Dostałam małe zgłoszenie, podczas porannego lunchu z parę dni temu. Jeden z zbirów, który przetacza narkotyki, został podejrzany o usiłowanie zabójstwa na człowieku. Tropiłam go przez większy okres, próbowałam zdobyć jak najwięcej informacji. Przesiadywałam aktualnie w kawiarni i pisałam notatki. Wiedziałam, że gdzieś musi być w tej placówce. Byłam dość dobrze ukryta, dany stolik niespecjalnie rzucał się w oczy. Poprzez jednak dużą ilość płynów musiałam skoczyć do łazienki. Starałam się jak najszybciej, gdyż jednak misja to misja, nie mogę od tego uciec, a im szybciej, tym lepiej dla innych. Wyszłam z łazienki, gdy tylko się ogarnęłam, i podeszłam do stolika. Nie byłam zadowolona, gdy zauważyłam dziewczynę, która chyba siedziała na moim notesie.
- Przepraszam, to miejsce jest zajęte - stwierdziłam troszku nerwowo, lecz z małą obojętnością. Dziewczyna spojrzała i odsunęła się, troszku dalej. Stwierdziłam, że w sumie starczy miejsca dla nas dwoje, musiałam jednak się skupić na zadaniu, wyjęłam telefon zaraz po tym, gdy usiadłam i śledziłam wiadomości, które dostawałam od kolegów mojej mamy. Czyli ludzi, którzy pomagają mi w sprawie złapania chłopaka. W tym czasie zobaczyłam kątem oka jak jakiś mężczyzna wchodzi do knajpki, od razu delikatnie schyliłam głowę i bacznie obserwowałam. Zamawiał coś zapewne do jedzenia, do chwili aż wyciągnął broni i kazał przekazać wszystkie pieniądze.
- A więc jednak... - cicho rzekłam, ludzie spanikowali a ja wyjęłam powoli swój pistolet, przeładowałam, następnie wycelowałam się i krzyknęłam pewna siebie:
- Rzuć broń! Natychmiast! Zostajesz zatrzymany za pró... - Nie zdążyłam dokończyć, gdy mężczyzna nie miał zamiaru tego słuchać i przeszedł do strzelania, moje szczęście, że nie miał sprawnej celności i trafił w szybę, szybko odskoczyłam i kazałam ludziom paść na podłogę.
- Padnij! - powiedziałam również do dziewczyny obok, która delikatnie byłą zmieszana sytuacją. Popchnęłam ją pod stół, w tym czasie chłopak podchodził do naszego stolika, był ogrodzony ścianą, dzięki czemu mogłam się za nią schować. Gdy był już na tyle blisko, złapałam jego rękę i uderzyłam łokciem w klatkę piersiową, powodując, iż strzelił raz w sufit i upuścił broń. Kopnęłam ją szybko jak najdalej, i zajęłam się dalszym obezwładnieniem chłopaka. Udało się go szybko powalić, nie czułam aż tak wielkiego strachu, ale adrenalina waliła mocno w głowie.
- Masz prawo zachować milczenie! Zostajesz aresztowany - oznajmiłam dumna z siebie z wykonania dobrej roboty, tak mi się wydawało. Moi ludzie byli w drodze, nie mogłam się doczekać, aż sprawa kolejna zostanie zakończona. Siedziałam na nim i trzymałam jego ręce, do czasu aż w oknie zauważyłam innego faceta, który nerwowo biegł do knajpy. Wbił jak poparzony i zepchnął mnie ze swego prawdopodobnie kolegi.
- Tak się bawisz gnojku? Łapać się dajesz?! Spadamy! - W pośpiechu podnosił kolegę, gdy ja już prawie stałam na nogach, nie mogłam pozwolić mu uciec. Miałam mały niefart, broń leżała tuż przy wyjściu, chłopak podniósł i zdążył zadać strzał. Poczułam przeszywający ból w ramieniu, złapałam się szybko za nie, upadłam prawie na glebę, lecz tylko na bok, po czym podniosłam się do pozycji siedzącej. Zacisnęłam zęby, ale to nie pomagało, skuliłam się delikatnie bujając się z bólu. Wydobywały się ze mnie piski, chłopak z kumplem zdążyli uciec, wsparcie coś długo nie przybywało, krwawiłam z chwili na chwilę coraz mocniej.
Blair? Jakoś muszę je skumać xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz