Przeszedł mnie dreszcz, kiedy jego usta
dotknęły mojej skóry, jednak szybko głos, który mówił mi, że przeginamy znów
się odezwał. Powoli odwróciłam się twarzą do Jacoba, po czym poprawiłam mu
włosy i uśmiechnęłam się lekko.
-
Nie możemy Jacob… - Powiedziałam, po czym zaczęłam się zbierać. Na jego twarzy
widziałam zaskoczenie i… szok? Chyba tak można to nazwać. Jacob wstał zaraz za
mną, a kiedy się odwróciłam, złapał mnie za rękę – Jacob... proszę. Dużo nas
łączyło, ale teraz jesteśmy dorośli. Masz dziewczynę, która cię kocha. A ja…
cóż, powinnam ułożyć sobie życie, nie niszcząc przy okazji twojego. – Zanim odeszłam,
odwróciłam się szybko do Jacoba i przytuliłam go. Poczułam, jak mężczyzna
gładzi mnie po plecach.
-
Dziękuję za wisiorek, jest piękny – Uśmiechnęłam się lekko, po czym odwróciłam
się i poszłam w stronę swojego mieszkania. Biłam się z myślami. Chciałam, aby
za mną poszedł i chciał zatrzymać, a z drugiej strony, tego nie chciałam.
Dlatego to jest takie popierdolone?
Kiedy wróciłam do domu, długo nie mogłam
spać, nie to co Cath, spała spokojnie zapewne myśląc, że dalej jestem na… hm,
nawet nie wiem jak to nazwać. Jestem pewna, że moja siostra nazwałaby to „randką”.
Chciałam wymazać wspomnienia dzisiejszego wieczoru, jednak wisiorek który
obracałam w palcach wcale nie pomagał. Nagle, usłyszałam dzwonek telefonu. Jacob…
Odłożyłam telefon, wyciszając go i poszłam się położyć.
Tak naprawdę, przez dwa kolejne dni Jacob
chciał się ze mną skontaktować wiele razy, pisał, dzwonił. Raz nawet przyjechał
do mnie, jednak nie było mnie w domu. Nie chciałam komplikować życia i jemu, i
sobie. Przez to wszystko, moje uczucia odżyły. Nie chciałam się do tego
przyznać, ale dalej go kochałam, cholernie kochałam. Ale, to było najgłupsze co
mogłam czuć.
****
Któregoś wieczoru, stwierdziłam, że nie mogę siedzieć
w domu. Skończyłam już wykonywać zadanie od szefa, miałam też trzy dni wolnego.
Wybrałam się na imprezę z przyjaciółmi, moje koleżanki z klubu, oraz kilku
znajomych też tam pracujących. Poszliśmy do jednej z lepszych dyskotek, alkohol
lał się litrami. Aż w końcu, byłam tak pijana, że odleciałam.
Wyszłam z sali, po czym zadzwoniłam. Raz, dwa,
trzy. Dopiero za czwartym, mężczyzna odebrał. Nawet nie zwracałam uwagi na to,
że była trzecia w nocy.
- Lau? Czemu dzwonisz o tej godzinie? – Jacob
musiał krzyczeć, wyczuł najwyraźniej, że mogę go nie usłyszeć, kiedy będzie
mówił normalnie. Zaśmiałam się głośno, widząc jakąś kobietę machającą stanikiem
przy ochroniarzu. – Lau?
- Oh, sorry. Jestem pood…. Jupiterem! Tak,
znasz tą dyskotekę? – Zapytałam, po chwili dostałam odpowiedź twierdzącą oraz
milion pytań – Oj przestań! Bawię z przyjaciółmi, graliśmy w butelkę. Nie
wykonałam… - zaczęłam liczyć na palcach – czterech zadań! Wiesz, nie uśmiechało
mi się iść w ślinę z obcym, iść się ruchać z obcym, tańczyć z obcym, oraz…
jechać do domu z obcym – zaśmiałam się.
- Co? Co ty wygadujesz! Kobieto, jesteś
pijana! – Jacob wydawał się nieźle wkurwiony, oraz… przejęty. Zaczęli wołać
mnie znajomi, a ja powiedziałam tylko szybkie „pa” i się rozłączyłam. Rzuciłam
się w wir zabawy. Godzinę później, poczułam się trochę gorzej i stwierdziłam,
że wrócę do domu. Nie wiedziałam jak, byłam po drugiej stronie miasta, a samochód
miała tylko Nora, która bawiła się doskonale z swoim nowym kolegą w łazience. Z
szumiąca głową, oraz ubrana w krótką sukienkę odsłaniającą dużo, może nawet za
dużo, wesoła zaczęłam iść w kierunku ulicy, kiedy usłyszałam jak ktoś idzie w
moim kierunku.
Kiedy zobaczyłam, że to Jacob szybko się
odwróciłam, co wyglądało bardziej, jakbym starała się iść na piętach, ale nawet
po pijaku nie chciałam z nim gadać. Dalej utrzymywałam to, co myślałam wcześniej.
Że, nie chcę komplikować mu życia.
- Laurene! Nic ci nie jest? – Zapytał, a ja
dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że on się martwił. Serio się martwił i było
to widać w jego oczach. – Lau? Powiedz coś.
- Nic mi nie jest Jacob… Miło, że przyjechałeś.
Wcale nie musiałeś i…
- Lau, kiedy dowiedziałem się, że jesteś w
Jupiterze, od razu stwierdziłem, że muszę przyjechać. W końcu, na pewno nie
przyjechałaś motorem, a znajdujemy się teraz po drugiej stronie miasta kobieto.
Miałem cię zostawić? - Zapytał, a ja nie
panując nad sobą przytuliłam go. Po chwili odwzajemnił uścisk. – Chodź, zawiozę
cię do domu.
Przez kolejne piętnaście minut, jechaliśmy do
mojego mieszkania. Jak dobrze, że nie ma ta, Cath! Znów pojechała do
przyjaciółki. Kiedy byliśmy już pod moim blokiem, wyszłam z auta, jednak w
połowie drogi zawróciłam a Jacob otworzył szybę.
- Może wejdziesz? Z przyjemnością cię
ugoszczę – Zaśmiałam się cicho, spoglądając na Jacoba, jednocześnie opierając się o auto. Byłam w świetnym humorze – Nie daj się prosić, no chodź –
Uśmiechnęłam się słodko, jednocześnie przygryzając wargę.
<Jacob?
XDD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz