16 cze 2018

Od Ashley CD. Jacoba

Ten nagły obrót wydarzeń kompletnie mnie zszokował. Nie miałam pojęcia, że mnie pocałuje, a tym bardziej nie wiedziałam co mam w tej sytuacji zrobić. Nie byłam na to przygotowana, choć od początku mogłam się domyślić jakie ma zamiary. Chciałam go od siebie odepchnąć, ale coś mnie zatrzymywało. Podniosłam rękę, aby go uderzyć, ale zamiast tego swoją dłoń położyłam na jego policzku. Chłopak zaczął coraz bardziej pogłębiać nasze pocałunki, a jego dłonie powędrowały na moją talię i zaczęły jechać coraz niżej. Wtedy postanowiłam to przerwać. Wzięłam swoje ręce na jego klatkę piersiową i delikatnie go odepchnęłam. Brunet nie wiedział o co chodzi i otworzył jedno oko.
- Chyba będzie lepiej jak już pójdziesz. - westchnęłam
Jacob nic nie powiedział tylko zrobił to co kazałam i po chwili nie było go już w moim domu. Podeszłam do okna w kuchni, z którego wiedziałam podwórko i bramę. Wsiadł do samochodu i odjechał.
Nadal byłam w szoku po tym co się wydarzyło. Poszłam do łazienki wziąć prysznic, a potem przebrałam się w ciuchy, które służyły mi do spania i powędrowałam do sypialni. Ułożyłam się wygodnie i zamknęłam oczy.
Przez dłuższy czas walałam się na łóżku i nie mogłam zasnąć. Ułożyłam się na plecach i spojrzałam w sufit. Ciągle myślałam o Jacobie i naszym pocałunku. Teraz pewnie myśli sobie, że to coś znaczyło, ale się mylił. Zeszłam na dół i zrobiłam sobie gorącej herbaty. Wygodnie ułożyłam się na kanapie i włączyłam telewizor. Po chwili znużył mnie sen i zasnęłam.
***
Obudziły mnie promienie słońca, które padały na moją twarz. Potarłam oczy ręką i zorientowałam się, że jestem w salonie na kanapie. Wczoraj nawet nie pamiętam kiedy dokładnie zasnęłam. Spojrzałam na zegarek - dziewiąta rano. Kompletnie się nie wyspałam i cała byłam spięta. Wstałam i się wyciągnęłam, ale to był zły pomysł, bo od razu zaczęły boleć mnie plecy i kark.
Poszłam do łazienki, przebrałam się i zrobiłam makijaż. Z lodówki wyjęłam coś na kanapki i praktycznie na śpiąco zaczęłam je jeść. Nigdy nie spać na kanapie, a jak już coś to trzeba się dobrze ułożyć, no a ja tego właśnie nie zrobiłam i temu się nie wyspałam. Każdy inni człowiek, a już na pewno kobieta zrobiłaby sobie kawę, aby się pobudzić, ale nie ja. Nie piłam kawy. Zresztą nawet mi nie pomagała, więc to i tak byłoby bezsensu. Nie lubiłam jej zapachu, a także jak wiadomo po długim jej piciu pozostawiała na zębach osad, który już nie schodził. Jeśli coś gorącego to tylko herbata, choć i tak najczęściej piłam wodę, a tym bardziej w te upały.
Po chwili podbiegł do mnie Bueno i zaczął się upominać o spacer. W sumie i tak nic dziś takiego nie robiłam, a spacer na pewno dobrze mi zrobi i się przebudzę, a nie będę chodzić cały dzień niczym taki zombie. Makijaż w takich sytuacjach jest zbawczy. Podziwiam i dziękuję człowiekowi, który go stworzył.
Dałam znak psu, aby przyniósł smycz i już po chwili w dłoni ją miałam. Zaczepiłam ją i poszłam w stronę naszego pobliskiego parku. Szczerze mówiąc nie miałam ochoty rozmawiać z Jacobem.
Usiadłam sobie na "mojej" ławeczce, na której praktycznie zawsze siadałam. Dałam Buenowi trochę wolności, a sama podziwiałam widoki. Nagle podbiegł do mnie jeden pies. Husky. Od razu go poznałam. Był to Grey. A jeśli i on to, także Jacob. Pies zaczął wąchać mi ręce w poszukiwaniu smakołyków. Pogłaskałam go, a potem zaczął lizać mi dłonie i wtedy ukazał mi się Jacob, który od razu z uśmiechem usiadł tuż obok mnie. Po tej sytuacji nie wiedziałam jak mam z nim rozmawiać, więc pomiędzy nami panowała cisza, którą postanowiłam przerwać.
- Słuchaj... ten pocałunek nic dla mnie nie znaczył. - spojrzałam na chłopaka w oczekiwaniu na odpowiedz

Jacob?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz