16 cze 2018

Od Jacoba cd. Ashley

Może i nie jest to zbyt dobre porównanie, ale z pożądliwością jest tak, jak z psem na smyczy. Jeżeli spuścisz go z uwięzi, to poczuje wolność i będzie chciał jej jeszcze więcej. Pasuje do tego również przysłowie "Daj palec, weźmie całą rękę." Jeżeli dostaniesz jakiś bodziec, nie opamiętasz się.
To właśnie sobie uświadomiłem tamtej nocy.
Stałem przy ścianie, dociskając swoim rozgrzanym ciałem kobietę, do której żywiłem dosyć skomplikowane uczucia.
Początkowo, miałem pocałować ją tylko raz, odsunąć się i dać jej odejść. Niestety, tak się nie stało.
Nasze pocałunki robiły się coraz bardziej namiętne. Przez moment zajmowałem się delikatną szyją, kilka chwil później przygryzałem jej wrażliwe, kobiece uszy. Nie mogłem się powstrzymać. Zasmakowałem jednego pocałunku i chciałem jeszcze więcej.
Podświadomie, moje ręce zaczęły wędrować po jej ciele. Na początku były na talii, później zjechały niżej.
Wydałem z siebie ciche westchnienie.
Z mojego transu wyrwała mnie Ashley. Położyła swoje ręce na mojej klatce piersiowej i o dziwo, delikatnie mnie odepchnęła.
Chciałem ofiarować jej delikatny pocałunek, który mogłaby miło wspominać, a wyszło zupełnie co innego. Jej zdanie o mnie zapewne jeszcze bardziej się pogorszyło.
- Chyba będzie lepiej jak już pójdziesz. - Westchnęła.
W tej sytuacji nawet nie miałem prawa dyskutować. Wziąłem swoją koszulkę z krzesła, ostatni raz spojrzałem na Ashley, po czym wsiadłem do samochodu i odjechałem.
Wybiła godzina dwudziesta druga piętnaście. W mokrym podkoszulku i rozczochranych włosach, otworzyłem drzwi domu, po czym rozsiadłem się na sofie.
Po kilku minutach usłyszałem dzwonek od drzwi. Otworzyłem.
- N..Nicole? - Wymamrotałem, ciągle ciężko dysząc.
- Coś taki rozpromieniony? - Zapytała, wchodząc bez pytania do mojego domu.
Rozsiadła się na sofie, nie zważając na moje zdanie.
Spodziewałem się co chce zrobić. Nie mogłem do tego dopuścić.
Wykorzystałem moment, w którym dziewczyna poszła do toalety.
Wziąłem jej torebkę, wyciągnąłem z niej telefon i usunąłem mój numer i wszystkie nasze wiadomości. Koniec, najwyższa pora.
Po kilku minutach wyszła i ponownie rozsiadła się na sofie, coraz bardziej się do mnie przybliżając.
- Wyjdź. - Odparłem zdenerwowany.
Nicole spojrzała na mnie z niedowierzaniem.
- Zaraz, czy ja się przesłyszałam?
- Wyjdź. - Powtórzyłem, podnosząc głos.
Dziewczyna położyła dłoń na moim policzku i desperacko próbowała się ratować, po czym przybliżyła swoją twarz do mojej.
Szybko odsunąłem się od niej, wstałem i jeszcze raz nakazałem, aby wyszła.
Kobieta przewróciła nerwowo oczami, po czym wychodząc, trzasnęła drzwiami. 
- I widzisz Grey? Tak to się robi. - Zaśmiałem się na całe gardło i zamknąłem drzwi.
Pies pokiwał radośnie ogonem.
Dałem mu kilka drobnych smakołyków, po czym ogarnąłem się przed snem i położyłem się w sypialni.
***
Rano poczułem, że ktoś zdziera ze mnie kołdrę. Oczywiście, to mój najmądrzejszy pies. To jego tajna broń, którą posługuje się, gdy wszystkie inne sposoby obudzenia mnie zawodzą. Powoli wstałem z łóżka, przeciągnąłem się i zjadłem śniadanie. Oczywiście, mój czworonożny przyjaciel również dostał całkiem sporą ilość jedzenia.
Około godziny dziesiątej trzydzieści, postanowiłem wyjść z nim na spacer.
Klasycznie, gdy dotarliśmy na miejsce, odpiąłem go ze smyczy i pozwoliłem zaznać trochę wolności.
Po kilku minutach straciłem swojego zwierzaka z pola widzenia, jednak zorientowałem się, że przybiegł do jakiejś dziewczyny. Niepewnie podszedłem bliżej. Tajemniczą nieznajomą okazała się Ashley, postanowiłem usiąść obok niej. Na mojej twarzy od razu pojawił się ciepły uśmiech.
Trwała między nami uporczywa cisza, która po chwili została przerwana.
- Słuchaj... ten pocałunek nic dla mnie nie znaczył. - Odparła.
Poczułem się tak, jakby ktoś wbił w moje serce kilka tysięcy ostrych szpilek.
Ałć.
Podniosłem wzrok i spojrzałem Ashley w oczy.
- To dlaczego wcześniej mnie nie odepchnęłaś? - Zapytałem, po czym bez słowa wstałem, zawołałem psa i udałem się w kierunku swojego domu.
Te słowa zabolały straszliwie.
W domu walczyłem z pokusą sięgnięcia po alkohol. Wszyscy, którzy mnie dobrze znają, wiedzą, że często topię w nim swoje smutki.
Na szczęście wygrałem walkę i sobie poradziłem.
Niespodziewanie, tego samego wieczoru zadzwonił mój telefon. Nieznany numer?

<Ashley?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz