15 sie 2018

Od Lucii C.D Althea

    Po tym, jak zobaczyłam Al znikającą za drzwiami windy, chciałam zbiec za nią po schodach i mocno się do niej przytulić. Ona by mnie pogłaskała po głowie i powiedziała, że wszystko kiedyś się ułoży, że nic się wielkiego nie stało… Tak, mogę o tym pomarzyć.
    Gdy już kierowałam się w stronę schodów, ojciec złapał mnie za rękę i powiedział, że Alti potrzebuje czasu, by sobie to poukładać w głowie. Ona nie potrzebuje czasu, ona po prostu cię nienawidzi.
    Przetrzymał mnie przez następną godzinę w swoim mieszkaniu, chcąc mnie uspokoić i odciągnąć moje myśli jak najbardziej od tamtego zdarzenia i siostry. Próbował większości sposobów od oglądania filmów, przez rozmowy na wszelki temat, do wspólnego gotowania. Niestety prawie nic z tego nie przypadło mi do gustu i po ponad godzinie byłam już poza jego mieszkaniem. W drodze do domu myślałam, co zrobię dla siostry, gdy przejdę przez próg naszej klitki i ujrzę ją z twarzą bez wyrazu na kanapie. Zajmę cały swój czas dla niej.
    Jakie było moje zdziwienie, gdy wchodząc przez drzwi w głąb naszego mieszkania, zobaczyłam nagą Al, przykrytą kocem i obejmowaną przez jakiegoś faceta, którego nigdy w życiu na oczy nie widziałam. Momentalnie krew zaczęła się gotować w moich żyłach, a emocje przejęły nade mną górę.
    Zdenerwowana podeszłam do nich i złapałam za skrawek koca, na co mężczyzna zmarszczył brwi i spojrzał na Al, która leżała z twarzą bez wyrazu.
     - A co pan tu robi? - spytałam, starając ukryć w sobie moje zdenerwowanie razem z zażenowaniem. - Nie powinien pan już być za drzwiami.
     - Bardzo cię to interesuje? - odbił piłeczkę z pogardą. - Jestem u Althei, to jej mieszkanie, a ty jesteś tylko jej siostrą i nie masz dużo do gadania.
     - Wstań, ubierz się i spierdalaj! Którego słowa nie rozumiesz? Mam ci to jakoś specjalnie wytłumaczyć, zasadzając kopa w dupę?! - warknęłam na niego głośno, by po chwili wziąć jego rzeczy, które leżały tuż obok. Jednak gdy ten w ogóle się nie ruszał, wyrzuciłam przez okno kolejno części jego garderoby. Z uśmiechem na twarzy przyglądałam się temu, jak ten rozdrażniony wstał i już myślałam, że wyjdzie z mieszkania po swoje rzeczy. Myliłam się. Boże i to jak.
    Podszedł do mnie rozwścieczony i mocno złapał za rękę, wykręcając mi ją, przez co ledwo nie powstrzymałam krzyku przepełnionego bólem. Drugą dłoń natomiast zacisnął na mojej bluzie i mocno szarpnął w swoją stronę. Momentalnie poczułam jego oddech na twarzy i usłyszałam warknięcie:
     - Zejdź po to mała kurwo - wręcz krzyknął, mocniej wykręcając mi rękę. Zasyczałam z bólu. - Może wtedy dostaniesz jakąś taryfę ulgową.
    Kolega mojej siostry wyraźnie się tu zadomowił, zaczynając traktować mnie, jak jedną ze swoich podwładnych. Przez mgłę bólu zmieszanego ze łzami w moich oczach, spojrzałam na Al, która owinęła się szybko kocem i podeszła do mężczyzny, mocno szarpiąc go za ramię, przez co ten złagodził uścisk na moim nadgarstku.
     - Ej, kolego. Nie za dobrze ci tu? - spytała pogardliwie i powoli zaczęła go ciągnąć w stronę drzwi. - Nikt tak nie będzie się zachowywał w stosunku do mojej siostry. Rozumiesz? - spytała, wywalając go za drzwi. - Czy mam powtórzyć?
Stanęła za drzwiami i patrzyła się na faceta, a gdy ten milczał, ta zatrzasnęła mu drzwi przed nosem i wróciła do mnie. Spojrzała na mnie z troską i podeszła bliżej, kładąc mi dłoń na policzku.
     - Nic Ci nie jest? - spytała, delikatnie gładząc mnie po policzku, na co momentalnie się od niej odsunęłam.
     - Nie dotykaj mnie - odpowiedziałam momentalnie, a gdy ta spojrzała na mnie z niezrozumieniem, ja dodałam ostro. - Co ten facet tu robił? Zatapiasz smutki w seksie z przypadkowym mężczyzną? Serio aż do tego się zniżyłaś?
    Jej twarz powoli przestawała mieć poprzedni wyraz. Troskę i strach wyeliminowała totalna obojętność. Jakby nagle, z chwili na chwilę, przestało ją coś obchodzić. Wyglądała, jakby miała w dupie cały świat i jeszcze trochę.
    Nic nie mówiąc, usiadła na kanapie i złapała za pilot, włączając telewizję.
     - Nie wtrącaj się, to moja sprawa - odparła oschle, wpatrując się w ekran.
     - Będę, bo wszystkie twoje sprawy są też i moimi - powiedziałam, powstrzymując szloch. Czemu ona nagle zrobiła się taka obojętna?
     - Ta akurat nie. Zostaw mnie w spokoju - odparła, przez co ja ledwo powstrzymałam łzy. Pierwszy raz mnie nie chciała. Nic nie mówiła, nie chciała mi mówić… Nie potrzebowała mnie… Byłam jej zbędna… a przynajmniej tak to wyglądało.
    Próbowałam z nią później przez jakiś czas nawiązać kontakt, ale nie potrafiłam. Ciągle mnie odtrącała, nie chciała rozmawiać, a wszystkie moje pytania zbywała cały czas tym samym zdaniem - To nie twoja sprawa, nie mieszaj się w to. Miałam już tego dość. Nie czułam się tu tak jak zwykle. Nie czułam się tu dobrze. Chciałam się stąd ulotnić jak najszybciej, najlepiej od razu. Nie myśląc dłużej, od razu wyciągnęłam nowy telefon, który dosłownie został mi wepchany siłą i zadzwoniłam do taty, starając się powstrzymywać płacz, gdy z nim rozmawiałam. Poprosiłam go, by jak najszybciej po mnie przyjechał, nie mówiłam dlaczego, ani też nie opowiadałam, co się stało. Mimo tego, że był moim ojcem i już powoli zaczynałam mu ufać, nie mogłam mu zdradzić takich informacji. Za bardzo były poważne i dotkliwe jak na mnie.
    Gdy się z nim rozłączyłam i od razu zaczęłam pakować najpotrzebniejsze dla mnie rzeczy. Duch obserwował każdy mój ruch, a ja tylko raz za czas klepałam go delikatnie po łebku. Nie powiedziałam Al o moim nagłym wyjściu. Musiałam postawić ją przed czynem dokonanym. Inaczej już nie miałabym telefonu i leżałabym na łóżku w pościeli. Czemu ja to w ogóle robiłam?
    Spakowałam moje ostatnie najważniejsze rzeczy i zapięłam torbę, przerzucając ją sobie przez ramię. Chwilę później już wyszłam z pokoju i stanęłam przed Al oglądającą telewizję. A raczej przed Al udającą, że ją ogląda.
     - Al - zaczęłam, ale ta nawet na mnie nie spojrzała. Wzięłam głęboki wdech i kontynuowałam. - Jadę do ojca na noc. Zaraz tu powinien być.
    Tym razem kobieta spojrzała w moją stronę. Na jej twarzy malowało się tyle emocji, że nie byłam w stanie powiedzieć, czy zaraz się rozpłacze, a może sama wyrzuci mnie z domu. Teraz, w końcu widząc jej oczy, przepełnione tylko jedną emocją - smutkiem, chciałam to jakoś odkręcić. Powiedzieć, że to jednak żart i nigdzie nie jadę. Ale niestety, było już za późno.


< Alti? Miłości ty moja? :3 >
+20PD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz