14 sie 2018

Od Laurene cd Jacoba


Przeszedł mnie dreszcz, kiedy jego usta dotknęły mojej skóry, jednak szybko głos, który mówił mi, że przeginamy znów się odezwał. Powoli odwróciłam się twarzą do Jacoba, po czym poprawiłam mu włosy i uśmiechnęłam się lekko.
- Nie możemy Jacob… - Powiedziałam, po czym zaczęłam się zbierać. Na jego twarzy widziałam zaskoczenie i… szok? Chyba tak można to nazwać. Jacob wstał zaraz za mną, a kiedy się odwróciłam, złapał mnie za rękę – Jacob... proszę. Dużo nas łączyło, ale teraz jesteśmy dorośli. Masz dziewczynę, która cię kocha. A ja… cóż, powinnam ułożyć sobie życie, nie niszcząc przy okazji twojego. – Zanim odeszłam, odwróciłam się szybko do Jacoba i przytuliłam go. Poczułam, jak mężczyzna gładzi mnie po plecach.
- Dziękuję za wisiorek, jest piękny – Uśmiechnęłam się lekko, po czym odwróciłam się i poszłam w stronę swojego mieszkania. Biłam się z myślami. Chciałam, aby za mną poszedł i chciał zatrzymać, a z drugiej strony, tego nie chciałam. Dlatego to jest takie popierdolone?
Kiedy wróciłam do domu, długo nie mogłam spać, nie to co Cath, spała spokojnie zapewne myśląc, że dalej jestem na… hm, nawet nie wiem jak to nazwać. Jestem pewna, że moja siostra nazwałaby to „randką”. Chciałam wymazać wspomnienia dzisiejszego wieczoru, jednak wisiorek który obracałam w palcach wcale nie pomagał. Nagle, usłyszałam dzwonek telefonu. Jacob… Odłożyłam telefon, wyciszając go i poszłam się położyć.
Tak naprawdę, przez dwa kolejne dni Jacob chciał się ze mną skontaktować wiele razy, pisał, dzwonił. Raz nawet przyjechał do mnie, jednak nie było mnie w domu. Nie chciałam komplikować życia i jemu, i sobie. Przez to wszystko, moje uczucia odżyły. Nie chciałam się do tego przyznać, ale dalej go kochałam, cholernie kochałam. Ale, to było najgłupsze co mogłam czuć.
****
Któregoś wieczoru, stwierdziłam, że nie mogę siedzieć w domu. Skończyłam już wykonywać zadanie od szefa, miałam też trzy dni wolnego. Wybrałam się na imprezę z przyjaciółmi, moje koleżanki z klubu, oraz kilku znajomych też tam pracujących. Poszliśmy do jednej z lepszych dyskotek, alkohol lał się litrami. Aż w końcu, byłam tak pijana, że odleciałam.
Wyszłam z sali, po czym zadzwoniłam. Raz, dwa, trzy. Dopiero za czwartym, mężczyzna odebrał. Nawet nie zwracałam uwagi na to, że była trzecia w nocy.
- Lau? Czemu dzwonisz o tej godzinie? – Jacob musiał krzyczeć, wyczuł najwyraźniej, że mogę go nie usłyszeć, kiedy będzie mówił normalnie. Zaśmiałam się głośno, widząc jakąś kobietę machającą stanikiem przy ochroniarzu.  – Lau?
- Oh, sorry. Jestem pood…. Jupiterem! Tak, znasz tą dyskotekę? – Zapytałam, po chwili dostałam odpowiedź twierdzącą oraz milion pytań – Oj przestań! Bawię z przyjaciółmi, graliśmy w butelkę. Nie wykonałam… - zaczęłam liczyć na palcach – czterech zadań! Wiesz, nie uśmiechało mi się iść w ślinę z obcym, iść się ruchać z obcym, tańczyć z obcym, oraz… jechać do domu z obcym – zaśmiałam się.      
- Co? Co ty wygadujesz! Kobieto, jesteś pijana! – Jacob wydawał się nieźle wkurwiony, oraz… przejęty. Zaczęli wołać mnie znajomi, a ja powiedziałam tylko szybkie „pa” i się rozłączyłam. Rzuciłam się w wir zabawy. Godzinę później, poczułam się trochę gorzej i stwierdziłam, że wrócę do domu. Nie wiedziałam jak, byłam po drugiej stronie miasta, a samochód miała tylko Nora, która bawiła się doskonale z swoim nowym kolegą w łazience. Z szumiąca głową, oraz ubrana w krótką sukienkę odsłaniającą dużo, może nawet za dużo, wesoła zaczęłam iść w kierunku ulicy, kiedy usłyszałam jak ktoś idzie w moim kierunku.
Kiedy zobaczyłam, że to Jacob szybko się odwróciłam, co wyglądało bardziej, jakbym starała się iść na piętach, ale nawet po pijaku nie chciałam z nim gadać. Dalej utrzymywałam to, co myślałam wcześniej. Że, nie chcę komplikować mu życia.
- Laurene! Nic ci nie jest? – Zapytał, a ja dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że on się martwił. Serio się martwił i było to widać w jego oczach. – Lau? Powiedz coś.
- Nic mi nie jest Jacob… Miło, że przyjechałeś. Wcale nie musiałeś i…
- Lau, kiedy dowiedziałem się, że jesteś w Jupiterze, od razu stwierdziłem, że muszę przyjechać. W końcu, na pewno nie przyjechałaś motorem, a znajdujemy się teraz po drugiej stronie miasta kobieto. Miałem cię zostawić?  - Zapytał, a ja nie panując nad sobą przytuliłam go. Po chwili odwzajemnił uścisk. – Chodź, zawiozę cię do domu.
Przez kolejne piętnaście minut, jechaliśmy do mojego mieszkania. Jak dobrze, że nie ma ta, Cath! Znów pojechała do przyjaciółki. Kiedy byliśmy już pod moim blokiem, wyszłam z auta, jednak w połowie drogi zawróciłam a Jacob otworzył szybę.
- Może wejdziesz? Z przyjemnością cię ugoszczę – Zaśmiałam się cicho, spoglądając na Jacoba, jednocześnie opierając się o auto. Byłam w świetnym humorze – Nie daj się prosić, no chodź – Uśmiechnęłam się słodko, jednocześnie przygryzając wargę.
<Jacob? XDD >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz