Strony

31 paź 2020

Dylan Kyle Lewis


Źródło: 
Pinterest, na zdjęciu Lee Taeyong
Motto: "Ten człowiek jest wolny, który żyje dla siebie, a nie dla innych."
Trzeba było tego doświadczyć bólem i desperacją, ale Kyle bardzo szybko się uczy, a kiedy w młodym inteligentnym człowieku jakim jest pojawia się sens dla tych słów, to ciężko jest zmienić tok jego myślenia. W końcu nikt tego życia za niego nie przeżyje.
Imię: Dylan Kyle "Seth" trochę dużo imion jak na jedną osobę, jednak tak to jest jak rodzice nie mogą się zdecydować jak nazwać swoje pierwsze dziecko. Za duże podekscytowanie, niechęć do kompromisu i kilka kłótni tygodniowo doprowadziło do tego, że każde z dwojga nadało mu inne imię, a o tym, które jest pierwsze, zadecydował los. W końcu zostało na Kyle, czyli imię uwielbiane przez jego matkę, Dylan po dziadku od strony ojca. Jeśli za to chodzi o imię Seth, to pomimo że nie jest uważane za oficjalne, zawsze było używane przez jednego z jego dziadków i już tak zostało jako awaryjne na skomplikowane sytuacje.
Nazwisko: Lewis, raczej znane nazwisko, kiedyś było bardzo o nim głośno przez jeden mały wypadek, wielokrotnie myślał o zmienieniu go, jednak prostszym się okazało używanie nazwiska dziadków - White - którym się przedstawia.
Wiek: 24 lata
Data urodzenia: Urodził się 20 lipca, czyli w Dzień Księżyca i jest do dziś święcie przekonany, że to właśnie z tego powodu woli funkcjonować po nocach niż w dzień.
Płeć: Mężczyzna
Miejsce zamieszkania: Kyle zamieszkuje dom szeregowy wraz ze swoimi przyjaciółmi i innymi przypadkowymi osobami, które jakimś cudem dzięki czyjejś życzliwości tam nocują. Dom ten odziedziczyła jego właściwa właścicielka Sienna, a pomysł zamieszkania tam w nieco liczniejszej grupie wyszedł naturalnie. Jest to budynek trzy kondygnacyjny z dodatkową piwnicą, co powoduje, że typowy parter znajduje się na poziomie półpiętra. Pierwsza kondygnacja to typowe wspólne piętro z kuchnią, dużym salonem, jadalnią i podobnymi rzeczami, tutaj również znajduje się sypialnia Sienny i Theo. Drugie piętro to piętro przez które przewija się najprawdopodobniej najwięcej osób. Mieszkające tam dwie dziewczyny i trzech chłopaków mają niemal non stop jakiś gości i ciężko jest minąć to piętro będąc niezauważonym. Ostatnie piętro zajmuje Dylan wraz z Chloe i Nathem. Chyba najmniej przystępna trójka w całym domu. Ostatnie piętro to magiczna kraina, w której prosto dostać czymś w głowę za przyprowadzenie obcych, ale za to za prosto znaleźć kogoś chętnego do nocnego wyjścia. Praktycznie niemożliwe jest aby cała trójka była jednej nocy w domu. Sami do końca nie wiedzą jak to działa, ale jakoś tak wychodzi. Jest to również jedyne piętro, które nie ma wspólnego, jednej łazienki. Pokój Dylana znajduje się na prawo od schodów, a jego okna wychodzą na zachodnią stronę, co sam Kyle uważa za ogromny plus. Dodatkową wygodą jest niewielki, ale jednak występujący u niego balkon, na którym nie zwykł niczego trzymać, ale lubi na nim przesiadywać nocami. Samo ułożenie i wyposażenie jego pokoju jest bardzo proste. Na ścianach dominuje nasycony, a mimo wszystko ciemny kolor granatowy z kremowymi dodatkami. Samo jego wyposażenie ogranicza się do przestrzennego łóżka w rogu pokoju, pod oknami wychodzącymi na balkon, szafy ze szklanymi drzwiami, znajdującej się obok i zajmującej resztę ściany oraz znajdującego się naprzeciwko bardzo długiego i przestronnego biurka, które jest najważniejszym miejscem dla Dylana. Jest to miejsce jego pracy, a więc zostało najlepiej zaplanowane. Porządny drewniany mebel zajmuje całkiem sporą przestrzeń ściany i wyposażony jest we wszystko czego Kyle mógłby potrzebować. Nad blatem zostały zawieszone drewniane półki, które w tym momencie zapełnione są książkami. Małymi dodatkami jest metalowy wieszak na kurtki, bluzy i wszelkie inne rzeczy przy wejściu do jego pokoju, który bardzo często zawalony jest kluczami i bluzami, których nie zdjął zaraz po wejściu do domu, a także ciekawie zapakowany parapet przy jego łóżku. Znajdziemy tam swobodnie się wyginającą lampkę, kilka książek, słuchawki, laptopa i kilka kompletnie przypadkowych rzeczy, które Dylan tam rzucił, żeby o nich nie zapomnieć. 
Orientacja: heteroseksualny, jak się go ładnie poprosi o to, żeby w ogóle się kimś zainteresował
Praca: student informatyki i grafiki, dodatkowo zdarzają mu się różne prace dorywcze, ale to już inna historia, zresztą nigdy ich na długo nie zatrzymał.
Charakter: Człowiek podobno jest istotą zmienną. Tak ktoś kiedyś powiedział, jednak na pewno ta osoba nie spotkała Dylana. Mogłoby się zdawać, że jest on trudną osobą i właściwie to prawda. Chodzi o to, że jest on bardzo specyficzną osobą, którą ciężko jest zrozumieć i przyzwyczaić się do niej. Najważniejszą cechą jego osobowości jest fakt, że jest naturalnie cichy. To nie tak, że nagle przestał rozmawiać z ludźmi, bo los był zły i zabrał mu rodzinę. Nigdy nie lubił mówić niepotrzebnych rzeczy, a im kogoś mniej zna tym więcej rzeczy wydaje mu się zbędnych, więc automatycznie mniej mówi. Z jego małomównością i tym spokojem jest tak, że potrafi być duszą towarzystwa i pić czy bawić się do upadłego, ale zawsze można w nim wyczuć ten spokój to opanowanie doświadczonego, stałego bywalca imprez, a reszta z nim wydaje się początkującymi juniorami idącymi w jego ślady. Często w związku z tym wydaje się niedostępny, tajemniczy a dla niektórych nawet gburowaty, jednak nie ma on w zwyczaju zbytnio przejmować się opinią innych. Opinia innych jest sugestią, nie przymusem i takiego myślenia woli się trzymać. Inteligentny, a przez to ostry w swoim żarcie, trochę nieprzyjemny. To nie jest tak, że bez powodu nagle zacznie cię wyzywać, czy potraktuje cię jak kogoś gorszego od siebie, ale to też nie tak, że potraktuje cię bez przymknięcia oka. Trochę musiał przejść w swoim życiu i większość z tego musiał przejść samodzielnie, więc naturalnie wykształciła się w nim dojrzałość, którą lubi chować za maską niemalże dziecinnych docinek i arogancji. Wielu uważa go przez to za wrednego, bezczelnego, rozpieszczonego gówniarza, kto by się spodziewał, że nie kryje się za tym rozpieszczanie przez rodziców, a przeciwnie nierozpieszczanie przez życie. Ciężko powiedzieć czy gdyby życie potoczyło się inaczej, również by taki był, jednak historia nie jest inna, a Dylan uważa, że w tym świecie trzeba mieć twardą dupę i zdecydowanie prościej jest się utrzymać będąc nieco bardziej wrednym niż milszym, powodując bardziej strach u innych, niż bojąc się innych.
Warto tutaj dodać jedną również ważną i nieco unikalną cechę w jego charakterze. Ludzie, który mają ciężką przeszłość lub musieli przejść przez jakąkolwiek traumę potrafią popadać w wyolbrzymianie przytrafiających się im krzywd. Kyle w swoim trochę nadszarpniętym umyśle zachować bardzo krytyczny pogląd na rzeczywistość. On nie będzie chodził i opowiadał jaki to on jest biedny, on nie będzie mówić jaki to on jest dzielny z drugiej strony, ponieważ sobie poradził, on po prostu pójdzie i zrobi co jest do zrobienia i tyle. Koniec tamtu. Popełnił błąd, to popełnił, może i to zignoruje, ale przyjmie to wiadomości. Podwinie mu się noga, to wstanie jak zwykle i pójdzie dalej, ewentualnie z całej siły odkopnie kamień, o który się zaczepił. Taki mały wyraz agresywności, z którą teoretycznie myślał, że ma problemy, jednak tak właściwie to ich nie miał. Chodzi o to, że potrafi być w gorącej wodzie kąpany, jednak jego naturalna cichość i spokój zawsze znajdują swoją drogę wyjścia na pierwsze miejsce. Te wybuchy agresji można porównać do wystrzału z pistoletu, bardzo mocne, szybkie i niszczące uderzenie i cisza.
Czy ma problemy z nawiązywaniem znajomości? Zdecydowanie tak, ponieważ jak już było to wspomniane, jest zdecydowanie bardziej obserwującą otoczenie osobą. Woli zresztą trzymać się ze sprawdzonymi osobami, na których w pewnym stopniu nauczył się polegać, ponieważ były z nim na tyle długo, aby mógł zyskać pewność, że nigdy się nie wybierają i może spokojnie im zaufać.
Hobby: Zawsze interesowała go ogólnie pojęta informatyka, elektronika, a przede wszystkim robotyka, jednak jak twierdzi z tego to on nie chce się próbować utrzymać, więc tworzenie robotów zostawia sobie na wieczory, kiedy i oglądanie filmów i czytanie książek mu się znudzą. Kiedyś uwielbiał grać w koszykówkę, jednak aktualnie to najchętniej nie wychodziłby z domu, więc przerzucił się siłownię i gotowanie. W wolnej chwili lubi uprawiać boks i wiele innych rzeczy, zależy na co aktualnie ma siły.
Aparycja|
- wzrost: 186 cm wzrostu, czyli jest już nieco wyższy i cięższy do zgubienia w tłumie ku jego niezadowoleniu
- waga: 68 kilogramów, które znajduje się w granicy prawidłowej wagi i to chyba najwięcej ile w życiu ważył i uważa, że to wyłącznie wina mięśni i na razie radzi sobie z takim stanem rzeczy.
- opis wyglądu: Kyle zdecydowanie nie jest osobą, którą prosto zgubić w tłumie. Jego całkiem przyzwoity wzrost, szerokie ramiona i wyprostowana sylwetka sprawiają, że wydaje się on wybijać ponad mijających go ludzi, być bardziej majestatyczny, wyższy, onieśmielający. W dzieciństwie matka bardzo rygorystycznie podchodziła do postawy, w której przede wszystkim siedział, dzięki czemu naturalnie przychodzi mu schodzenie z całkowicie wyprostowanymi plecami, równie naturalnie co siedzenie w takiej postawie. Aktywność fizyczna, która była mu dobrze znana od dziecka pozwoliły mu na wykształcenie silnego a mimo to przyjemnie smukłego ciała. CeraDylana jest naturalnie jasna, co powoduje u niego małe problemy z opalenizną, ponieważ przez pierwsze kilka dni wzmożonego wystawiania się na działanie promieni słonecznych jego skóra bardzo szybko robi się czerwona, jednak z upływem dni zmienia się to na ładną opaleniznę. Jego włosy są naturalnie koloru niemalże czarnego, zazwyczaj zapuszcza je dosłownie na tyle, aby mógł przeczesywać je palcami, co zresztą uwielbia robić. To jeden z jego nawyków, aby bawić się włosami - przeczesywać je, zakręcać kosmyk na placu itp. Warto dodać, że bardzo rzadko można zobaczyć jego naturalny kolor włosów, ponieważ zwykł je farbować, ponieważ nie lubi ich oryginalnego odcienia. Ma raczej łagodne jednak unikatowe rysy twarzy co zdecydowanie odziedziczył od rodziny po stronie matki podobnie jak przyjemnie pełne usta o ostrej granicy górnej wargi, zresztą cała jego postać doskonale wpisuje się w stereotypowo wyglądającego mężczyzny z rodziny White. Jego matka twierdziła, że jest powalająco podobny do swojego dziadka. Przede wszystkim mowa tutaj o oczach - tak samo ciemne, strzygące na wszystkie strony, jakby chciały wiedzieć wszystko i wszystko przeniknąć oraz ta osobliwa maniera w wyrazie twarzy, z daleka odradzająca podchodzenie do niego, jeśli chce się jeszcze trochę pożyć. Ma bardzo pewny siebie styl bycia, jednak nie na tyle, aby stało się to agresywne, najwyżej aroganckie, lecz zależy to od towarzystwa, w którym aktualnie się znajduje. Jeśli mówimy o stylu, to przywiązuje wagę do tego co zakłada i jak w tym wygląda, ale ciężko jest znaleźć w jego szafie ubrania, które nie są czarne lub białe. Uważa, że te dwa kolory ubrań mu całkowicie wystarczają, szczególnie ta czarna część, ponieważ uwielbia ten kolor.
- pozostałe informacje: Z naturalnych cech szczególnych, oprócz kilku prawie niezauważalnych blizn w bardzo przypadkowych miejscach jego ciała jak ramię, obojczyk czy lewe udo, to nie występuje u niego nic szczególnie rzucającego się w oczy. Inna sprawa jest natomiast z piercingiem, nosił kolczyk w nosie - małą kuleczkę w prawym nozdrzu, którego z czasem sobie odpuścił. W związku z tym nikogo nie powinno zdziwić, że ma on przebite w kilku miejscach uszy. W lewym uchu zdecydował się, przy ogromnej namowie ostatecznie mu ich robiącej koleżanki, na trzy kolczyki, jeden na środku płatka ucha i dwie obrączki w najwyższej części płatka ucha przed samą chrząstką, których nie zdejmuje, natomiast w prawym uchu oprócz regularnego w środku płatka, ma zrobiony w górnej części chrząstki ucha, gdzie również najczęściej nosi obrączkę. Wraz z dorosłością przyszła do niego również decyzja o zrobieniu sobie tatuaży. Ich liczba zatrzymała się na czterech z tego tylko względu, że Lewis o wiele łatwiej znosi ból przy jakimkolwiek piercingu niż przy tatuowaniu. (Warto tutaj dodać, że wymienione powyżej kolczyki nie zawierają eksperymentów, których Kyle'a bardzo szybko się pozbył lub został do tego zmuszony ze względu na słabe gojenie się lub inne przygody.) Wracając jednak do tatuaży, to pierwszy wykonał sobie w wieku 21 lat, niedługo po swoich urodzinach i kontynuował to w kolejnych latach. Można więc powiedzieć, że wszystkie tatuaże zostały wykonane mniej więcej koło tego samego dnia, w okresie czterech lat. Pierwszym był niewielki napis "BREATHE" ułożony pionowo wzdłuż jego prawego boku. Następnym był napis "A bit of madness is key" na wewnętrznej stronie prawego bicepsa. Dla równowagi jako kolejny wybrał symbol yin yang stworzony z dwóch smoków na lewym boku, na wysokości żeber. 
- głos: (link) Dylan ma bardzo przyjemny ton głosu, bardzo ciepły, a mimo to czasami mogłoby się wydawać, że jest trochę zachrypnięty. Najbardziej charakterystyczną rzeczą jednak jest jego spokój kiedy mówi, bardzo rzadko podnosi głos.
Historia: Historię Dylana należy zacząć od wspomnienia jego rodziców, który pomimo że pochodzą z całkiem porządnych rodzin razem nie byli najlepszym połączeniem. Ciężko wytłumaczyć dlaczego. Po pierwsze to byli ze sobą brew swoim rodzinom co znacząco ograniczyło kontakt Dylana i jego rodzeństwa z dziadkami, a po drugie mieszanka szybkiego poirytowania matki z krótkim temperamentem ojca zawsze była powodem większości kłótni i problemów w domu. Sami Eliza i Charles poznali się na jakiś urodzinach wspólnego znajomego. Można by powiedzieć, że to przeznaczenie, jednak w tych wszystkich opowieściach o miłości od pierwszego wyjrzenia nigdy nic  nie mówią o ciągłych rozstania, groźbach rozwodu z nutką przemocy. Dorobili się trójki dzieci George'a, Dylana i Ashley, ale wbrew pozorom dużo to w ich relacji nie zmieniło. Często ludzie dorośli mówią, że starają się pozostać razem dla dobra dzieci. Niestety ten zwrot w domu Lewisów praktycznie nie istniał, a jeśli już ktoś o nim pamiętał to tylko w jednym przypadku - kiedy chodziło o ich pierwszego syna George'a. Dziecko idealne, jak uważali jego rodzice, choć było to dosyć dalekie od prawdy z ciągłym wymykaniem się George'a z domu, imprez i wyścigów motocyklowych. W utartym obrazie jego rodziców był za to kartą przetargową, najważniejszą osobą w domu, a pozostała dwójka właściwie była przypadkiem, o czym przynajmniej Dylan wiedział od młodych lat. Eliza i Charles bardzo często wspominali, że tylko George był planowanym dzieckiem i jedyny jest wynikiem ich jeszcze wtedy istniejącej miłości. Z drugiej strony sam chłopak jako najstarszy z rodzeństwa bardzo dbał o brata i siostrę, a szczególnie o Dylana. Zawsze spędzali wspólnie czas, George nawet zabierał młodszego brata żeby oglądał jego wyścigi. Tak samo było feralnej nocy, kiedy na jednym z wyścigów, kiedy George przechodził od swojego motocykla do stojącego przy bandach Dylana, inny z uczestników wyścigu w niego uderzył... z pełną premedytacją. George zginął na miejscu po uderzeniu już nieosłoniętą kaskiem głową o powierzchnię ulicy. Jakby sam widok śmierci starszego brata nie był dla Kyle'a wystarczającym obciążeniem, to fakt, że on był na tym wyścigu szczególnie nie spodobał się jego rodzicom. Ich rozumowanie było bardzo proste. Gdyby nie było tam Dylana, George nie zsiadłby z motocykla i nikt by w niego nie uderzył. W taki oto sposób Kyle szybko został obarczony przez własnych rodziców o śmierć brata, a że był chyba najmniej lubianym dzieckiem, w tej samej chwili znalazł się poza domem. Życie szesnastoletniego dziecka na ulicy nie jest najprostszym zadaniem. Na początku zatrzymał się u jednego kolegi, ale jego rodzice zaczęli coś podejrzewać, więc przeniósł się do Theo. Nie był on może jego najlepszym przyjacielem, jednak wyciągnął on pomocną dłoń do Dylana i w ten sposób szybko nawiązali bardzo mocną więź. Ojca Theo praktycznie nigdy nie było w domu, za to matka nigdy nie miała nic przeciwko Kyle'owi, więc trzymali się tak do czasu ich osiemnastych urodzin. Dotychczas Dylan oprócz ciągłej nauki, pracował nieco nielegalnie po nocach w barach jako barman, jednak po pełnoletności znalazł lepszy i szybszy sposób na znalezienie pieniędzy. Matka Theo miała w tamtym momencie długi, nigdy nie było co jeść, oni we dwóch chcieli się jak najszybciej wyprowadzić, a pewnego wieczoru kiedy wychodził z klubu nocnego, w którym aktualnie pracował, ktoś się go zapytał czy tańczy. W tym momencie po usłyszeniu ile mógłby zarobić w jeden wieczór, w jego głowie zapaliła się zielona lampeczka. Nie musiał się użerać z pijanymi gburami przy barze, kobiety dawałby bardzo dobre napiwki i właściwie całkiem mu się spodobała jego nowa praca w nocnym klubie. Pieniądze pozwoliły mu na pomoc swojej przybranej matce, czyli matce Theo. Spędził tam dobre trzy lata, kiedy aktualna dziewczyna Theo - Sienna - dostała w spadku po jakiejś ciotce, którą się opiekowała dom szeregowy w jednej ze starszych dzielnic. Oczywiście wprowadzając się tam z Theo, znalazł się tam również Dylan oraz kilku innych znajomych. W tamtym momencie już studiował z pełnym pokryciem kosztów od uczelni, ponieważ przy zaskoczeniu wszystkich, nawet Kyle'a okazało się, że jest całkiem zdolny w tym co robi, a uczelnia zaproponowała mu stypendium. W związku z tymi zdarzeniami zrezygnował z pracy w klubie i przeniósł się raczej na prace związane z jego studiami. 
Rodzina: Sam nie jest pewny dlaczego, ale jego rodzice raczej nie wytrzymywali bliskich relacji z jego dziadkami, więc właściwie kontakt Dylana z nimi jest znikomy, a jak mówią czego oczy nie widzą, sercu nie żal, nigdy nie poznał co to troska i miłość dziadków, to też nigdy się nie rozczulał na tym, że nie mają oni dużego wkładu w jego życie.
Co do rodziców, to oczywiście żyją, nawet mają się dobrze, jednak Kyle nie ma z nimi dobrego kontaktu, jeśli w ogóle można mówić o jakimkolwiek kontakcie i braku dialogu. Nie potrafią ze sobą rozmawiać, nie potrafią zrozumieć siebie nawzajem, a im Dylan jest starszy tym miej mu na odnowieniu tej relacji zależy.
Jedyną osobą, z którą czasem chciałby mieć lepszy kontakt jest jego młodsza siostra - Crystal, jedyna która została z dwójki jego rodzeństwa. Jest ona dokładnie cztery lata od niego młodsza i zawsze w dzieciństwie bardzo się nią opiekował, ponieważ uważał, że jest za mała, żeby sobie samej poradzić. Z czasem jednak sam Dylan, jak i jego postrzeganie otoczenia się zmieniło, nadal jednak ma słabość do siostry. Niestety nie jest to prosto osiągalne ze względu na jego sytuację z rodzicami.
Partner: Przy jego podejściu do ludzi, ciężko mówić o możliwościach na związek.
Potomstwo: Nigdy o nich nie myślał i ma do tego swoje powody.
Ciekawostki: 
- Jego chodzenie i ogólne funkcjonowanie po nocach wynika z jego notorycznych, ale mimo wszystko sezonowych problemów ze snem. Oznacza to mniej więcej tyle, że jak przyjdzie mu okres na problemu tutaj czytaj koszmary albo bezsenność do wyboru to nic mu nie pomoże. Zazwyczaj trwa to najdłużej 3 tygodnie.
- Nienawidzi motocyklów, motocyklistów, najchętniej zakazałby im poruszania się po drogach.
- Bardzo lubi kawę, jednak wbrew pozorom nie jest od niej uzależniony, jeśli by tylko chciał mógłby odstawić ją z dnia na dzień, ale że lubi jej smak i nie obchodzą go opinię na temat szkodliwości kawy, to nadal wszędzie chodzi z kubkiem pełnym tego napoju.
- Może powiedzieć, że pali. To trochę jak z jego problemami ze spaniem. Czasem nachodzi go ochota na palenie to pali, nie to nie pali. Właściwie ma tak z wieloma rzeczami, jest mu po prostu wszystko jedno, robi to co chce organizm.
- Bardzo lubi kota swoich współlokatorów, jednak za bardzo się tym nie chwali. Raz Sienna przyłapała go mówiącego do tego kota i przez tydzień nie dawała mu spokoju śmiejąc się z Dylana przy każdej możliwej okazji. Od tamtej pory zostawia tylko uchylone drzwi do swojego pokoju wieczorami, że kot mógł znaleźć swoją drogę do niego. Warto dodać, że ten kot ma imię, tylko Kyle nigdy go nie używa, bo imię to relacja, a on nie chce kolejnego umierającego zwierzęcia, więc kot to kot, tyle.
- Uwielbia pikantną kuchnię i głównie z tego względu nigdy nie gotuje sam, ponieważ nikt w domu nie ufa mu z przyprawami. Później sam sobie doprawia swoje gotowe danie jeśli jest to możliwe.
- Ze względu na swoje przygodne wczesne lata dorosłości bardzo często wdawał się w bójki, ale tylko dwukrotnie zdarzyło mu się wylądować w szpitalu.
- Wszystkie kolczyki, które posiada zostały zrobione mu przez jedną osobę - Siennę. Można powiedzieć, że Dylan był jej małym królikiem doświadczalnym po tym jak przyjaciółka ją poprosiła o zrobienie kolczyka. Musiała na kimś spróbować, ponieważ strasznie się bała, napatoczył się Kyle, a kolejne były kwestią czasu.
- Matka Theo jest dla Dylana kimś w stylu matczynej figury w jego życiu. Może jakoś wybitnie jej nigdy nie słuchał, bo on uparty jak osioł i strasznie dużo nasłuchał się od niej o jego pracy w klubie, jednak bardzo ja szanuje. To chyba jedyna starsza od niego osoba, której jest szczerze wdzięczny, ponieważ uważa, że gdyby trafił do przytułku to nigdy by też nie dostał tej pracy i nigdy by się z tego nie wyciągnął.
Inne zdjęcia: X X X
Zwierzęta: Odkąd skończył 6 lat nie jest fanem zwierząt i nie chce żadnego mieć, wtedy to zdechł ze starości Ricky - pies, którego przygarnęli jego rodzice jeszcze przed swoim ślubem.
Pojazd: Dylan wyznaję prostą zasadę, po co mieć samochód i martwić się o jego utrzymanie jeśli ma się nogi i przyjaciela, którego kluczyki od samochodu leżą na blacie komody przy wyjściu? Jeszcze nigdy nikt na niego nie nakrzyczał, że zabrał komuś bez pytania samochód na kilka godzin... w porywach do kilku dni.
Kontakt: cherry.sulli22@gmail.com

Od Juliena cd. Chanel

Może się jednak pomyliłem, co do oceny dziewczyny. Jest nieznośna. I już zaczęła rzucać rozkazami, jakbym miał się za moment ukłonić i z delikatnym prychnięciem zgodzić na współpracę. Właśnie dlatego, że to mój ogród, mam zasadniczą przewagę. Wcale nie będzie mi przykro, jeśli zauważyłby ją dozorca i zgłosił właścicielom obecność niepożądanej osoby na ich terenie. A i nawet sam bym go z uprzejmością poinformował.
Owszem, łączyła nas wspólna chęć ucieczki przed niechybnym końcem naszego poczucia komfortu na tym obiedzie, ale nie po to z niego uciekam, aby wysłuchiwać żądań ledwo co poznanej kwiaciarenki macochy pod groźbą tak irracjonalnego szantażu, jakim był krzyk.

30 paź 2020

od Jake'a do Serafiny

Rozglądnąłem się po sklepie zoologicznym, jak ja uwielbiałem ten zapach karm, siana, ciastek i legowisk zmieszanych razem. No dobra, gdzie są kości do gryzienia?, pomyślałem. W pamięci miałem miejsce ze stoiskiem przy oknie po prawej stronie, ale znów ktoś je przeniósł. Poszukiwania kości czas zacząć. 
Minąłem dział z karmami, pomyślałem oczywiście czy jeszcze mam w domu karmę, ale uspokoiłem tą myśl, bo dopiero co dużą paczkę kupiłem, kolejny dział ze smyczami i obrożami, tego nie trzeba, zabawki i środki do pielęgnacji, w sumie może wezmę szczotkę? Ta co mam jest jeszcze ok, tylko, że zbiera mało włosów i Sully gubi ich niemiłosiernie dużo. Chwyciłem w ręce opakowanie ze szczotką, która miała metalowe zęby. Z tyłu przeczytałem krótki opis, który zapewniał o swojej doskonałości i skuteczności. Czemu nie, pomyślałem, wypróbuje. 

29 paź 2020

Od Leona


Stałem i z niedowierzaniem patrzyłem na rodziców. Ich kompletnie już pogrzało.
-Fiona, skarbie, znajomi mi mówili, że dziewczyny w twoim wieku powinny mieć więcej ruchu...- Nadal krążyła wokół tematu mama. Moja rodzicielka miała ten okropny nawyk, owijania w bawełnę. Wszystko szło tak pokrętną drogą, że trzy razy zapominało się, w czym mógł być problem, albo co miałam na myśli. Uniosłem brew i czekałem. Ojciec stał z boku z lekko zmarszczonymi brwiami. Kochał ją, na pewno ją jakoś kochał, musiał- inaczej by nie był jej mężem. Ale jak on to okazywał? Przez całe moje życie nie widziałem, jak się całowali, jak trzymali za ręce. Nic. W moim kierunku też nie byli wylewni. Nie byłem przytulany, poklepywany. Raz na jakiś czas usłyszałem, że mogłoby być lepiej. I tyle. Tata chrząknął.
-Słucham?-Wybiłem się z toku myśli.
-Mama mówiła, że zapisaliśmy cię na jazdę konną. Dziewczyny w twoim wieku to lubią i jest to sport. Sama narzekałaś, że chcesz spędzać czas ze zwierzętami.-Wskazał końcem nosa torbę która stała przy kanapie. Sięgnąłem po nią niepewnie. Toczek, dziewczęce spodnie do jazdy i jakaś koszulka. Do tego buty z obcasem. Skrzywiłem się. Bardziej kobieco się nie dało. Moje luźne ubrania były pewnym ratunkiem od realiów, jakie reprezentowało moje ciało. Kobiece biodra... Tak bardzo chciałbym ich nie mieć. Kiwnąłem głową po chwili i podziękowałem.
-Przebierz się, zawiozę cię do stajni. Musisz sobie wreszcie wyrobić prawo jazdy- Mruknął ojciec i poszedł do kuchni. Mam się ubrać. W to? Powolnie poszedłem do pokoju i wyciągnąłem ubrania. Ciasne spodnie opięły moje nogi. Miałem ochotę płakać. To było tak bardzo nie na miejscu. Znalazłem stanik sportowy, wsunąłem szybko na górę, nie patrząc w lustro. Na stanik założyłem drugi. Teraz mogło ujść za prawie brak biustu. Mogło być gorzej Leo… Mogłeś mieć cyce jak donice, wtedy by było gorzej. Koszulka sięgała mi ledwo do bioder, wiec na nią założyłem długą luźną bluzę, która sięgała mi do ud. Zasłaniała to, co uwidoczniły spodnie. Złapałem buty i toczek. Rodzice nie bawili się w pół środki. Kupili wszystko. Nie zdziwiłoby mnie, gdyby nagle kupili mi konia. Nie dlatego, że ich stać. Nie są bogaci, ale dlatego, że mam mieć jakieś zajęcie. Zajęcie ma być dziewczęce. Moja praca na studiach opierała się najbardziej na odkładaniu na jakieś jeszcze niezaplanowane operacje. Ile ja bym dal za usunięcie biustu? Na pewno tyle ile to kosztuje. Poczułem na sobie wzrok ojca. Skrzywił się.
-Po co ci ta bluza? Fiona?- Zawsze jak posługiwali się moim imieniem, układałem w głowie krótki wierszyk. Za każdym razem inny. Przestawiałem w nim wszystko tak, aby wyszło na Leona. Kiedyś nawet chciałem walczyć, próbowałem ich poprawiać. Oni nie chcieli rozumieć.
- Leon- Wymamrotałem w podłogę.
-Przestań!- Huknął i złapał klucze od auta. Ruszyłem za nim zrezygnowany. Dojazd zajął nam pół godziny. Okolica była leśna. Stajnia była głęboko w lesie. Po otwarciu drzwi dobiegł do mojego nosa zapach końskich odchodów- skrzywiłem się. To nie był najprzyjemniejszy zapach. Głośno ujadające psy ruszyły w naszym kierunku. Ojciec wsadził mi w rękę pieniądze i powiedział, że mam wysłać mu esemesa jak chcę wracać. I odjechał, pozostawiając mnie na pastwę losu. Pierwszy znalazł się obok mnie mały czarny piesek, który dość agresywnie ujadał i starał się zjeść moje kostki. Lekko szurnąłem butem. Ze stajni wyszła brunetka. Była mojego wzrostu. Machnąłem dłonią i nie wiedziałem co ze sobą zrobić.
-Fiona tak?- Uśmiechnęła się i podeszła odganiając przy tym psy. Nie wiedziałem co do końca zrobić. Rodzice pewno jej mnie przedstawili. Wystawiła do mnie rękę.
-Serafina, będę cię uczyć- Uśmiechnęła się znów, a ja pokiwałem głową i potrząsnąłem jej ręką.
-Miałaś kiedyś do czynienia z jazdą konną?
-Nie miałem, nie- Spojrzała na mnie i kiwnęła głową. Biały pies szturchnął moją rękę nosem i lekko polizał moje palce. Uśmiechnąłem się i wystawiłem w jego kierunku dłoń.
-To Geobels, lubi cię- Dodała i cmoknęła na psa. Kiwnąłem głową.
-Dobra, jesteś gotowa na rozpoczęcie nauki?- Zatrzymała się, w momencie jak zwróciła się do mnie kobiecymi zaimkami, jak by upewniając się, że usłyszała dobrze.
-Leon, ja... Możesz … Moje imię- Nie umiałem się przedstawiać, szczególnie że ona niby mnie już miała poznać.
<ajo>

Od Dymitra C.D Anastasi

Usłyszałem dźwięk przekręcającego się zamka. Odetchnąłem z ulgą, gdy drzwi się otworzyły, ujrzałem zdenerwowaną dziewczynę. Lekko szumiało mi w głowie, ledwie przekroczyłem próg, a już niemal wylała ona potok słów i żądań w moją stronę. Usiadłem na krześle i patrzyłem na nią, gdy skończyła, w końcu mogłem zabrać głos. Wkurzonej kobiecie nie wolno wchodzić w słowo, zwłaszcza jeśli ma przygotowaną białą broń, którą była patelnia.
- Jestem aż takim potworem ? - lekko uniosłem brew.
- Jesteś !
Przełknąłem ślinę, to miały być jej wakacje, a teraz chciała stąd uciec. Mógłbym ją odstawić do domu, ale zapewne wtedy już nigdy byśmy się nie spotkali, a tego bym nie przeżył. Musiałem znaleźć jakieś rozwiązanie. Odrzuciłem dumę na bok.
- Przepraszam, nie chce, abyś mnie opuszczała, ale rozumiem, że nawaliłem. Ten wyjazd miał być dla Ciebie wakacjami, chciałbym, aby tak zostało. Może się jakoś dogadamy.
- Wakacje ! To trauma dla mnie co mi zrobiłeś !
Wziąłem głęboki wdech.
- Chcesz wracać ?
- Tak !
- A jeśli nalegałbym, abyś została ?
- Nie !
- Dam Ci spokój...nie będziesz musiała na mnie patrzeć, nie musisz, nawet strać się mnie unikać, to ja będę schodził ci z drogi. Ty decydujesz, kiedy chcesz mnie widzieć lub kiedy chcesz ze mną rozmawiać, o ile będziesz chciała.
- Kuszące, przemyślę to, jutro rano dam Ci odpowiedz. A teraz zostaw mnie i wyjdź !
Wstałem z krzesełka i opuściłem jej apartament. Wróciłem na dół do reszty. Zająłem swoje miejsce przy stole. Pomimo świetnej atmosfery, jaka panowała i dobrych nastrojów moich towarzyszy czułem się dziwnie, zastanawiałem się, czy dziewczyna zgodzi się na mój układ, czy jednak zostanie przy swoim. Zabawa skończyła się nad ranem, gdy wszyscy rozeszli się do swoich pokoi. Pomimo że czułem zmęczenie, nie mogłem zasnąć. Leżałem na łóżku i gapiłem się w sufit, gdy nagle ktoś zapukał do drzwi,
- Otwarte !
Do pokoju weszła Anastasia, zdziwiła mnie jej wizyta.
- Jaka jest twoja decyzja ?
- Zgadzam się, na twój układ.
Skinąłem głową wstałem złoża i sięgnąłem do szuflady, wyjąłem z niej czerwoną kartę i podałem dziewczynie.
- Co to jest ?
- Karta płatnicza...
- Chcesz mnie kupić !
- Nie... posłuchaj nic w tym stylu, gdybyś podała mnie do sądu i udowodniono by moją winę, musiałbym ci dać zadośćuczynienie, robię więc to bez latania po sądach.
Anastazia kiwnęła tylko głową, po czym wyszła z mojego pokoju. Na karcie był okrągły milion.


Anastazja ?

28 paź 2020

Od Veronici C.D Jake'a

Cieszyłam się na spotkanie z mężczyzną, musiałam się jakoś, chociaż troszkę wyszykować. Już miałam zacząć się ogarniać, gdy dostałam wiadomość od Jake'a czy nie moglibyśmy jednak spotkać się jutro. Lekko mnie to zasmuciło, gdyż naprawdę nie mogłam się doczekać naszego wspólnego spotkania. Jednak może mu cos wypadło albo jakiś klient przyjechał. No cóż, każdemu czasami przytrafiają się niespodziewane sytuacje. Wzięłam więc telefon i odpowiedziałam na jego wiadomość.

Ronnie: Jasne. Nie ma sprawy, jutro w takim razie.
Jake: Tak, super
Ronnie: Miłego wieczoru, do jutra ;)

Odłożyłam telefon i zaczęłam zastanawiać się co dalej. Może jakoś inaczej powinnam w takim razie spędzić ten wieczór. W sumie wyjście do baru byłoby idealnym spędzeniem tego wieczoru. Ponownie złapałam za telefon i napisałam do Dymitra.

Od Anastasi CD Dymitra

 - Ana otwórz, proszę - z drzemki, którą odbywałam oparta o drzwi obudził mnie głos nieco pijanego Dymitra. Rozejrzałam się dookoła i w ułamku sekundy wszystkie wydarzenia tego wieczoru wróciły do mnie jak bumerang.
- Odejdź! - krzyknęłam. - Nie chcę cię znać.
- Proszę, chcę pogadać, nic ci nie zrobię - brzmiał naprawdę sensownie, ale jaką ja miałam mieć pewność, że nie mówił tego bym po prostu uwierzyła w jego słowa i go wpuściła?
- O czym ty niby kurwa chcesz ze mną rozmawiać?
- Proszę, daj mi wyjaśnić, myślałem że chcesz tego...
- Czego, być zgwałcona przez ciebie? - poczułam jak po moich policzkach lecą gorące łzy.
- Wpuść mnie, porozmawiajmy normalnie - i nic więcej nie powiedział. Zaklęłam pod nosem, naprawdę, o czym chciał rozmawiać? Że to wcale nie tak, po prostu swoim strojem zasygnalizowałam, że tego chcę, a może miałam się odwdzięczyć za ten wyjazd albo coś innego? To wszystko było takie zagmatwane. A co jeśli jemu było mało i chciał więcej? Wiecznie nie mogłam się ukrywać, w końcu wszędzie znajdowali się znajomi Dymitra i prędzej czy później musiałabym stąd wyjść. Chociaż... skoro on chciał teraz rozmawiać to może powinnam zażądać samolotu do domu, a całej reszcie powiedziałby, że wypadły mi bardzo pilne sprawy rodzinne? To miało prawo wypalić w mniejszym lub większym stopniu. Ale żeby przedstawić mu ten plan musiałabym go wpuścić do środka. Drżąc wstałam spod drzwi i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Musiałam być w jakikolwiek sposób przygotowana gdyby chciał ponownie mnie zaatakować. Podeszłam do aneksu kuchennego i wyciągnęłam z szafki największą patelnię jaką znalazłam. Dzięki mojemu mniejszemu wzrostowi i sporej zwinności zawsze miałabym minimalną przewagę, gdyby ten chciał się na mnie rzucić. Takie uderzenie w głowę z patelni powinno było go chociaż na chwilę zdezorientować bym ewentualnie mogła uciec z pomieszczenia.
Z niespokojnym oddechem podeszłam do drzwi, przekręciłam kluczem w zamku i pociągnęłam za klamkę, jednocześnie odsuwając się na kilka metrów do tyłu. Z niemałym przerażeniem spoglądałam na Dymitra, który zataczając się i spoglądając prosto na mnie wszedł do pokoju. Pytająco spojrzał na patelnię, a widząc moją minę uśmiechnął się.
- Ana, ja...
- Rano chcę wrócić do domu - wycedziłam przez zęby, starając się brzmieć jak najmniej przestraszona. - Nie wiem, zorganizuj samolot czy coś, panie wpływowy.
- Aha, czyli teraz przechodzimy na per pan? Tak, panienko Padilla? - warknął, na co z nerwów przełknęłam głośno ślinę. Skąd on... czy ja kiedykolwiek mówiłam mu, jak mam na nazwisko? Czemu do kurwy bogatym ludziom jest łatwiej?
- A jak mam się zwracać, co? Wiesz, jak ja się czuję? - ugryzłam się w język, by jeszcze bardziej się nie rozpłakać. - Nie masz kurwa zielonego pojęcia jak się czuję! Czuję się zabawka, jak rzecz którą można się pobawić i zostawić, wiesz?
Dymitr spoglądał na mnie nie do końca wiedząc co ma odpowiedzieć. Jego uśmiech, który znajdował się na jego twarzy przez ostatnie kilka chwil zniknął.
- Nic nie powiesz teraz, co? A tak chciałeś porozmawiać - westchnęłam. Czując na sobie jego wzrok przeniosłam się w stronę aneksu kuchennego, a na blacie odłożyłam nieszczęsną patelnię. Nie miałam już pomysłu co ze sobą zrobić, a tym bardziej zrobić z nim. Zrezygnowana wzięłam głęboki oddech i usiadłam na krześle cały czas spoglądając się na Dymitra.

Dymitr? 

Od Jasona cd. Elizabeth

             Problemy lubiły zwalać mi się na głowę. Zaborcza Mia, problemy z Valerio a do t ego mój przyjaciel, który sprzedawał moje piosenki konkurencji, bo według niego, nie zarabiał godnej kwoty. Nie wytrzymałem, a moja pięść zderzyła się z twarzą bruneta. Ten poleciał do tyłu, aby następnie rzucić się w moim kierunku. Byłem wdzięczny mojemu bratu za to, że od zawsze uczył mnie jak się bić.
            - Kurwa mać! Chłopaki spokój! Hamilton, co się dzieje?
            - Zapytaj jego, już wiem skąd „Skeleton”, miał nasze piosenki. Widać, nawet własnemu przyjacielowi nie można ufać. Nie wiem jak wy, ja nie mam ochoty na dyskusję. Zadzwońcie, jak coś wymyślicie. Nie będę grał z tym człowiekiem.

27 paź 2020

Od Dymitra C.D Anastasi

Dziewczyna szybko opuściła mój pokój, cóż wątpię, by aż tak bardzo jej się nie podobało. Zresztą pewnie potrzebuje czasu, aby poukładać sobie w głowie. Udałem się pod prysznic i ogarnąłem na szybko, ułożyłem włosy i przebrałem się w nieco wygodniejsze ciuchy. Udałem się na dół, a gdy padały pytania o Ane wyjaśniłem, że po prostu nie czuje się dzisiaj najlepiej i prawdopodobnie się nie zjawi. Jakoś nikt nie wydawał się zbyt mocno przejęty tym faktem. Skupiliśmy się głównie na świętowaniu, któremu towarzyszyły liczne śpiew, krzyki, tańce. Alkohol wszelkiego rodzaju lal się litrami. Nie obyło się bez rozmów o napadzie, jakie były trudności, jakie decyzje trzeba było podejmować w krytycznych momentach. Tym bardziej nasza radość była zrozumiała, że mamy to już za sobą i jesteśmy obrzydliwe bogaci.
- Wznieśmy toast za Dymitra ! - krzyknął Marcus.
Wszyscy wstali, znowu zaczęliśmy śpiewać. Gdy na chwilę nastała cisza, podniosłem swój kieliszek do góry.
- Wznoszę toast za was wszystkich, za waszą wiarę, odwagę, za to, że jesteście najlepsi w swoim fachu, bez was ten plan pozostałby tylko pustym marzeniem. Kocham was, jesteście moją rodziną. Dziękuje, że jesteście tutaj ze mną ! - po tych słowach opróżniłem zawartość swojego kieliszka.
Ten wieczór był jednym z moich ulubionych, zapewne będę go bardzo długo wspominał. Ta szampańska zabawa przy muzyce i najlepsze towarzystwo oraz napoje alkoholowe. Postanowiłem, że z sentymentu kupię tę wyspę, zainwestuje w nią i zrobię z niej swój własny mały raj. W połowie zabawy postanowiłem odejść od stołu i sprawdzić jak ma się Anastasia. Wstałem więc i udałem się pod drzwi jej apartamentu, po czym zapukałem. Jednak nie usłyszałem żadnej odpowiedzi, lekko złapałem za klamkę, jednak drzwi były zamknięte. Byłem już lekko pijany, ale chciałem z nią porozmawiać. 
- Ana otwórz, proszę. 
- Odejdź ! Nie chce Cię znać. 
- Proszę, chce pogadać, nic Ci nie zrobię. 
- O czym ty niby kurwa, chcesz ze mną rozmawiać ! 
- Proszę, daj mi wyjaśnić, myślałem, że chcesz tego. 
- Być zgwałcona przez ciebie ! 
- Wpuść mnie, porozmawiajmy normalnie...

Anastasia ?

Od Archiego Do Serafiny

 Poczułem ciężar na swojej klatce, jak i mokry język przejeżdżający po moim dwudniowym zaroście. Leniwie otworzyłem jedno oko i uśmiechnąłem się, gdy zobaczyłem radosny wyraz pyszczka Belli. Była z siebie dumna, iż obudziła mnie dobre pół godziny przed budzikiem. Zacząłem ją głaskać, była taka miękka i puszysta. W sumie to byłem wyspany.
- Przynieś zabawkę
Suczka od razu zeskoczyła złoża a ja korzystając z okazji wstałem. Po chwili Bella już niosła swój ukochany sznurek do szarpania się ze mną. Po mniej więcej dziesięciu minutach zabawy udałem się do kuchni i zrobiłem sobie kawę, otworzyłem drzwi do ogrodu i poczułem jak rześkie powietrze, wpada do środka. Psu to nie przeszkadzało, od razu wybiegła na zewnątrz i zajęła się swoimi psimi sprawami. Sięgnąłem po kubek z kawą i powoli upiłem łyk. Wyjąłem z szafki popielniczkę i otworzyłem okno na oścież. Pomimo że od czasu do czasu lubiłem zapalić, lecz nie przepadałem za smrodem, który później ciężko jest wytępić z pomieszczenia. Wyjąłem paczkę fajek, sięgnąłem jednego i odpaliłem, zaciągając się, po czym popijałem kawą. To było moje spokojne kilka minut relaksu z samego rana. Sięgnąłem z lodówki trzy jajka i moje ulubione przyprawy. Zabrałem się za robienie małego śniadania. Nagle usłyszałem, jak dzwoni budzik, rzuciłem wszystko i pobiegłem go wyłączyć. I tak miałem dzisiaj świetny czas i nie musiałem się z niczym śpieszyć. Spokojnie dokończyłem przygotowywać śniadanie i zabrałem się za jedzenie. Po posiłku opróżniłem zmywarkę i wstawiłem nowe brudne naczynia. Sięgnąłem z suszarki ubrania na poranne bieganie. Gdy się przebrałem i byłem gotowy, wyszedłem do ogrodu. 

Od Elizabeth DO Emily

Życie w dalszym ciągu toczyło się dalej, a ja ostatnimi czasy olałam, znaczy porzuciłam ostatnie zlecenia, by móc całkowicie poświęcić się fotografowaniu Jasona i jego drużyny. Niedawne wydarzenia i zgrzyty pomiędzy członkami zespołu (i ewentualnymi byłymi dziewczynami) spowodowały, że dla własnego komfortu wybrałam się na kilkunastodniowy urlop. Dzięki niemu miałam nieco więcej czasu, by móc ogłosić oficjalny powrót na swoim fanpage znajdującym się na popularnej stronie społecznościowej Rivenley. Napisałam krótkie ogłoszenie, w którym przeprosiłam za nieobecność spowodowaną prywatnymi problemami, obiecałam powrót z nową siłą i energią, a przede wszystkim napomknęłam, że każdy kto zadzwoni do wieczora i umówi się na jakąś sesję wtedy dostanie zniżkę o wysokości dziesięciu procent.

26 paź 2020

Od Serafiny do Jake'a

 Podjechałam pod sklep. Nigdy w życiu nie widziałam takiej pustki w tym mieście. Praktycznie nie było widać ludzi, na ulicach wiatr porywał jakieś resztki gazet lub chusteczek z kawiarni. Kawiarnie bardzo lubiłam. Chodziłam do niej co dzień, a czasami nawet dwa razu dziennie. Ludzie w niej byli tacy spokojni i wyrozumiali. Z jednym uwielbiałam rozmawiać.

Od Serafiny do Valerio

 Spojrzałam tępo w sufit. Na moją twarz wbił się grymas niezadowolenia. Zrozumiałam w tym momencie, że muszę wstać na godzinę szóstą do pracy. Przeciągnęłam się i dałam radę usłyszeć strzelające stawy w krzyżu i barkach. Przetarłam śpiące ślepia. Posklejane powieki nie chciały się podnieść. Z boku na krześle leżały wcześniej przygotowane bryczesy i jakiś sweter.

25 paź 2020

Od Olivii CD Ivpetera

W momencie kiedy dzwonek do drzwi zajął się graniem swojej niezbyt urokliwej melodyjki, która oświadczała przybycie jakiegoś człowieka, Ivpeter podniósł swój wąski tyłek i wpuścił do środka, jak się później okazało, narzeczonego swojej przyjaciółki. Odkąd pojawił się w moim pokoju nie odezwał się ani słowem, lecz to nie przeszkadzało, by mój braciszek zajął się zagadywaniem mężczyzny. I weź tu pracuj człowieku w spokoju.

21 paź 2020

Od Gabriella CD. Izzy

Głos dziewczyny był stanowczy. Widać było, że nie znosiła sprzeciwu. Jej wyciągnięta dłoń w moim kierunku jasno dawała znać, że chce by znalazł się tam mój telefon. Wyjąłem go i odblokowałem, jednak moja ostrożność była zbyt wielka by podarować dziewczynie swoje urządzenie codziennego użytku. Włączyłem więc od razu klawiaturę do wybierania numeru i podałem telefon. Wpisała numer i oddała mi szybko urządzenie. Odwróciła się na pięcie i rozejrzała się jeszcze raz.
- Mój znajomy cię odwiezie. Chodź. - powiedziałem do niej i ruszyłem w stronę drzwi wyjściowych przedzierając się przez tłum ludzi Podszedłem od razu do Leonarda, który stał i palił papierosa przed wyjściem zatrzymując ludzi by nie weszli.

20 paź 2020

Od Candice C.D Cain

 Zabranie Caina na te zakupy dawało mi chorą w rodzaju satysfakcję. W zasadzie myśl, że na mojej osobistej, złotej karcie widnieje teraz pięćdziesiąt tysięcy, sprawiała, że wszystkie moje dolegliwości odpływały w eter. Pieniądze szczęście dają, nie powiem, że nie, a ich wydawanie ma moc uzdrowienia. 

16 paź 2020

Od Chanel cd. Juliena

- Oni nie są przyzwyczajeni do odmów. Następnym razem naucz się bardziej asertywnie migać od sytuacji – jego słowa w połączeniu z wbitym we mnie spojrzeniem Juliena i jego kamiennym wyrazem twarzy wywołują we mnie mieszane uczucia. Nagle teraz mu się zebrało na błyskotliwe porady? Unoszę delikatnie kąciki ust, sama nie wiem czy bardziej w geście wykrzywienia czy nieco szyderczego uśmiechu.

12 paź 2020

Od Serafiny cd. Raydena

 Otworzyłam oczy dość gwałtownie, tak samo gwałtownie jak praca moich płuc. Chwyciłam się odruchowo za głowę, lecz napotkałam tylko bandaże i plastry. Z wewnętrznej strony łokcia wystawała mi igła i długi kabel ciągnący się aż do kroplówki, którą trzymał jakiś facet. 
- K...kim pan jest? - zapytałam drgającym i przerażonym głosem. Mężczyzna wstał, na co zakryłam się po samą głowę kołdrą. 

11 paź 2020

Od Caina cd. Candice

Byłem zbyt sparaliżowany wizją zakupów, do których zostałem właśnie zmuszony, żeby słuchać dalszej paplaniny swojej agentki. Pewnie mówiła to, co zwykle, czyli, że daje nam jeszcze jedną szansę i takie tam.
Potraktowałem to jako dosyć śmieszny żart, ale na Boga - ona mówiła to poważnie. Obie mówiły to poważnie. A teraz oczekuje, że pójdę z nią na zakupy. I co jeszcze? Mam nosić torebkę, przechodząc niecałe 10 m z jednego sklepu do drugiego? Co najgorsze, Eric patrzy na mnie tak, jakby to był mój cholerny obowiązek. A ja szukałem w nim poparcia. Co za skurwiel. Czy on kiedykolwiek był z Savannah - albo inną kobietą - w galerii?
- Nie zgadzam się - wcinam się jej w połowie zdania. Savannah tego nie znosi, dlatego zaciska usta, wymuszając u siebie uśmiech - Nie idę na żadne zakupy. Mało jest tu ludzi? Takich, którzy zostaliby jej tragarzami? Nawet Jasper jest lepszy w wybieraniu sukienki.

Od Ivpetera CD Olivii

Za drzwiami znajdował się nikt inny, jak tylko LeQuerrec. Ivpeter uściskał przyjaciela i pogratulował mu, a następnie zaprowadził go do pokoju Liv, gdzie jego młodsza siostra usiłowała powstrzymać Rachin przed ponownym wpadnięciem w panikę.

10 paź 2020

Od Isabelle cd. Candice

Czuję jak woda, którą piję z butelki walającej się przed chwilą pod moim siedzeniem, wpada nie w tę dziurkę, co powinna. Konsekwencją jest mój kaszel i problem z nabraniem oddechu. Oczywiście, w międzyczasie chciałam też jednocześnie się odezwać, ale odruch organizmu znacznie mi to utrudnił.
Candice marszczy brwi i pyta, czy mi nie pomóc. Unoszę dłoń do góry i czuję się jak osiemdziesięcioletni astmatyk po maratonie. W końcu jednak udaje mi się uspokoić i nabrać powietrza.
- Nie używaj tych słów w mojej obecności - moje słowa brzmią jak prośba, choć nie uchodzi mojej uwadze, że lekko się krzywię.
Oczywiście, że tak! Wizja Amary i mojego brata tak przyćmiła mi umysł, że o mało nie umarłam od wody. Jaki miałabym napis na nagrobku? Tragiczna śmierć od picia? Nie, wtedy musiałabym się zakrztusić alkoholem. A nawet jeśli, to wolałabym właśnie tak umrzeć.

Od Raydena cd. Serafiny

 Dochodziła piąta po południu. Przez okna wpadało do wnętrza mnóstwo światła, zapowiadających powolny koniec tego trudnego dnia. Główne korytarze komendy zdawały się być opustoszałe, zaś gabinety policjantów zamknięte i pozostawione w mroku. Sekretarki już nie biegały jak wściekłe z dokumentami, bądź kubkami świeżo zaparzonej kawy.

9 paź 2020

u-ro-dzi-ny

czy ktoś powiedział dziewiąty października?

7 paź 2020

Od Olivii CD. Ivpetera

No słowo daję, że odkąd wstałam, a nawet i chwilę wcześniej zaczęła boleć mnie głowa. Ból w tym miejscu przepowiadał nadejście niespodziewanego dla mnie wydarzenia i sugerował, bym tego dnia nie zajmowała się czymś wymagającym niesamowitego skupienia, gdyż po prostu nie byłabym w stanie odpowiednio sfocusować się na danej czynności. Ach, jak to wszystko mądrze brzmi.

5 paź 2020

Od Serafiny do Raydena (16+)

 Białe światło oślepiało mnie coraz bardziej. Policjant stał nade mną, jakby nie wierzył mi w żadne moje słowa. Po trzygodzinnym przesłuchaniu nie miałam siły na nic i słowa zaczęły mi się mieszać. Mężczyzna uderzał palcami o stół i pił co chwilę, na pewno już, zimną kawę. 
- Powiedz mi jeszcze raz. Jak to się stało, że się tam znalazłaś? - zapytał i rozsiadł się wygodnie na krześle.

4 paź 2020

Rayden Ellar Coltrane

Źródło: Jord Liddell
Motto: “ Za dużo nigdy o sobie nie mów, bo w zazdrości ślepy zaczyna widzieć a głuchy zaczyna słyszeć… “
Imię: Jego imię widnieje już na wielu listach wrogów, będących zesłanych do odstrzelenia. Za dostarczenie go żywego widnieje większa kwota, niż za truchło z licznymi bliznami i malunkami. Z zrzeszeniem wielkich Mafii Portowych nie można zadzierać, a ten wybryk natury rozwalił połowę kartelowego napędu finansowego. Rayden Ellar narobił szumu na pół kraju, oraz dostawał w twarz od wielu dziewczyn, które po nic nie znaczącej nocy, krzyczały jego imię. I jakim zimnym chujem się okazał.
Nazwisko: Jego nazwisko było znane wiele lat przed jego narodzinami, na wzgląd historii jego zdradzieckiego ojca. Tak jak najstarszy syn, był zimnym gliną, idealny w swoich działaniach. Coltrane junior nigdy nie chciał być porównywany do ojca, dlatego wyrobił własny plan działania.
Wiek: Za kilka miesięcy stuknie mu szlachetnie trzydzieści dwa lata, cóż… Nawet on sam nie wie, kiedy tyle lat przeminęło. Niczym piasek podsypany przez dłonie.
Data urodzenia: Urodził się w jedną z najgorszych zim tamtych pamiętnych lat, dwunastego grudnia. Płeć: Mężczyzna z krwi i kości. Ktoś ma jakieś wąty, zaprasza do swojego gabinetu na komendzie.
Miejsce zamieszkania: Ten uparty mężczyzna nigdy nie chciał mieć standardów własnego brata bliźniaka, który stawiał na pierwszym miejscu żonę i dzieci. Na taki obraz Rayden nie chce marnować najlepszych lat życia, dlatego posiada dwa własne królestwa. Jeden znajduje się w jednym z najstarszych wieżowców w mieście, nieopodal jego miejsca pracy. Przyciągnął go jednak osobliwy charakter tego miejsca i piętra, na którym przyszło mu żyć. Dziesiąte piętro nie wydaje się zachęcać do codziennych wspinaczek po schodach, jednak widoki na miasto zapierają dech w piersiach. Jednak zabudowanie całości może zdziwić gości, do jego mieszkania zapraszają masywne drzwi, okute ciężkim metalem rodem z starych fabryk. Ciekawostką jest jednak, że właśnie stamtąd pochodziły. Po co miały zmarnować się takie cudeńka, racja? Na wejściu od razu widać wielkie okna zajmujące całą ścianę, od podłogi do sufity. Dookoła widać jednak surowe cegły, którymi odpowiednio się zajęto. Tym sposobem mieszkanie wygląda jak loft, niż cieplutki domek rodzinny. W sprytnym ukryciu przed wzrokiem widać dobrze rozbudowaną kuchnię, z dużą wyspą do gotowania. Po prawej stronie zaś jest kąt do spędzania czasu wolnego, stolik, wygodny narożnik, dwa puchowe fotele i zabawka każdego mężczyzny. Wielki telewizor z konsolą podłączoną poniżej. Jednak przeważnie przestrzeń ta jest zawalona różnymi aktami spraw, jak i blaty kuchenne, czy stół. Metalowe schody prowadzą na antresolę, gdzie znajduję się najbardziej prywatna część jego królestwa, sypialnia połączona z łazienką. No nie całkiem, oddzielona szklaną szybą, ale jednak się liczy, prawda? Dużo kobiet chwali zawsze jego gust, jeśli chodzi o skrupulatnie wybrany materac. Idealny do długich odpoczynków, po trudach pracy. Drugie sanktuarium to domek nad jeziorem, położone głęboko w lesie. Praktycznie nikt o nim nie wie, co wychodzi innym na zdrowie. Za dużo tajemnic Pan Policjant tam skrywa, niezgodnych z prawem.
Orientacja: Hetero
Praca: Razem z młodszym bratem bliźniakiem studiował prawo, jednak po tym ich drogi się rozdzieliły. Postanowił pójść w ślady ojca, zostając stróżem prawa wielce ambitnym, szukającym sprawiedliwości. Tak też jest podkomisarzem wydziału zabójstw. W czasie wolnym jednak pomaga znajomej w prowadzeniu lekcji tańca, gdyż jego wyczucia rytmu nie mógł tak porzucić. Cóż, też idealny patent na wyrwanie dobrych dziewczyn.
Charakter: Życie niejednokrotnie uderzyło go potężnym ciosem w tyłek, dlatego też wymusiło na jego charakterze wielkie piętno. Umiejętność idealnego maskowania negatywów, jakie odbijają się na nim codziennie. Iście idealny wzór aktora, godnego największych osiągnięć i najwyżej nagrody - słynnego Oscara. Była to jedna z wielu zalet, jaki w nim znaleziono, gdy poszukiwali “kandydata idealnego” do policyjnej akcji wysokiego szczebla. Niejednokrotnie idealne wpasowanie w tłum i zachowanie zimnego myślenia, ratowało go w sytuacjach beznadziejnych. Jednak wykonywanie zadania powierzonego mu przez trzy długie lata, odcisnęły piętna. Bruzdy, których już nigdy się nie wyzbędzie. Słynie z inteligencji i sprytu, o czymś świadczą efektowne ucieczki z nie kolorowych sytuacji, zaistniałych w jego krótkim życiu. Nigdy się nie poddaje, podsycane niejednokrotnie upartością. Jeśli ma osiągnąć jakiś może przejść nawet po trupach, a osiągnie sukces. Jest ambitnym mężczyzną. Gdy może się wydawać, że jest zajęty, zawsze skanuje wzrokiem otoczenie, by wiedzieć, na jakiej jest pozycji. Najpierw myśli, potem działa, by wybrać jak najlepszy scenariusz. Uwielbia manipulować innymi, czasem ludzie na to nie reagują, zazwyczaj po fakcie. Widzisz ten pewny siebie uśmieszek? Zaciętą minę? Lekko uniesione brwi? Pan Coltrane z krwi i kości zbliża się ku tobie. Czy masz się bać? Może. Zazwyczaj raczej arogancki, śmiejący się drwiąco z innych, co sprawia mu przyjemność tym samym podnosząc mu w pewien sposób morale. Z tego powodu ludzie uważają go za podłego, jednak takim jest facetem. Lubi po prostu śmiać się z ludzkiej głupoty, chodź niekiedy bywa zagadką dla samego siebie. Podczas każdej interakcji z ludźmi, mówi co myśli, nie zważając na opinię innych ludzi. Zawsze szczery. Jednak bardzo błyskotliwy i zawadiacki w stosunku do kobiet, nie mogą odmówić tym błyszczącym oczom i anielskiej twarzy. Gorzej z zamiarami powstającymi w jego umyśle, jednak to nieliczna z jego słodkich tajemnic. Na pozór ma bardzo beztroską i przyjemną osobowość. Prawie zawsze na jego twarzy gości uśmiech. Próbuje zaprzyjaźnić się z ludźmi, kiedy uzna to za słuszne. Również z tymi, którzy wydają się ponurzy i zdystansowani (np. przyjaciel z branży "zawodowej"). Osoby, które uważa za silne, początkowo skanuje wzrokiem, mierząc swoje możliwości. Chociaż poza obszarem swojego życia jest beztroski, to jest bardzo zdeterminowany i poważny podczas stażu życiowego. Podczas najtrudniejszej decyzji w swoim życiu mówi, że chce jak najlepiej przysłużyć się swojej rodzinie. W czasie chodzenia do liceum stał się bardzo dojrzały, co nawet nauczyciele dojrzeli w jego osobie.Jest niezależny i nie poddaje się woli innych. Zamiast odpowiadać na każdą prowokację i znaczną porywczość jak niegdyś, myśli zanim cokolwiek zrobi i rozwija perspektywy podczas wolnego czasu. Lubi jednak zgłębiać to, co nieodgadnione, mroczne i nietypowe. Ma skłonność do rozwiązywania problemów, które inni całkiem by zlekceważyli. Potrafi być obiektywny. Doskonale radzi sobie ze złożonymi problemami. Mimo wszystko zawsze stanie w obronie bliskich.
Hobby: Tutaj nie może wybrzydzać pod żadnym względem. Uwielbia wszystko co jest związane z adrenaliną, skok ze spadochronu, jazda motorem to jedno z nielicznych. Kocha sztuki walki, oraz wszelkie tematy związane z trenowaniem swojego ciała. Uwielbia jeść, gotować, jednak niejednokrotnie jest zmuszony jeść zamówione posiłki. Cóż, nikt nie powiedział, że życie jest łatwe. DLa własnej matki nauczył się grać na pianinie, bądź zagłębiać się w literaturę.
Aparycja|
- wzrost: Może pochwalić się wzrostem, metr dziewięćdziesiąt dwa wydaje się odpowiednie. Jego szwagierka nie raz mówiła, że jest adekwatnie wysoki co i ego.
- waga: 84 kg
- opis wyglądu: Widząc go pierwszy raz, od razu można powiedzieć, że jest wysoki. Nawet bardzo, ma trochę ponad sto dziewięćdziesiąt dwa centymetrów, jednak umięśnione, dobrane do wzrostu ciało zmienia punkt widzenia. Posiada brązową czuprynę, o której wyglądu nie bardzo się stara. Jest przydługa. Artystyczny nieład dodaje mu wręcz słodkości. Na co dzień związuje włosy w mały kitek, na specjalne okazje zaczesuje do tyłu. Często słyszy, że wtedy wygląda na prokuratora, niż psa. Jego oczy często są ozdobione cieniami, spowodowane wiecznym zmęczeniem, a pod powiekami kryją się niezwykłe oczy - prawe, czarne niczym otchłań bez dna. Lewe zaś niebieskie. Twarz niemal zawsze zdobi lekki zarost. Przeważnie ubiera się w swoim stylu, który na pozór wygląda na elegancki. Takie wrażenie sprawiają jego ciężkie, a eleganckie buty i czarne spodnie.
- pozostałe informacje: Tatuaże to niestety jego pamiątką po działaniach w kartelu, do których musiał się dostosować. Często budzą one mieszane uczucia wśród innych, jednak zawsze zbywa to ruchem ramion.
- głos: Andy Black
Historia: Na pozór rodzinka wprost idealna, mogłaby być wzorem dla innych. Przykładem wszelkich dobrych cech i zachowań, mądrzy rodzice i dobrze wychowani bracia bliźniacy? Oj, to tylko idealnie stworzone pozory. Kobieca ręka sprzątająca, gotująca na szybko obiad, jednocześnie blaty kuchenne zastawione aktami to był widok codzienny. Jak i zawalony stół i biurko notatkami i sprawozdaniami policyjnymi ojca, pracoholicy. Zdjęcia pokiereszownych zwłok wcale nie dziwiły młodego pokolenia, gdy wpadali do domu, aby się przespać, umyć, zjeść. Cała czwórka od zawsze żyła w biegu rzadko kiedy spotykając się na rodzinnych śniadaniach niedzielnych. Może to było powodem do rozłamów, gdy najmłodsi dorośli, wchodząc z butami w życie. A nie było łatwe. Na każdym kroku mogli być zaatakowani przez prześladowców, nawet z zemsty. Niebezpieczny fach rodziców nauczył ich walki o życie. Rayden nigdy nie był pokorny, pomimo dobrych stopni w szkole, interesował się sportem i strzelaniem, niż siedzeniem w książkach. Jego minusem ciągle były wezwania do szkoły, bądź uwagi. Jednak od kiedy pamięta, ratował z opresji słabszych. To też go utwierdził.
Rodzina: Chłopak miał to szczęście wychowania się w pełnej rodzinie, chodź każdy tam miał swoje za uszami. Rodzina od wielu pokoleń zajmowała stanowiska związane z prawem, czy wszelką służba dla całego społeczeństwa. Miała też dziedziczne wartości, wpajane każdemu dziecku od małego. Jednak czasem zdarzały się dość spore wybryki natury. Takim okazał się Rey Coltrane, ojciec niesfornych bliźniaków,owianą ciemną sławą policjant, oraz z biegiem lat mąż znajdujący szczęście na boku. Takim właśnie człowiekiem nigdy nie chciał być starszy z rodzeństwa, robiący ojcu na przekór. Przynajmniej pracochłonnej pomocy w garażu, sypały się na niego najgorsze słownictwo świata, gdy specjalnie światło latarki puszczał na maskę auta. Kristy to wzór matki, chodź przez bycie prawnikiem, poświęcała uwagi dzieciom. Rayden nigdy nie zrozumiał, jak taka drobna kobieta, wytrzymała wybryki jego ojca. Tym bardziej jak znalazła w sobie siły, aby wybaczyć mu zdrady? Odpowiedzi na to nigdy nie mógł odnaleźć. Nie można pominąć drugiego członka Boskiego Duetu braci, jakim jest młodszy Thomas. Jest całkowitym przeciwieństwem brata, spokojny, mający wartości rodzinne za najważniejsze w życiu. Chodź jest okropną kopią z wyglądu, jego charyzma i opanowanie jest godne podziwu. Dlatego też został prokuratorem, który z najwyższym oddaniem wypełnia swoje obowiązki.
Partner: Mężczyzna okazał się oporny na znalezienie partnerki na stałe przez incydent, przez który stracił swoją ukochaną z czasów liceum. To też wyznaje zasadę “zabawa na jedną noc”, może jakaś kobieta niegdyś przebudzi w nim te dobre emocje?
Potomstwo: Stanowcze nie.
Ciekawostki:
- Posiada prawdziwą piękność, dorosłego Pytona Birmańskiego albinosa o nazwie Betty;
- Przezywany przez wszystkich “ Bunny” ze względu na królicze zęby.
- Nie jest nikomu niewiadome, że chłopak popadł wręcz w nałóg palenia.
- Nigdy nie rozstaje się z nieodłączną paczką zielska oraz ukochaną zapalniczką od wujka.
- Uwielbia jeść, a jego organizm potrzebuje do w ogromnych ilościach. Często słyszy, że je za dwóch.
- Ma dotkliwe problemy z kolanem oraz ramieniem, spowodowane szalonymi przygodami. Jego ciało ozdobione jest bliznami, które planuje przykryć artystycznymi malunkami.
- Bez soczewek jest ślepy niczym kret.
- Prędzej padnie, niż założy na siebie przesadnie kolorowe rzeczy.
Inne zdjęcia: x
Zwierzęta: Pyton Birmański albinos Betty
Pojazd: Kochany ścigacz, oraz oczko w głowie właściciela Ford Mustang z 1969 roku.
Kontakt: Upadła