O wiele bardziej wolałam, gdy patrzył się na mnie w inny sposób. - Co się stało? - Spojrzałam na niego, a zaraz później na jego dłoń i obdarte knykcie. - To będzie trzeba opatrzyć. - Złapałam za jego rękę delikatnie i pociągnęłam za mną, chcąc jak najszybciej stąd zniknąć. Ulotnić się i zapomnieć o tym całym zdarzeniu. No, Ida. Na pewno nie zapomnisz.
Przez prawie całą drogę powrotną milczałam. Nie tylko ja, Daniel i Daisy też nic nie mówili. W samochodzie trwała cisza, lecz to nie była jedna z tych niezręcznych, nieprzyjemnych. W miarę dobrze się z nią czułam i nie chciałam jej przerywać.
Gdy dotarliśmy do mieszkania, od razu wciągnęłam mężczyznę do środka i posadziłam na kanapie. Daisy bez słowa nas obserwowała, siadając niedaleko Daniela, a ja wyciągnęłam apteczkę, którą zaraz potem postawiłam obok Daniela.
- Niepotrzebnie będziesz to opatrz…
- Niepotrzebnie się odzywasz, bo i tak bym to zrobiła - przerwałam mu, wyciągając bandaże z plastikowego pudełka. Zaraz potem przemyłam jego dłoń wodą utlenioną i owinęłam dokładnie bandażem.
- Jak? Nie za ciasno? - spytałam, patrząc na niego i odkładając apteczkę na miejsce. Ten w odpowiedzi pokręcił głową.
Zaraz potem podeszła do niego Daisy. W uszach miała moje słuchawki, a ich końcówkę trzymała w dłoni i z uśmiechem go zapytała:
- Mogę cię zbadać? Jestem najlepszym lekarzem w całym wszechświecie, proooooszeee - powiedziała błagalnie, przeciągając ostatnie słowo, na co się zaśmiałam i spojrzałam zachęcająco na Daniela. Niech się młoda pobawi.
Daniel po chwili kiwnął głowę i powiedział ciche ,,jasne” z uśmiechem, czekając, aż Daisy weźmie się do roboty. Przez chwilę nie spuszczałam ich z oka i oglądałam, jak moja młodsza siostra profesjonalnie posługuje się moimi słuchawkami, by zaraz potem usłyszeć jej diagnozę. Dziewczynka bowiem odsunęła się od mężczyzny z tajemniczym uśmiechem i wyciągnęła słuchawki z uszu.
- Jest pan zakochany - odpowiedziała z uśmiechem w czasie, gdy popijałam sobie świeżo parzoną herbatę. - W niej. - Wskazała na mnie, na co wyplułam ciecz ust ze zdziwienia. - Pocałujcie się, proszę! - Zaczęła skakać, patrząc to na mnie, to na Daniela, który tak samo, jak ja, nie wiedział co jej odpowiedzieć.
< Daniel? ♥ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz