7 sie 2018

Od Laurene cd Jacoba


                Patrzyłam na chłopaka szeroko otwartymi oczami. Oddychałam głęboko, próbując się uspokoić. Nie puszczaj go Lau, obie wiemy, że tego nie chcesz. Podniosłam wzrok, po czym zabrałam swoje ręce, jednocześnie wyplątując się z objęć Jacoba. Usiadłam na kanapie.
                - Myślę, że powinieneś już iść Jacob… - Powiedziałam, nie patrząc w jego stronę. Mężczyzna chciał coś jeszcze powiedzieć, ale mu przerwałam – Po prostu wyjdź. Proszę.
                Jacob patrzył na mnie jeszcze chwilę, po czym wyszedł z mieszkania. W oknie widziałam jeszcze jak odjeżdża. Zamknęłam drzwi, po czym wyłączyłam wszystko z gniazdek. Sama porzuciłam szlafrok w salonie i poszłam do swojego pokoju. Kiedy położyłam się w łóżku, nie mogłam długo zasnąć. „Ja nadal coś do ciebie czuję”. Słowa Jacoba odbijały się echem w mojej głowie. Leżałam tak, aż w pewnym momencie zasnęłam, jednak sen który się pojawił, zaskoczył mnie całkowicie.
               " Stałam na moście, znałam to miejsce i tą scenerię. Wpatrywałam się w taflę wody, aż w pewnym momencie ktoś zaszedł mnie od tyłu. Zaśmiałam się cicho, po czym szybko odwróciłam. Przede mną stał Jacob. W ręku trzymał różę.
                - Wszystkiego najlepszego Lau – Podał mi kwiat, a ja niemal od razu go powąchałam. Po chwili jednak wziął mnie za rękę, a ja spojrzałam na niego. Uśmiechał się, jego uśmiech to najpiękniejsze co mogłam widzieć.
                - Dziękuję, miło, że pamiętałeś – powiedziałam, zarzucając mu ręce na szyję. Jacob przytulił mnie, a po chwili złączył nasze usta w pocałunku. – Kocham cię.
                - Ja ciebie też Lau…"
                W tym momencie wszystko znikło, a ja znów byłam w swoim pokoju. Usiadłam szybko, przez co zakręciło mi się w głowie. Cholera, co za pojebany sen. Spojrzałam na telefon, była już godzina jedenasta. Wstałam, ogarnęłam się w łazience, ubrałam w sukienkę, po czym poszłam do kuchni coś zjeść. I w tym momencie nie wytrzymałam. Coś we mnie pękło.
                - Kurwa. Kurwa. KURWA! – zaczęłam krzyczeć. Gówno mnie obchodziło, że ludzie mnie słyszą. Machnęłam ręką, zrzucając talerz który stał tuż obok, na blacie. Przejechałam dłońmi po włosach. Czułam się okropnie. Rezygnując z jedzenia, szybko założyłam buty, nawet się nie malując, wybiegłam z mieszkania. Musiałam odetchnąć, a teraz, moje mieszkanie nie było dla mnie bezpieczne. Po wczoraj, czułam tam obecność Jacoba.
                Przybiegłam do parku, usiadłam na jednej z ławek i starałam się wyciszyć. Spokojnie Laurene, jest okej. Nie pierwszy raz coś takiego ci się przydarzyło. Ale pierwszy raz, działo się to z twoim byłym. Westchnęłam. Dlaczego nawet moje myśli nie dawały mi spokoju? W pewnym momencie, zobaczyłam jakąś dziewczynę, grającą na gitarze. Podeszłam do niej, chcąc posłuchać muzyki. Podobało mi się, żałowałam, że nie wzięłam portfela. Kiedy już się odwróciłam i zamierzałam iść do domu po portfel, aby zrobić zakupy, zobaczyłam dobrze znanego mi mężczyznę.
                Nie był sam. Była z nim dziewczyna, wyglądali na szczęśliwą parę. Miałam rację. Mogłam być jego pocieszeniem po kłótni z dziewczyną. Dziewczyna stała do mnie plecami, Jacob śmiał się z czegoś co powiedziała, aż mnie zobaczył. Uśmiechnęłam się lekko, po czym zobaczyłam, że jego towarzyszka odwraca się, zobaczyć na kogo patrzy jej chłopak.
                Jednak, mnie już tam nie było. Wyszłam z parku, czując na sobie to samo palące spojrzenie co na siłowni. Wróciłam do mieszkania, zabrałam portfel i udałam się do pobliskiego sklepu. Nakupiłam trochę jedzenia, po czym zadowolona wróciłam do domu.  Gdy siedziałam tak przed telewizorem, nagle zadzwonił do mnie telefon. Olivier.
                - Halo? O co chodzi? – Po chwili się dowiedziałam. Nora się rozchorowała, potrzebne im było zastępstwo. Stwierdziłam, że nie ma problemu i z chęcią pójdę do pracy. Szybko się przygotowałam, spakowałam do torby mój „uniform” na co składała się krótka spódniczka, obowiązkowo koronkowa bielizna, oraz top odsłaniający brzuch. Wyszłam z mieszkania, tym razem spokojniej. Kiedy znalazłam się pod lokalem, zrozumiałam czemu do mnie zadzwonił.
                Były godziny szczytu. Weszłam do środka, nawet nie patrząc na ludzi. Szybko się przebrałam, po czym wyszłam do ludzi. Po jakichś dwóch godzinach, dowiedziałam się, że pewien klient prosi o spotkanie, właśnie ze mną. Nieco już zmęczona, poszłam do pokoju „spotkań” po chwili usłyszałam, jak ktoś wchodzi. Odwróciłam się z szerokim uśmiechem, ale uśmiech szybko znikł kiedy zobaczyłam Jacoba.
                Był pijany, ledwo trzymał się na nogach. Spojrzał na mnie.
                - Cholera, Jacob… wracaj do domu. Ledwo trzymasz się na nogach! – Zrobiłam krok, a chwilę potem podbiegłam kiedy zachwiał się i musiał przytrzymać ściany, aby nie upaść – Jacob…
<Jacob? XD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz