Dochodząc powoli do jednych z bogatszych osiedli, od razu się zorientowałam, że szła do ojca. No bo kto inny mógłby mieszkać w jednym z najbardziej wypasionych apartamentów w mieście. Przecież patrząc na naszego ojca, na pierwszy rzut oka było widać, że jest nadziany w trzy dupy. Elegancki płaszcz, koszula z materiału, z którym nigdy w życiu nie miałam styczności, piękne wypolerowane buty i drogie perfumy - tak się prezentował prawie zawsze. Gdy u nas był, pod kamienicą, oraz w kawiarni podczas naszego spotkania.
Tak samo, jak w kamienicy starałam się zachowywać cicho, tak i tutaj na klatce schodowej. Wiedziałam, że każdy mój gwałtowniejszy ruch może się odbić głośnym echem, a tego nie chciałam. Widząc, jak Alti wchodzi do środka, postanowiłam odczekać kolejne pół minuty i dopiero wtedy wejść. Jak postanowiłam, tak zrobiłam, w międzyczasie mijając w drzwiach dwie młode, skąpo ubrane kobiety. Zmarszczyłam brwi. Co one tu robiły?
Niewiele myśląc, weszłam w głąb mieszania, podziwiając bogate wnętrze. Ile to wszystko kosztowało? Nie wiem. Nie chcę wiedzieć. Na pewno więcej, niż miałam okazję widzieć w całym swoim życiu. Potrząsnęłam głową. Nie myśl o tym.
Powoli stawiałam kroki, a z każdym następnym słyszałam coraz lepiej łamiący się głos mojej siostry. Poczułam ból w sercu. Nigdy jeszcze nie słyszałam jej takiej zrozpaczonej, roztrzęsionej. Przez pierwsze minuty nie byłam w stanie dosłyszeć czegokolwiek. Jedyne co chciałam zrobić to wejść tam i mocno ją przytulić. Pogłaskać po głowie i powiedzieć, że będzie lepiej, chociaż co do tego miałam duże wątpliwości.
- Zaczęło się, gdy babcia bardziej chorowała, a ciągnie po ten dzień. - To były jej pierwsze słowa, które zakodowałam w głowie. - Chodziłam nocami po mieszkaniach znajomych, żeby pożyczać kasę. Czasami od nieznajomych, co tylko pokazywało to, jak bardzo zdesperowana byłam. Ledwo wiązałyśmy koniec z końcem, ale nic nie wystarczało. Miałam załatwiać rzeczy nielegalnie, ale tego nie zrobiłam. W pewnym momencie pękłam i poszłam do łożka za pieniądze. Po prostu. Z konieczności, bo na nic nie było nas stać. - Słyszałam jak jej głos, było coraz to bardziej łamany przez szloch. - Sądzisz, że głupia koperta sprawi, że o tym wszystkim zapomnę?
Już nie potrafiłam wytrzymać. Nie siliłam się na dyskrecję i weszłam do tamtego pokoju. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to wycierająca swoje łzy siostra, mimo tego, że na zewnątrz cisnęły się ich kolejne fale. Zaraz potem przesunęłam wzrok na ojca. Sądząc po jego lekko zaczerwienionej twarzy i butelkach po alkoholu, walających się po podłodze, można było wywnioskować, że wcale taki trzeźwy nie był.
- Al? - zaczęłam, podchodząc bliżej niej. - Co tu robisz.
- Przyszłam ostatecznie załatwić z nim sprawę. - Otarła kolejne łzy, powoli podnosząc się z krzesła. Nadal słyszałam jak jej głos łamie się w niektórych momentach. - Jak dużo z tego wszystkiego słyszałaś?
- Trochę na pewno - powiedziałam cicho, łapiąc ją za rękę. Chciałam się stamtąd jak najszybciej ulotnić. To wszystko mogło się skończyć o wiele gorzej.
- Może was odwiozę? - spytał mężczyzna, również podnosząc się z krzesła i zapinając guziki od koszuli.
- Pojebało cię?! - Al podniosła głos i zbliżyła się o krok do faceta, wręcz na niego warcząc. - Jesteś najebany! Jeszcze nam coś kurwa zrobisz!
Złapałam ją za rękę, przyciągając do siebie. Nie chciałam, żeby straciła kontrolę. To było nam najmniej potrzebne w tym momencie. Musimy się stąd wynosić. Teraz.
- Al… Chodźmy już - wyszeptałam do niej cicho, wręcz smutno i zaczęłam delikatnie ciągnąć w stronę wyjścia. - Nie chcę już tu być.
Posłuchała mnie i odwracając się na pięcie, skierowała się w stronę wyjścia, wręcz ciągnąc mnie za sobą. Nawet się nie pożegnała ani jednym słowem, po prostu wyszła razem ze mną, trzaskając za sobą drzwiami. To wszystko, co działo się w tamtym mieszkaniu, niesamowicie mnie przytłaczało. Cieszyłam się, że stamtąd już odchodzimy. Z każdym następnym krokiem czułam coraz to większą ulgę. Uwolnienie od tamtego wszystkiego, ale miałam wrażenie, że to nie był koniec.
Gdy doszłyśmy w końcu do domu, przekroczyłyśmy próg i zamknęłyśmy za sobą drzwi, Al wybuchnęła głośnym szlochem. Dawno nie widziałam jej w takim stanie… a nie, poprawka. Nigdy jej takiej nie widziałam. Kompletnie nie wiedziałam co teraz mam zrobić. Pomogłam jej ściągnąć bluzę, a zaraz potem owinęłam kocem, wolną dłonią łapiąc pudełko z chusteczkami. Robiłam wszystko najszybciej jak tylko mogłam. Nastawiłam wodę na herbatę, wyciągnęłam trzy pudełka ciastek, w międzyczasie układając na rozłożonej kanapie poduszki i przynosząc kolejną pościel z mojego pokoju. Alti cały czas patrzyła na mnie z zastanowieniem, nie przestając płakać. W końcu ułożyłam ją na tym całym posłaniu, po chwili przynosząc dwa kubki z gorącym napojem i rzucając w jej stronę pudełkiem z ciastkami. Weszłam obok niej na kanapę i narzuciłam na siebie kołdrę, łapiąc Al w objęcia i przytulając ją mocno do siebie.
- Dziękuję, że tyle dla mnie robisz… dla nas - szeptałam jej do ucha, czule tuląc i miziają po plecach, - ale nie musiałaś się aż tak poświęcać… Wiesz, że jestem obok i zawsze pomogę, jeśli będzie trzeba. Nie chcę, żebyś się tak przemęczała, tak dużo na siebie brała i udawała, że wszystko jest w porządku… i nie zapominaj o mnie. Jesteśmy przecież siostrami, powinnaś czasem pozwolić mi pomóc.
Słyszałam jak jej szloch, powoli zmienia się w równomierny, spokojny oddech. Przez chwilę nic nie mówiła. Z zamkniętymi oczami wtulała się głową w moją szyję, a ja ani myślałam o tym, żeby przestać ją obejmować.
- Kocham cię najbardziej na świecie i nigdy cię nie zostawię, będziesz musiała się ze mną użerać do końca swoich dni - zaśmiałam się cicho, dociskając ją mocniej do swojego ciała i pocałowałam ją w skroń.
< Misiaczku? Stwierdziłam, że nasze plany przenosimy na następne opka, bo chce zobaczyć jej reakcję XD >
+20PD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz