6 sty 2021

Od Dymitra C.D Anastasi "+18"

Wręczyłem kobiecie kartę, a gdy ta wyszła z mojego apartamentu, odetchnąłem z ulgą. Otworzyłem drzwi i wyszedłem na balkon. Oparłem się o barierkę i odpaliłem papierosa. Dopiero teraz dotarło do mnie, jak bardzo będzie w stanie uprzykrzyć mi ten wyjazd. czy to zdrowe na tyle pozwalać kobiecie ? Sam nie potrafiłem odpowiedzieć sobie na to pytanie. Odpaliłem kolejnego papierosa i pogrążony w myślach gapiłem się na wspaniałe widoki. Poczułem, jak ktoś kładzie rękę na moim ramieniu. Niechętnie odwróciłem głowę, na całe szczęście to był Marcus. 
- Stary, ta laska namieszała ci w głowie. 
- Nie. 
- Jasne, bo pierwszą lepszą zabierasz na wyjazd, gdzie świętujesz napad ze swoimi ziomkami. 
- Wal się Marcus. 
- Chce tylko pomóc.
- To odwal się ode mnie, nie chce z nikim teraz gadać. 
- Dobra, ale pamiętaj, jestem z tobą. Poza tym zaraz obiad więc ogarnij się i dawaj do nas. 
Zgasiłem papierosa i wraz z Marcusem dołączyłem do reszty. Poczułem ulgę gdy zobaczyłem, że miejsce dziewczyny jest puste. Usiadłem przy stole, na którym znajdowało się masę pyszności. Wykwitnę ładnie przygotowane owoce morza, cieszyły moje oczy. Wina, whisky, piwa oraz gazowane napoje. 
- Gdzie Anastasia ? - Zoe spojrzała na. 
- Nie wiem, co ty tak jej pilnujesz ? 
Dziewczyna wzruszyła ramionami i zabrała się za nakładanie jedzenia na swój talerz. 
Wszyscy więc poszli w jej ślady. Byłem w połowie posiłku gdy zobaczyłem, jak Ana kieruje soje kroki w stronę stołu. Miała na sobie krótką rozkloszowaną czarną spódniczkę, niebieską bluzkę. Lekko zmarszczyłem brwi, a serce zabiło mi mocniej z nerwów. Dziewczyna zajęła miejsce naprzeciwko mnie i spojrzała. Widziałem, jak bardzo jest dumna z siebie. 
- Przepraszam, muszę coś załatwić - mruknąłem i odszedłem od stołu. Udałem się prosto do swojego pokoju. Przebrałem się w krótkie spodenki i koszulkę, po czym ponownie wyszedłem na balkon zapalić. Usłyszałem muzykę i z ciekawości zszedłem na dół rzucić okiem co się tam dzieje. Nie miałem zbyt dobrego nastroju, więc opuściłem hotel i udałem się na spacer wzdłuż brzegu wyspy. Po powrocie do hotelu odpaliłem laptopa i załatwiając masę papierkowej roboty. Wszystkie biznesy musiały być dopięte na ostatni guzik. W pewnym momencie jedna z moich koleżanek wparowała do mnie jak do siebie. 
- Czego chcesz ? 
- Nie to, że coś, ale twoja laska właśnie imprezuje z grupą piłkarzy.
- Bella...to nie jest moja dziewczyna, tylko znajoma tak. 
- No pewnie, macie jakiś kryzys, ona nie brała udziału w napadzie, a ją zabrałeś na wakacje marzeń. 
Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, ze te wszystkie sprawy biznesowe pochłonęły mnie całkowicie, a na zegarze wybiła 22:30
- Masz chęć na piwo ? - zamknąłem laptopa i odkręciłem się w stronę Belli. 
- Nie, ale myślę, że Tito nie odmówi. 
- Ktoś mnie wołał ! - Tito wparował do mojego pokoju zbił piątkę z Bellą, która w tej samej chwili opuściła mój pokój. Zadowolony  wręczył mi browarka a po chwili reszta chłopków stanęła w progu. 
- Dawać w plener ! - Keryl pełen entuzjazmu zaczął się drzeć. 
Lekko parsknąłem, otworzyłem piwo i wstałem, Marcus szedł z całą skrzynką piw. Zajęliśmy naszą miejscówkę na plaży. W oddali widziałem ognisko, gdzie bawiła się Ana  mężczyznami.
- Stary wyluzuj, zajmij się sobą olej baby, są zbędne, serio ja nie mam i żyje - zaśmiał się Marcus. 
Piliśmy, wrzucaliśmy się do wody, troszkę się powygłupialiśmy. Gdy już wszyscy byliśmy w dobrym nastroju po prostu, wyluzowaliśmy. Poczułem się szczęśliwy, chociaż cały czas Ci faceci, z którymi siedziała Ana, nie dawali mi spokoju. W pewnej chwili jeden z nich udał się w stronę hotelu gdy nas mijał, nasze spojrzenia się spotkały a na jego twarzy, pojawił się uśmiech. 
- Kurwa znam tego typa - mruknął Antwan. 
- Też już gdzieś go widziałem. - zamyśliłem się 
Wszyscy zaczęliśmy dyskutować, o tym, ze już kiedyś mieliśmy do czynienia z tym człowiekiem. Po co patrzył mi w oczy, po co tak wrednie się uśmiechał. Kiedy ich impreza dobiegła końca przyjrzeliśmy się nieco lepiej całej reszcie gdy wracali. Wtedy nagle Keryl wstrzymał oddech i spojrzał na mnie z paniką w oczach. Niemal serce mi stanęło, my już wiedzieliśmy, kim oni są. 
- Oni nas zabiją. - szepnął Antwan 
- Nie...- mruknąłem. 
Poderwałem się i niemal pobiegłem do pokoju Anastasi. Zapukałem, ale nie było czasu, wparowałem tam i spojrzałem na nią. 
- Miałeś trzymać się z daleka ode mnie, pamiętasz ?
- Wiem, ale na chwilę obecną musisz o tym zapomnieć mała. 
- Dlaczego ?
- Czy któryś cię odprowadzał ? 
\- Nie ! 
W tym momencie usłyszałem dźwięk wywarzonych drzwi na taras. Złapałem Ane za nadgarstek i stanąłem przed nią. 
- Co ty robisz do cholery ! -wrzasnęła. 
- Zamknij się ! 
- W końcu się widzimy Dymku. Pora spłacić długi. 
- Jakie długi ? - Wrzasnęła Ana. 
- Nie chwalił Ci się... Jego ludzie porwali moją siostrę, zgwałcili, sprzedali, a potem ten skurwiel ją zabił. 
- Ana, wiem, jak tragicznie to brzmi, ale to nie prawda. 
Mężczyzna wycelował pistoletem w moją głowę. 
Po chwili do pomieszczenia wpadła reszta, jako jedyny nie miałem broni. Gdy rzucili się na mnie, ze wszystkich sił starałem się bronić i chronić dziewczynę. Niestety byłem tylko człowiekiem, straciłem przytomność, a gdy się ocknąłem, siedziałem związany na krześle. Po chwili gdy moje oczy przyzwyczaiły się do ciemności, panującej w pomieszczeniu na drugim końcu dostrzegłem dziewczynę tak samo unieruchomioną. Nagle poczułem mocne uderzenie,  pięścią w twarz  trysnęła krew. 
- Gdybym cię zabił, to byłoby zbyt mało dla mnie. Będziesz patrzeć, jak ją gwałcimy, a potem zabijamy. Poczujesz to co ja czułem jak znęcaliście się nad moją siostrą. 
Po tych słowach znowu poczułem kolejne uderzenie w twarz. Nie było czasu na myślenie, musiałem improwizować. Dlaczego wszystko obracało się przeciwko mnie, czy ja  naprawdę sobie na to  zasłużyłem? Miałem jedną przewagę, ci idioci nie potrafili dobrze wiązać swoich niewolników. Owszem, zanim udało mi się oswobodzić, minęło trochę czasu...


Anastasia ?




 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz