"Z przykrością informuję, że muszę odejść z bloga. Dlaczego muszę? To raczej rozkaz z góry, problemy rodzinne i wiążący się z tym brak czasu i energii na cokolwiek innego. Już wcześniej zawiesiłam postacie, jednak czuję i widzę, że moja obecna sytuacja nie ulegnie zmianie, może się co najwyżej pogorszyć.
Było mi tu naprawdę świetnie, wszyscy najpierw przyjęli mnie wyjątkowo ciepło, potem to ja rozmawiałam na chacie z członkami, którzy dołączyli zaledwie parę dni temu. Nie potrzebowałam więcej niż chwili, do utwierdzenia się w przekonaniu, że to blog, na którym chciałam zostać i wypisać resztki weny, kosztem kilku zarwanych nocy.
Byłam wręcz wniebowzięta, kiedy dowiedziałam się, że Rachel została "miss miasta". Pomimo że nie minęło wcale tak dużo czasu, bo ledwo więcej niż miesiąc, czuję się, jakbym wspominała stare, dobre czasy, niczym babcia, siedząca przy kominku i opowiadająca wnukom o swojej młodości.
Ten blog to jedna, wielka rodzina i chociaż nie będę już pisała opowiadań, mam nadzieję, że ta cudowna atmosfera, pisanie na chacie do późnej nocy, albo i następnego dnia rano, zostaną w Wami jak najdłużej. Mówię to nie tylko do administracji, ale i wszystkich członków, zarówno tych, którzy zaczynają, jak i takich, którzy siedzą tam od samego początku. Z całego serca życzę wszystkim wiele weny i spełnienia blogowych marzeń, niestety już beze mnie.
~Rachel, Sebastian, Leandre/Masło"
Jak już widzicie, przykrością muszę Wam oznajmić, że jedna z pierwszych członkiń Avenley River, miss czerwca, a przede wszystkim nasza przyjaciółka, czyli ta cudowna osoba jaką jest Rachel, odchodzi z bloga.
Pamiętaj, Rach, że zawsze przyjmiemy Cię z powrotem z otwartymi ramionami, a nasze skrzynki Howrse są otwarte na Twoje wiadomości. Również miło będzie gościć Cię u nas na czacie, jeśli kiedyś będziesz miała okazję nas odwiedzić. Trzymaj się mocno, wierzę, że niebawem będzie u Ciebie o niebo lepiej (i kształć się w pisaniu swoich przemów, gdyż są wspaniałe, a nuż jeszcze kiedyś coś dla nas stworzysz!). A więc do następnego spotkania.
//Mall
My również dziękujemy ci za wspólnie spędzony czas, szanujemy twoją decyzję, a także życzymy unormowania sytuacji. Przez ten krótki czas stałaś się istotną częścią bloga - jako autorka, ale i nasza przyjaciółka. Pamiętaj, że Avenley River zawsze na ciebie czeka, nawet bez postaci
//Lou, która wybacza brak przemowy
Dużo nie powiem — nieco zawarłam w wiadomości wyżej, którą Mallory umieściła w poście, tuż pod swoją. Uznałam jednak, że coś dopowiem tutaj, w miejscu, gdzie mogłabym pisać, pisać i pisać, toteż zrobię.
OdpowiedzUsuńA więc, Rach.
Jako jedna z pierwszych postaci pojawiłaś się na AR. Co poczułam, jak pierwszy raz zamieniłyśmy słowo? Polubiłam cię, jak zresztą zdecydowaną większość osób z Avenley River. Z każdym kolejnym shoutem moja sympatia rosła, byłaś osobą... naprawdę przemiłą, czułam coś, co mówiło mi, że właśnie ona w jakiś sposób będzie ważna dla bloga, bo to się czuje, przysięgam. Nie myliłam się — pierwsza postać, właśnie Rachel, już po miesiącu zyskała miano "Miss miasta", u boku Jacoba, z którym co prawda nie miała do czynienia, ale nie o tym. Dla mnie zawsze byłaś Rejczel, zawsze byłaś tą samą osobą, która nieśmiało przywitała się na czacie, która stała się bardzo istotną częścią Avenley, chociaż na czacie nie było cię wiele. Pamiętam doskonale, jak Mallory zmuszała mnie do ślubu, a ty, jako nasza towarzyszka, obserwowałaś przebieg wydarzeń, nierzadko i zabierałaś głos, aż doszło do napisania jakże cudownej i wzruszającej przemowy. Pamiętam to jak wczoraj. Było to dwa miesiące i jeden dzień temu, a wczoraj wybiła dwumiesięcznica mojego małżeństwa z idiotyczną Mal, z którą nadal śmieję się z tamtego dnia. Napisałaś 43 opowiadania, posiadałaś trzy postacie, co z pewnością wiesz. Dziękujemy ci, w imieniu wszystkich, za wspólnie spędzony czas, za każdy wątek, wspólnie spędzoną chwilę, za wszystko, naprawdę. Wpadaj kiedy chcesz, czekamy na ciebie z otwartymi ramionami.
~Lou, która naprawdę to przeżywa.